3.

9.5K 155 29
                                    

_____________Alex____________
Po powrocie do domu, wziąłem się za robotę papierkową i tak o to zeszło mi sześć godzin z kilkoma przerwami.

- Za godzinę kończy lekcje. - pomyślałem sobie, po czym wyłączyłem laptopa.

W mojej głowie, czaił się mały plan jak mógłbym zbliżyć się do mojej kruszynki jeszcze bardziej, lecz potrzebna była mi do tego jej matka. Przypominając sobie szybko, o której kończy ona pracę, zbiegłem po schodach. Wyszedłem z mieszkania i pokierowałem się do sąsiedniego budynku.

Gdy zadzwoniłem pod odpowiedni numer, drzwi zostały mi otworzone co oznaczało, że moja pamięć nie szwankuje i kobieta jest w tej chwili w mieszkaniu. Pokonałem schody i zapukałem do drzwi w których po chwili, stała już ta lafirynda szczerząc się do mnie sztucznie. Wiedziałem że jej się podobam. Było widać to już na pierwszy rzut oka ze względu na to, że już kilka razy proponowała mi wyjście do klubu nocnego lub spotkanie się sam na sam. Oczywiście zawsze odmawiałem jej tego tłumacząc się, że nie mam czasu. Niby w pewnym stopniu byłem pracoholikiem, ale to przez to, że nie miałem się kim opiekować, co niedługo chciałem już zmienić. Postanowiłem, że rozpocznę rozmowę.

- Witaj, Amelio. Czy nie miałabyś ochoty wpaść do mnie dzisiaj z twoją córką na kawę lub herbatę? - spytałem wysilając się na typowy sztuczny uśmiech.
- Oczywiście, że tak. O której w takim razie? I czy jesteś pewien, że mam przyjść z Lią? -
- O czternastej i myślę, że mała nie będzie nam przeszkadzać. - odpowiedziałem spokojnie.
Na co jak widać odrobinę się zdenerwowała.
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia. - powiedziała zamykając mi drzwi przed nosem.
- Łatwo poszło - pomyślałem, po czym wyszedłem z bloku.

Po około pół godziny z wyciekaniem patrzyłem przez okno, kiedy moja kruszynka wróci ze szkoły. Postanowiłem, że skoro ma ona do mnie przyjść muszę wynieść śmieci. Dlatego też chwyciłem za worek i popędziłem w stronę kontenerów. Gdy miałem już wracać do środka, zobaczyłem moją małą. Szła z główką w dole, a jej oczka były czerwone od najprawdopodobniej łez.

- Dzień dobry, słoneczko. - powiedziałem z nadzieją, że dowiem się co jest powodem jej złego humoru.
- Dzień dobry, proszę Pana. - powiedziała swoim smutnym głosikiem, podnosząc na chwile głowę, by później znów ją spuścić.
- Coś się stało, maleńka? - spytałem łagodnie.
- Bo ja tak jakby, dostałam piątkę z matematyki... -
- Ale przecież piątka to bardzo bardzo dobra ocena - odpowiedziałem pocieszająco.
- Ja też tak myślę, ale moja mama będzie na mnie bardzo zła, bo mogę mieć tylko szóstki - powiedziała, a jej głosik się łamał.
- Oj kotku... Twoja mama powinna się cieszyć, że ma taką mądrą córeczkę, a nie jeszcze na ciebie krzyczeć... Chcesz abym z nią dzisiaj o tym porozmawiał? - byłem zmartwiony jej sytuacją.
- Mhmm - kiwnęła główką po czym przytuliła się do mnie.
- Dziękuje, proszę Pana. - Bardzo zaskoczył mnie ten gest z jej strony, ale odrazu oddałem jej uścisk.

Zabawnie było wyobrazić sobie, jak musi wyglądać to od boku. Mała dziewczynka przytulająca się do mojego brzucha, ponieważ tylko tam mi dosięga.

Na kolano, słodka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz