III. Przyjaźń

68 5 0
                                    


- Ja i Snape, rozumiecie? - Żalił się Harry, spacerując po błoniach z Hermioną, Ronem i Nevillem. - Nie ma mowy, żeby to się udało! Codzienne lekcje? CODZIENNIE mam się widywać z tym starym nietoperzem, który nienawidzi mnie odkąd tylko mnie zobaczył? 

- Bez przesady, Harry. PROFESOR Snape jest jedynym, który może nauczyć cię bronić się przed Czarnym Panem. - Odparła Hermiona, kładąc nacisk na słowo "profesor". - Kilka dodatkowych godzin w tygodniu to niewielkie poświęcenie, biorąc pod uwagę korzyści, jakie przyniesie ci ta współpraca. 

- Hermiono, bo pomyślę, że mi zazdrościsz. Czasem wydaje mi się, że poświęciłabyś wszystko dla dodatkowych lekcji, nawet ze Snape'm. - Dodał półżartem, trącając Rona ramieniem. - Ech, jeśli nie wrócę żywy z dzisiejszej lekcji, peleryna niewidka jest twoja. 

- Dzięki, Harry. Zrobię z niej użytek. 

Cała czwórka uśmiechnęła się szczerze. Był to czas, w którym każdy z nich żegnał się z resztkami swobody i beztroskiego, szkolnego życia. Z całej ich czwórki najbardziej zmienił się Neville - nie był już tym samym, zastraszonym chłopcem, gubiącym swoją ropuchę na każdym kroku. Stał się wiernym przyjacielem i dzielnym czarodziejem, chcącym pomścić cierpienie rodziców i uratować innych przed podzieleniem ich losu. Hermiona była z niego dumna i czasem zastanawiała się, dlaczego Ron nie ma w sobie tyle dobrej woli. Podobało jej się jego zainteresowanie zielarstwem. Był jednym z nielicznych, z którymi mogła rywalizować na tych zajęciach. Musiała przyznać, że jego umiejętności w tym zakresie momentami przewyższały nawet jej. Choć czytała te same podręczniki i posiadła tę samą wiedzę, nigdy nie potrafiła podchodzić do magicznych roślin z takim wyczuciem, z jakim robił to młody Longbottom. 

- Neville, czy profesor Sprout dała ci już jakieś zadanie? - zapytała zaciekawiona. 

- Och, tak! Wczoraj, zaraz po zebraniu Zakonu, przycinałem z Cho pykostrąki i raptuśniki, a potem sadziłem fruwokwiaty. Wiesz, profesor Sprout mówi, że Snape wymyślił, jak użyć fruwokwiatów zamiast diabelskich sideł, ale potrzebuje do tego ogromnych ilości tych roślin. Ciekawe, jak on znajduje na to wszystko czas. 

- Może naprawdę jest wampirem i nie sypia w nocy. To by do niego pasowało, tylko pomyślcie. Blada skóra, czarne szaty, mieszka w lochach, gdzie nie dociera światło dzienne. Widzieliście kiedyś, by jadł czosnek? -  Zapytał Ron, z którego emanowała nienawiść do nauczyciela eliksirów. - Z drugiej strony, to by go w jakiś sposób usprawiedliwiało. Myślę, że jest po prostu dupkiem. 

Harry przytaknął, Hermiona westchnęła, Neville zaś zachichotał, zastanawiając się, od kiedy Snape zaczął pojawiać się w większości ich rozmów. Była środa, jutro więc czekały ich wspólne lekcje oklumencji. Harry miał je mieć już dzisiaj, a więc istniało ryzyko, że zdenerwuje swojego nauczyciela do tego stopnia, że ten będzie chciał zemścić się na innych. 


Kołysanka (sevmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz