𝐬𝐢𝐱

105 4 0
                                    

— Przepraszam państwa, ale to coś właśnie wskoczyło do skarbca... — mruknął grubszy, wyglądający jakby miał się zaraz przewrócić.

— Panie Scamander, życzę Panu powodzenia w otwieraniu skarbca. — rzuciła Saturn, zamierzając się jak najszybciej oddalić, jednak blondyn wyciągnął różdżkę i wszystkim znanym zaklęciem otworzył skarbiec. Rudowłosa odruchowo sprawdziła czy przypadkiem ma swoją, było dosyć dużo możliwości że zgubiła ją podczas maratonu z psem. — Co ty u licha robisz?!

— Nie wiem, czy panienka zauważyła ale otwiera bank. — wtrącił niemag, tak samo z przerażeniem przyglądając się na czarodzieja, który trzymał kreta za nogi i wydobywał z niego przeróżne maskotki. Saturn odwróciła się i już miała uciekać, jednak zauważyła wbiegających strażników.

Już miało dojść do totalnej tragedii, jednak coś ją chwyciło za ramię i dziewczyna totalnie straciła oriętacje w terenie. Przed jej oczami migały budynki, zaczęło jej się kręcić w głowie i poczuła jak robi jej się niedobrze. Kiedy wszystko już ustało, zachwiała się na nogach i upadła na beton, nadal widząc podwójnie.

— Co to było?! — zapytała przerażona.

— Nie magowie widocznie silniej reagują na teleportację, jednak trzymasz się lepiej niż niektórzy czarodzieje. — wypalił szybko blondyn, a Saturn przekręciła głowę, artykułując każde słowo, które wypowiedział.

— Co?

— Jesteś czarownicą?

— Przepraszam, ja miałam iść już do domu, także ten... — mruknęła, poczym wstała lekko się chwiejąc, poczym puściła się biegiem przed siebie. Tamten czarodziej widocznie nie zaprzątał nią sobie głowy i próbował tłumaczyć się niemagowi, ale co tam. Nie to było teraz najważniejsze. Jeden z strażników banku zauważył bignącą Saturn i odrazu ją rozpoznał, więc puścił się za nią biegiem.

Dziewczyna była w sumie dumna z siebie, że przez cały dzień biega i nadal była przytomna. Zwykle nie bywała świadkiem takich wydarzeń, więc na razie nie miała pewności że nie śni na jawie.
Biegnąc, szybko skręciła w jakiś zaułek, więc wyjęła różdżkę i zmieniał sobie kolor włosów na czarnych. Musiała przestać być taka rozpoznawalna, bo wpadnie w poważne kłopoty. Kiedy wyszła z uliczki, odrazu zauważyła strażnika, który widocznie pod wpływem adrenaliny, bezmyślnie rzucił się za nią w kolejną pogoń, a dziewczyna powoli traciła cierpliwość i zastanawiała się czy się nie poddać.

Nie. Nie mogła tego zrobić. Jeszcze raz skręciła w uliczkę, tym razem wpadając na kogoś. Ta osoba się zachwiała i wypuściła z rąk wszystkie ulotki, które rozwiały się na wietrze. Saturn szybko się podniosła i spróbowała rozpoznać swoją ofiarę.
Chłopak od tej obłąkanej kobiety. Saturn przez chwilę patrzyła się na niego zdziwiona, nawet nie zauważając że przestała oddychać, jednak szybko zdała sobie sprawę że ktoś za nią stoi.

𝐅𝐑𝐄𝐀𝐊𝐒.         𝐅𝐀𝐍𝐓𝐀𝐒𝐓𝐈𝐂 𝐁𝐄𝐀𝐒𝐓 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz