Rozdział 9

110 16 7
                                    

Otworzyłam oczy i odruchowo spojrzałam w stronę małego czarnego zegarka. Widniały na nim ciemne cyfry 7:30. Rano? Czyli to wszystko mi się przyśniło? Zrezygnowana usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. W końcu postanowiłam wstać i poszłam w stronę garderoby. Wybierając ubrania usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Tak mamo, wiem, że już jest późno - powiedziałam domyślając się kto wszedł. Mają wyjeżdżać dopiero za 2 godziny, więc pewnie sobie jakimś cudem o mnie przypomnieli. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki. To co zobaczyłam wychodząc z garderoby bardzo mnie zdziwiło. Na moim łóżku siedziała postać w niczym nie przypominająca mojej mamy. Christopher Martin. Siedział sobie tak po prostu w moim pokoju na jeszcze niezaścielanym łóżku.
- Co ty tu do cholery robisz?!
- Nic nie pamiętasz? Słyszałem, że pierwsze teleportowanie niesie za sobą różne skutki, jak np omdlenie ale o utracie pamięci nic sobie nie przypominam... Cholera! Trzeba było nie uciekać z lekcji pani Thomson! - ciągnął, jakby ta sytuacja była na porządku dziennym.
- Czyli to jednak nie był sen? A co na to rodzice? - w sumie to bardzo możliwe, że nawet go nie zauważyli.
- Aaa, zostawili ci na dole liścik, że musieli wcześniej wyjechać. Że też im się chce. Dość, że prowadzą firmę, to jeszcze te wszystkie podróże po wymiarach żeby odzyskać moc. Mogliby się skupić na jednym... - Chris chyba dopiero teraz zrozumiał, że powiedział trochę za dużo.
- Odzyskać moc? O co w tym chodzi? Oni też nie są...yyy...normalni?- rozumiem, że mogło to dwuznacznie zabrzmieć, jednak inne określenie nie przychodziło mi do głowy. Chłopak spojrzał na mnie jakbym przed chwilą powiedziała największą głupotę na świecie.
- Ty serio myślałaś, że mogliby cię zaadoptować normalni ludzie? To jest BARDZO skomplikowane.
- Skomplikowane? Przyzwyczaiłam się, że wszystko w moim życiu musi takie być.
- Stracili moc.
- I to ma być takie skomplikowane?
- Nie musiałaś się uczyć na pamięć czterdziestu stron drobnym drukiem o sposobach oddania i okolicznościach tracenia mocy na pamięć... - powiedział z wyraźnym poirytowaniem w głosie - chętnie bym ci opowiedział, ale nie mamy wieczności.
- Chętnie o tym pogadam, mamy sporo czasu. A teraz, z łaski swojej, pozwól, że się ubiorę - odwróciłam się na pięcie i skierowałam ponownie w stronę łazienki. To był chyba najkrótszy prysznic w moim życiu! Po prostu nie potrafiłam jak zwykle stać dwadzieścia minut zastanawiając się nad sama nie mam pojęcia czym. Miałam tyle pytań a osoba, która jak sądzę, może mi na nie odpowiedzieć siedzi w pokoju obok! Wysuszyłam szybko włosy, nałożyłam lekki makijaż, naciągnęłam duży czarny T-shirt z nadrukiem oraz spodenki i błyskawicznie wybiegłam z łazienki. Chłopak czekał na mnie w kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zajmował się właśnie wyciąganiem tostów z tostera.
- Zwykle dziewczyny siedzą dłużej w łazience.
- To źle, że ja nie?
- Nie, po prostu zawsze wydawałaś mi się taką typową dziewczyną - położył talerz przede mną i usiadł obok - wiesz, zawsze byłaś idealnie ubrana, umalowana itd. Nie bez powodu chłopaki za tobą biegają.
- Przyszedłeś tu dawać mi wykłady? - chłopak spojrzał na mnie jakby dopiero co wrócił do rzeczywistości.
- Dobra, już nic nie powiem.
- A więc co teraz robimy? Wracamy do Królestwa Upadłych?
- Narazie nie ma o tym mowy! Nie będziesz tam bezpieczna! Poza tym musisz chodzić do szkoły, ludzie by dziwnie zareagowali jakbyś nagle z dnia na dzień zniknęła. I tak będzie dla ciebie najlepiej.
- Jasne, wśród tłumów ludzi, gdzie każdy może wejść...
- Będę miał cię na oku. Uwierz, że mnie trudno zdezorientować. Jedyny warunek jest taki, że nie możesz gadać a tym bardziej nigdzie iść z żadnymi nowymi osobami! Nie ma znaczenia czy to będzie nowy uczeń, nauczyciel, woźny czy nawet dyrektor!
- Dobrze mamo
- Mówię serio! Oni mogą być każdym!
- Nie martw się, dam sobie rade - spojrzałam na niego jakby to była najbardziej oczywista sprawa na świecie. Wzięłam swój czarno- brązowy plecak i podeszłam do szafki z butami. Dość szybko wciągnęłam swoje białe trampki i oboje z Chrisem wyszliśmy z domu. Przy wejściu stało białe audi tt. Chris wyciągnął z kieszeni spodni klucze i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Skąd on ma taki samochód?
- Nie patrz tak, ty w przyszłości i tak będziesz miała lepszy.
- Przejrzałeś moją przyszłość i nawet nie raczyłeś mi tego powiedzieć?
- Nawet nie wiesz jaką mam na to ochotę! Ale w twoich żyłach płynie królewska krew. Mogę zobaczyć jedynie wydarzenia o których istnieniu słyszałem. Jeśli chciałbym zobaczyć więcej musiałbym uzyskać dostęp do twojego umysłu. Ale jak na kogoś w moim wieku to i tak wiele. Zazwyczaj inne czujniki aż do udostępnienia nie mają kompletnie możliwości żeby zobaczyć jakiś element życia. Szczerze mówiąc jest nas coraz mniej. Sporo z nas przeszło na stronę wroga. Reszta umarła. Mało kto chciałby aby jakiś małolat miał dostęp do jego przeszłości i przyszłości... Tym bardziej nie do umysłu takiej osoby jak ty...
- Takiej jak ja? To znaczy...?
- Nie ważne
- Chris! Zacząłeś to dokończ!
- Nie ważne
- Jeśli chodzi o mnie, a nie chcesz mi powiedzieć to znaczy, że jednak nie jest nie ważne - widziałam, że ten temat budził u niego delikatną złość ale nie miałam zamiaru odpuścić. Nie teraz, gdy pojawił się wreszcie ktoś, kto może mi cokolwiek opowiedzieć o moim pochodzeniu!
- To nie ja powinienem ci to przekazać. Od tego jest rada.
- Z tego co się orientuję, ty też do nich należysz...
- Ja nie mogę ci tego powiedzieć, przykro mi - samochód zatrzymał się na parkingu tuż obok szkoły. Nie czekałam nawet aż silnik zgaśnie, tylko gdy już poczułam, że stoimy szybko otworzyłam drzwi i wysiadłam.
- Czemu nie możesz tego ułatwić i mi powiedzieć?
- To nie moje zadanie, ja mam cię tylko chronić - powiedział z żalem w głosie.
- Nie sądzisz, że ukrywając przede mną kim jestem robisz coś wprost przeciwnego? - trzasnęłam drzwiami z całej siły i uciekłam do drzwi wejściowych szkoły. Czemu on nie chce mi powiedzieć? Przecież mam prawo wiedzieć kim jestem...
Przez pierwsze trzy lekcje nie mogłam się w ogóle skupić. Moje myśli ciągle uciekały do Królestwa Upadłych, tego kim jestem... Nie mogłam się pogodzić z faktem, że Chris coś o mnie wie, ale nie chce mi tego powiedzieć. Czwarta lekcja - WF. Już miałam zamiar iść do szatni przebrać się w swój strój sportowy, na który składały się krótkie spodenki i duży T-shirt, gdy zauważyłam, że wszyscy idą prosto w stronę sali gimnastycznej.
- Mam zaszczyt otworzyć pierwszy tydzień konkurencji sportowych - zaczęła dyrektorka - od dzisiaj włącznie będą się tu odbywać konkurencje z każdej dziedziny sportowej. Zapraszamy wszystkich do kibicowania swoim faworytom.
Czemu ja nic o tym nie wiedziałam? Wszędzie było pełno nieznanych mi twarzy, a na boisku przeplatały się drużyny innych szkół, każda w stroju o swojej barwie. Jedyną rzeczą, która mnie zaniepokoiła, byli zawodnicy w czarnych strojach idący właśnie w moim kierunku. Zauważyłam wśród nich Anny i Toma.
- Co wy tu do cholery robicie? Nie wystarczy, że Chris mnie pilnuje? - moje pytania były zbędne. Gdy skończyłam zauważyłam idących za nimi zawodników kierujących się szybko w naszą stronę. W sumie to nie było w nich nic złego poza faktem, że mieli na sobie czerwone stroje.
- To oni - nagle, nie mam pojęcia, z której strony, pojawił się koło mnie Chris i pociągnął za sobą do wyjścia.
___________________________________________
Przepraszam was najmocniej za tak długą nieobecność, ale był to dla mnie bardzo trudny miesiąc. Wiele się wydarzyło, ale już wracam i mam nadzieję, że nie będzie więcej takiej sytuacji. Liczę, że ta przerwa nie wpłynie na waszą opinie o całokształcie opowiadania :* od teraz postaram się dodawać rozdziały częściej, aby jakoś nadrobić ;) Pozdrawiam :D

Królowa upadłychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz