Część 11

59 4 0
                                    

Carlos pov*
Gdy się obudziłem zobaczyłem, że siedzę na krześle i mam związane ręce i nogi.
- Gdzie... Gdzie ja jestem? - zapytałem osłabiony aż nagle ktoś podszedł do mnie, była to moja matka.
- No proszę kto tutaj nam się obudził - powiedziała - Jak się spało?
- Mamo? Gdzie ja jestem? - zapytałem, a ona się uśmiechnęła.
- W domu Diaboliny - powiedziała trochę odchodząc ode mnie.
- Co? - zapytałem nie wierząc.
- Słyszałeś - powiedziała.
- Po co mnie tutaj zabrałaś? No i co w tym wszystkim chodzi? - zapytałem już trochę zdenerwowany.
- Noo... - zaczęła podchodząc do mnie - Od zawsze ja, Zła Królowa, Jafar i Diabolina no w sumie to najbardziej ona, wracając chcieliśmy mieć władzę nad Auradonem no i ty możesz w tym nam pomóc.
- Naprawdę? Niby jak? - zapytałem.
- Noo... Porwaliśmy ciebie i zostawiliśmy list gdzie piszę, że ma przyjść do nas Mal i Ben o północy i tylko oni jak chcą ciebie jeszcze zobaczyć, a potem powiemy co od nich chcemy, a jak nie to już ciebie nigdy nie zobaczą... - odpowiedziała Cruella.
- Poczekaj... Chcesz mnie zabić? - zapytałem.
- A czy ja coś takiego powiedziałam? Chcemy żeby tylko po prostu tak myśleli, że ciebie zabijemy jak nie zrobią czego chcemy.
- Jesteś podła! Mal powinna teraz odpoczywać! Ona jest w... - krzyknąłem ale nie zdążyłem dokończyć bo moja matka uderzyła mnie z całej siły w twarz biczem.
- W ciąży - dokończyła za mnie.
- Skąd to wiesz? - zapytałem.
-To już nieważne. Proszę cię, naprawdę w to wierzysz? - zapytała kierując się do drzwi - Jak będzie sprawiać problemy, pozwalam go bić - powiedziała dla strażnika, a potem wyszła z pomieszczenia.
Jay pov*
Zbliżała się powoli północ i już powoli Mal i Ben szykowali się do wyjścia.
- Możemy już iść? - zapytał Ben Mal.
- Tak, możemy - odpowiedziała fioletowowłosa.
- Uważajcie na siebie - powiedziała Evie, a ja na nią spojrzałem.
- Będziemy - powiedziała Mal, a potem razem z Benem poszli.
Niebieskowłosa podeszła do okna i widziałem, że jest zmartwiona tym wszystkim.
- Hej wszystko będzie dobrze zobaczysz - powiedziałem podchodząc do niej żeby ją trochę pocieszyć.
- Mam taką nadzieję - powiedziała dziewczyna nawet na mnie nie patrząc.
- Hej no już... - powiedziałem - uśmiechnij się.
- Jay... - zaczęła Evie na mnie patrząc.
- No uśmiechnij się proszę, nie lubię patrzeć jak jesteś smutna, serce mi wtedy się łamie - powiedziałem, a dziewczyna na mnie tylko patrzyła - Znaczy no... - próbowałem coś powiedzieć, ale Evie mnie przytuliła.
- Dziękuje - powiedziała.
- Umm za co? - zapytałem trochę zamieszany.
- Że przy mnie jesteś - powiedziała bardziej mnie przytulając.
- Umm no nie masz za co... Jesteśmy przyjaciółmi i... - powiedziałem ale nie dokończyłem bo niebieskowłosa pocałowała mnie w policzek, a potem wyszła z pokoju nic nie mówiąc.
Mal pov*
Byliśmy przed zamkiem mojej matki i nagle podszedł do nas jakiś strażnik.
- Zapraszam do środka - powiedział no i weszliśmy.
Ten strażnik zaprowadził nas do mojej matki, Zła Królowa, Cruella i Jafar też tam byli.
- No proszę kogo ja widzę - powiedziała
Diabolina - Naszego księciunia i naszą Mal.
- Mamo gdzie jest Carlos? - zapytałam stanowczo.
- Już się za nim stęskniłaś? - zapytała Diabolina - Gdzieś na pewno jest.
- Czego od nas chcecie? - zapytał nagle Ben.
- Hmm no niech pomyślę - powiedziała moja matka - Na przykład władzy nad Auradonem.
- Nie ma mowy - powiedziałam.
- A to już nie chcesz zobaczyć swojego Carlosa? - zapytała Diabolina.
- Co? - zapytałam.
- No co, dajecie nam czego chcemy, a jak nie to  Carlos robi pa pa - wytłumaczyła Diabolina - To jak?
- No niech będzie - powiedziałam krzyżując ręce - To czego chcecie?
- No berło już mamy - zaczęła moja matka - Więc macie  nam przynieść różdzke Dobrej Wróżki, macie zdjąć strażników i Ben ma mi oddać koronę gdy przyjdziemy.
- Najpierw to chcem zobaczyć Carlosa czy nic mu nie jest - powiedziałam.
- No niech będzie, tam jest - powiedziała Diabolina wskazując na jakieś drzwi - Tylko bez żadnych numerów.
Carlos pov*
Siedziałem z schyloną głową aż nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do pomieszczenia ale nawet nie spojrzałem kto to, bałem się, że znowu będą mnie bić.
- Carlos - nagle usłyszałem czyiś głos i ta osoba podeszła do mnie i dotknęła mojego podbródka i gdy spojrzałem kątem oka ujrzałem Mal.
- Mal? - zapytałem nie wierząc, że to ona.
- Carlos... Co oni ci zrobili? - powiedziała dziewczyna dotykając delikatnie mojej głowy która była cała zakrwawiona, a w jej oczach było  widać łzy.
- Moja matka... Strażnicy... Biczem - odpowiedziałem już bardzo osłabiony.
- Carlos... - powiedziała Mal i zaczęły z jej oczu lecieć łzy.
- Mal... Nie rób co oni chcą... Oni... Oni nie zamierzają mnie zabić... Oni tylko tak mówią... Żebyście zrobili... Żebyście zrobili co oni chcą - powiedziałem, a Mal razem z Benem tylko na mnie patrzyli - I... I moja mama wie... Nie wiem skąd... Że jesteś ciąży.
- Carlos... - powiedziała fioletowowłosa dotykając mojego policzka - Spokojnie wszystko będzie dobrze.
Potem jeszcze patrzyliśmy się na siebie, a potem Mal pocałowała mnie w czoło, a potem razem z Benem wyszli z pokoju.

Następcy - Marlos Carlos przemiana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz