Albus Dumbledore nie zawsze był tak opanowany, jakim znali go jego obecni podwładni. Jako młody człowiek bywał porywczy i - choć nie wszyscy o tym wiedzieli - popełniał błędy, ufając niewłaściwym osobom. Długie życie nauczyło go jednak ostrożniej podchodzić do ludzi. Ostatnim, któremu zaufał, choć nie powinien, był jedenastoletni chłopiec z sierocińca, którego Albus przyprowadził do Hogwartu i wprowadził w świat magii. Przysiągł sobie wtedy, że nigdy więcej nie obdarzy zaufaniem nikogo, kto na to nie zasłuży. Budując szeregi Zakonu Feniksa zapraszał w swoje kręgi tylko tych, którym mógł powierzyć losy świata. Pomyślał sobie o Kingsley'u i o Weasley'ach, których lojalności nie zakwestionowałby pod żadnym pozorem. Westchnął z ulgą, uświadamiając sobie, że - w przeciwieństwie do Voldemorta - może ufać tym, na których polega.
Wtem drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie nie kto inny, a jego zaufany szpieg, jeden z tych, którym ufał najbardziej. Starzec zaśmiał się w duchu z nutą goryczy, wyobrażając sobie, że tak samo Severus wpada do kwater Voldemorta.
- Nie zniosę ani dnia dłużej z tym nieznośnym bachorem. - rzucił młody mężczyzna, nim zamknęły się za nim drzwi.
- Ach, Severusie. Usiądź, rozgość się. Cóż cię tak rozzłościło?
Snape jednak warknął tylko pod szpiczastym nosem i - wiedząc, że i tak nie wpłynie na decyzje dyrektora - opadł na krzesło naprzeciw biurka, uspokajając nieco swe zszarpane nerwy.
- Uczę go od codziennie trzech tygodni, poświęcam czas, który mógłby zostać przeznaczony na ważenie eliksirów, potrzebnych nam w walce z Czarnym Panem. Uczę go i tracę NASZ cenny czas, Albusie. Mój, twój i wszystkich członków zakonu, którzy chcą przeżyć tę wojnę. Uczę pacana, skończonego idiotę z mózgiem własnego ojca, który nie jest w stanie pojąć, jak ważne jest jego zadanie.
Starzec przyjrzał się uważnie nauczycielowi eliksirów i - jak zwykle trafnie - wyciągnął pewne wnioski z emocji, które szarpały teraz Snape'm.
- Czy stało się coś, o czym nie wiem, Severusie?
- Tak - wypuścił głośno powietrze. - Czarny Pan, dzięki więzi z Potterem, dowiedział się dziś, że chłopak wyszedł poza mury zamku. Gdyby Panna Granger nie zauważyła go wymykającego się z Weasley'ówną, chłopak byłby już martwy.
Dumbledore zmarszczył brwi ze zmartwieniem. Lekcje Severusa z Harrym trwały już prawie miesiąc, co oznaczało, że czasu do ostatecznej bitwy jest coraz mniej. Skoro Voldemort nauczył się już lokalizować chłopca, czego jeszcze mógł się nauczyć, nim nadejdzie Ostateczna Bitwa?
- Porozmawiam o tym z Harrym. Nie będzie wychodził poza mury Hogwartu. Jak to dobrze, że mamy Pannę Granger! - uśmiechnął się Albus, nie chcąc pokazywać swojego napięcia.
- To nie zmienia faktu, że nie widzę sensu dalszych lekcji oklumencji. Ty go ucz. Może ciebie posłucha.
- Mam inny pomysł, ale muszę to jeszcze przemyśleć. Powiedz mi, jak sprawują się inni nasi przyjaciele na cotygodniowych lekcjach okumencji?
- Cóż, mamy kilka oferm, których zdolności mogę porównać do zdolności pana Pottera, ale nie powinieneś się temu dziwić. Do dziś nie powiedziałeś mi na przykład, po co ci panna Brown w Zakonie Feniksa.
- Panna Brown, powiadasz - zachichotał ubrany w fioletowe szaty dyrektor. - jej zasięgi i umiejętność zdobywania sympatii przyda nam się bardziej, niż myślisz.
- A panna Parvati Patil? Jej siostra, Padma, ma znikome umiejętności, ale ona?! Nie potrafi opanować najprostszych nawet teorii!
- Severusie - zaczął uśmiechnięty Dumbledore tonem, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. - chciałem raczej wiedzieć, czyje umiejętności oceniasz jako zadowalające.
- Moje własne - odparł krótko, lecz widząc niezadowolenie z odpowiedzi, kontynuował z niechęcią - Molly Weasley. Nie jest najgorsza, choć nie wiem, jak mogła powołać na świat tak idiotyczne potomstwo.
- Molly! Cudowna z niej osoba i całkiem zdolna czarownica. Ktoś jeszcze?
Snape zmarszczył nos.
- Wiem, co chcesz usłyszeć. Nie pochwalę Granger.
- Znakomicie! Panna Granger może okazać się kluczem do zwycięstwa.
CZYTASZ
Kołysanka (sevmione)
FanfictionTen rok nauki Złotego Trio nie przebiegnie tak, jak zakładali uczniowie. Nie przebiegnie tak, jak zakładał ktokolwiek w Hogwarcie. Wolno pisane.