Kiedy Wieczysta Przysięga na zawsze połączyła nowych członków Zakonu z jego przywódcą, Albusem Dumbledore'm, zapłakana Molly Weasley zaprosiła gości do stołu. Teraz należało omówić obowiązki. Severus Snape z zaciekawieniem przyglądał się tym, którzy - jak kiedyś on sam - obiecali swoje życie starcowi, próbującemu zbawić świat. Wiedział, że od tego dnia będzie musiał widywać Pottera częściej niż wcześniej i choć nie znosił spotykać żadnego ze swoich uczniów poza lekcjami, to właśnie spotykanie tego jednego wydawało mu się być najbardziej uciążliwe. Kopia własnego ojca stała teraz dumnie przy krześle Dumbledore'a, myśląc zapewne, że jako Chłopiec-Który-Przeżył-Przez-Poświęcenie-Cudownej-Lily-Evans należy mu się rola najważniejszej osoby w Zakonie. Cóż, mylił się, o czym miał się za chwilę przekonać. Jego rola w Zakonie była już bowiem ściśle omówiona przez pozostałych, starszych członków i miała polegać wyłącznie na chronieniu jego tyłka przed Czarnym Panem. Myśląc już o tyłkach, przypomniał sobie rozmowę, której świadkiem był przed kilkoma dni. Nigdy nie zastanawiał się nad wyglądem swoich uczennic. Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu niewiele obchodził go wygląd kogokolwiek, włączając w to jego samego. Nie był aseksualny - co to, to nie. Był po prostu przemęczony, zły na świat, zgorzkniały i, choć nie lubił tego przyznawać, przerażony. Przerażony wizją rychłej śmierci, jeśli kiedykolwiek dałby się rozproszyć i przyłapać w roli podwójnego agenta, którym był od wielu lat. Spojrzał więc na swoją uczennicę, zwaną przez niektórych najmądrzejszą od czasów Roweny Rawenclaw. Była niska i śmieszna. Burza włosów oplatała jej buzię, podkreślając jej okrągłość. Miała dość kobiecą sylwetkę, ładnie zarysowaną talię. Tyłek, wypominany jej przez najmłodszego (i - zdaniem Seversusa - zdecydowanie najgłupszego) z męskich członków rodziny Weasley'ów, również miał przyjemny dla oczu kształt, choć musiał przyznać, że nieznośna Tonks, stojąca tuż przy niej, miała ładniejszy.
Ciąg myśli przerwał mu Albus, zaczynający swoją przemowę. Ach, jak ten starzec kochał przemowy. Severus miał wrażenie, że dyrektor obejmuje wysokie posady tylko po to, by móc zaprezentować swoje wdzięki przed szerszą publicznością. Trzeba przyznać, że przemawianie wychodziło mu akurat całkiem nieźle. Wiedział, jak wpleść swoją wyższość i stanowczość pomiędzy miłe słowa, którymi swobodnie się posługiwał. Severus tego nie potrafił. Był bowiem tylko wzbudzającym strach śmierciożercą albo wzbudzającym strach szpiegiem i wzbudzającym strach nauczycielem.
- Witajcie, starzy i nowi członkowie Zakonu Feniksa! Jestem z was niezwykle dumny, że stoicie tu, skłonni walczyć w imię lepszego świata. Każdy z was jest niezastąpiony w tej wojnie i wierzę, że każdy przyczyni się do naszego zwycięstwa. Teraz, kiedy nasze szeregi się powiększyły, chciałbym przejść do omówienia bieżących kwestii oraz przydzielenia nowych zadań dla niektórych z was. Naszych najmłodszych przyjaciół z historią i strukturą Zakonu zapoznają opiekunowie, których za chwilę im przyznam. Na początku chciałbym jednak poprosić Severusa o przekazanie nam wszystkim planów Toma na najbliższy czas.
Severus nieznacznie skinął głową, odchrząknął i zajął miejsce stojące, które przed chwilą należało do Dumbledore'a.
- Wciąż trwają rozmowy o ataku na szkołę. - zaczął pewnym, niemal pozbawionym emocji głosem bez wstępu i ostrzeżenia, choć wiedział, że wśród zebranych są rodzice dzieci, którzy uczęszczają do Hogwartu. - Czarny Pan chce przygotować się do niego jak najlepiej, osłabiając was wcześniej na różne sposoby. Nikt z bliskich pana Pottera nie jest bezpieczny. Powstała lista nazwisk osób, których uprowadzenie wiąże się z wysoką nagrodą.
Kilkoro członków Zakonu zbladło, inni, bardziej doświadczeni członkowie jedynie przytaknęli niemo na znak, że przyjęli nowe informacje.
- Jakie nazwiska są na liście? Jak ich ochronimy? - Odezwał się Potter, a skrzywiony wyraz twarzy Severusa nie umknął uwadze Dumbledore'a, który postanowił przejąć obowiązek odpowiedzi na te pytania.
- Drogi chłopcze, ochronimy ich wykonując swoje zadania z najwyższą starannością. Ty, Harry, będziesz musiał przyłożyć się do swojego szczególnie.
- Sugeruję, by nikt nie poruszał się samodzielnie po miejscach, które nie są chronione. Wyjścia uczniów do Hogsmeade powinny być odwołane. Panna Granger i Pan Weasley, a także Panna Weasley powinni być pod szczególnym nadzorem. Czarny Pan chce ich wykorzystać do zwabienia pana Pottera w zasadzkę. Ta trójka ma być do niego doprowadzona żywa, co, jak mniemam, jest znacznie gorsze niż śmierć. - Snape dokończył swoją wypowiedź i opadł na swoje krzesło, nie zwracając uwagi na szepty, które pojawiły się dookoła.
- Czas na wasze zadania. Panowie Fred i George Weasley, panna Angelina Johnson, pan Oliver Wood oraz pan Lee Jordan zostają od dziś zwolnieni spod nadzoru przyznanych im niegdyś opiekunów. Wykazaliście się uczciwością i skrupulatnością w wykonywaniu powierzonych wam zadań. Wierzę, że tak samo dobrze przyłożycie się do nich, kiedy nie będzie was obserwować czujne oko waszych starszych kolegów i koleżanek. Opiekunowie przejmą naszych nowych członków. Pan Ronald Weasley podlegał będzie Pani Hooch i jego głównym zadaniem będzie trenowanie uczniów w lataniu. Pan Longbottom oraz Panna Chang będą pomagali Pomonie przy roślinach i to do niej zwracali się po pomniejsze zadania. Panny Patil powierzam Filiusowi i całą tę trójkę proszę o przygotowanie planu treningu zaklęć przydatnych w bitwach dla wszystkich członków zakonu. Panna Brown i panna Granger będą pomagały drogiej Minerwie w nadzorowaniu pracy Zakonu oraz w jej specjalnym projekcie z transmutacji, którego szczegóły zdradzi wam po spotkaniu. i wreszcie pan, panie Potter. Po długich rozmowach wraz z Severusem doszliśmy do wniosku, że tylko on może sprawować nad panem pieczę. - w tym momencie w całej kuchni zapadła cisza, przerywana tylko zgrzytaniem zębów Harrego, najwyraźniej niezadowolonego z przydzielonego mu opiekuna.
- Uwierz mi, Potter, że i mnie nie uśmiecha się praca z tobą. Obiecuję ci, że jeden, najmniejszy występek przekreśli tę współpracę raz na zawsze. - uśmiechnął się złowieszczo Snape, dając znak Dumbledore'owi, by kontynuował.
- A zatem, drodzy chłopcy, będziecie pracować przede wszystkim nad oklumencją i zamknięciem dostępu do umysłu pana Pottera. Severus będzie pana również nauczał obrony przed czarną magią. Lekcje pana Pottera będą się odbywać codziennie po zajęciach, z wyjątkiem niedziel, kiedy to Severus spotyka się ze mną. Każde spotkanie, które nie będzie mogło się odbyć, musi zostać odrobione. To najważniejsze z zadań, które dziś przypisuję i proszę, byście obaj się do niego przyłożyli. Ochrona umysłu Harry'ego jest w tym momencie kluczowa. Dodatkowo, raz w tygodniu, każdy z was będzie się pojawiał w Hogwarcie na lekcje oklumencji. Doszliśmy do wniosku, że każdy z członków Zakonu powinien potrafić ochronić wiedzę o naszych planach w razie zagrożenia. Spotkania te ustalam na czwartkowe wieczory, tuż po kolacji. Poproszę, by wszyscy byli na błoniach o godzinie dziewiętnastej trzydzieści.
- Czy to nie za dużo zadań dla profesora Snape'a? - Hermiona Granger, znana z zadawania pytań, wyrzuciła z siebie słowa nim zdążyła się nad tym zastanowić, po czym przykryła usta dłonią, zrozumiawszy, o kim właśnie się wypowiedziała.
- Chce pani przejąć ich część, panno Granger? - zapytał złośliwie Snape, by po chwili skinąć głową na pożegnanie i przejść przez kominek do swoich kwater w Hogwarcie.
CZYTASZ
Kołysanka (sevmione)
FanfictionTen rok nauki Złotego Trio nie przebiegnie tak, jak zakładali uczniowie. Nie przebiegnie tak, jak zakładał ktokolwiek w Hogwarcie. Wolno pisane.