KOSZMAR

8 0 0
                                    

Była niedziela. Eliza jak zwykle wstała bardzo wcześnie, lecz nie obudziła się tak po prostu. Miała koszmar związany z uczestnictwem Cedrica w turnieju. Obudziła się zlana zimnym potem i cała rozstrzęsiona. Śniło jej się ostatnie zadanie turnieju. Cedric był w labiryncie. Zobaczył puchar, więc zaczął biec w jego kierunku. Ten zaczął się obracać i wznosić. Cedric upadł na twardym podłożu z... czy to był na pewno on? TAK! WRAZ Z HARRYM POTTEREM! Harry rozejrzał się i powiedział że są na cmentarzu. Ced nie zwracał na niego uwagi, bo był zajęty podziwianiem świstoklika. Harry zaczął zwijać się z bólu i zaczął krzyczeć by puchon złapał puchar. Nagle pod jakimś kotłem zapalił się ogień co zaniepokoiło Cedrica. Wziął swoją Różdżkę i zaczął krzyczeć kto to zrobił. Skądś wydobył się głos „zabij niepotrzebnego". Następnie zapaliło się zielone światło i Cedrik leżał martwy na ziemi. W tej sekundzie Eliza się obudziła. Zaczęła płakać. Postanowiła powiedzieć o tym Cedrikowi, ale była dopiero 3:19. Dziewczyna spróbowała zasnąć jeszcze raz, lecz jej to nie wyszło. Na śniadaniu była strasznie nie wyspana. Zobaczyła Cedrica. On również ją zobaczył i czaczął do niej machać. Eliza przypomniała sobie o śnie. Od razu przestała jeść swojego tosta i wyszła. Chłopak pomyślał że się go przestraszyła czy coś i wyszła, więc poszedł za nią.
- Hej Eli- przywitał ją- czemu tak nagle wyszłaś gdy mnie zobaczyłaś? Boisz się mnie- zażartował
- Emmmm cześć nie nie boję się ani nic- powiedziała smutno dziewczyna wymuszając na sobie uśmiech
- Co się dzieje?- zapytał ją zauważając jej podkrążone oczy
- nic. Nie wyspałam się, bo wstałam o 3 w nocy
- A co było przyczyną ucieczki ze śniadania?- zapytał zaniepokojony Ced
-treść snu...- odpowiedziała Elizabeth
- proszę opowiedz mi go, to może coś poradzimy- zaśmiał się puchon
Krukonka opowiedziała mu o jej śnie i przeczuciach co do turnieju. Cedrica zatkało. Dziewczyna zaczęła płakać. Ten ją przytulił. Eliza poczuła się bardzo bezpiecznie i komfortowo ( XDDDD MUSIAŁAM) Postanowili nie wracać na śniadanie i pójść na spacer. Nie mieli pomysłu gdzie iść, więc poszli tam gdzie ich zabiorą nogi. Był słoneczny dzień więc nie spodziewali się jakiejś nagłej zmiany pogody, lecz nagle zrobiło się bardzo wietrznie, przez co było strasznie zimno. Elizabeth zaczęła się trząść i szczękać zębami.
-Bardzo zimno się zrobiło. Może już- i urwał widząc trzęsącą się dziewczynę- Ela, chodźmy już bo widzę że ci zimno
- Nie, chodźmy jeszcze kawałek- nalegała dziewczyna wiedząc, że gdy skończą spacerować to będą musieli się rozstać, a Krukonka chciała spędzić jak najwięcej czasu ze swoim przyjacielem.
- Nie pozwolę ci być chora. Chodź już bo się przeziębisz- rzekł puchon
Jak na nieszczęście zaczęło padać i Eliza nie miała już argumentów za. Więc poszli jak najprędzej do hogwartu.
-Berek- wykrzyknęła dziewczyna klepiąc chłopaka w ramię i uciekając
- O nie tak się nie bawimy- powiedział i zaczął ją gonić
- BEREK!- krzyknął chłopak dotykając Elę w plecy i skręcił w stronę dormitorium Ravenclav.
-Hahahahh- zaśmiał się chłopak stając tuż obok wejścia- i co? Opłacało się?- zadrwił Cedric
- Następnym razem cię dorwę- zaśmiała się dziewczyna oddychając ciężko.
- Ej- zagadnął ją chłopak
- tak? - spytała
- bo... ja... -wziął wdech- postanowiłem wrzucić nazwisko do czary

YOU NEVER DIE~Cedric Diggory~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz