Po powrocie ze skrzydła szpitalnego ( Cedric uparł się, żeby tam iść) Elizabeth poszła do dormitorium. Annie już nie spała.
- GDZIE TY BYŁAŚ!? MARTWIŁAM SIĘ O CIEBIE!- krzyknęła Annie
Eliza wytłumaczyła przyjaciółce wszystko
-SERIOO
- No nie. Na niby wiesz?- odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem
- No dobra dobra co dzisiaj robimy, bo nuda
- Może pójdziemy do hoggsmet?(idk jak się pisze)
- No i super. Za ile?
- Nie wiem. Muszę jeszcze ceda zapytać.
- On będzie twoim chłopakiem. Ja to czuję
- Nie, my jesteśmy przyjaciółmi
- Ta, a ja jestem wróżka zębuszka- zaśmiała się Annie
- dobra, chodź na śniadanie. Zapytamy go przy okazji.- rzekła Eliza
Idąc na śniadanie zauważyły Cedrica idącego do wielkiej sali.
- Hej! Ced! Zaczekaj chwilę!- krzyknęła Elizabeth
Chłopak stanął w miejscu i odwrócił się, by zobaczyć kto go woła.
- O hej Eli! Hej Ana (tak zdrabniał dziewczyny)
- hej- przywitała się Annie
-Już lepiej?- zapytał Ced patrząc na Elizę
- Co? A tak wszystko git- odpowiedziała Elizabeth
- To git. A coś chciałyście? Tak poza przywitaniem się?
- Tak- odpowiedziała Annie- idziesz z nami dzisiaj do hoggsmet?
- Jeszcze się pytasz?! Pewnie
I na tym zakończyła się rozmowa. Poszli do Wielkiej sali, zjedli i zaczęli się szykować do wyjścia. Gdy wszyscy byli gotowi o 11:30 ruszyli.
Atmosfera była bardzo przyjemna. Chodzili po sklepach, wypili piwo kremowe itp.
Gdy wrócili było około godziny 18:30
- Dobra to ja idę, a wy jak chcecie spacerujące se jeszcze- zaśmiała się Annie
- No Oki - odpowiedział Ced
Poszli jeszcze razem z Elizą przejść się po błoniach
- Tak się zastanawiam...- powiedział zamyślony Cedric
- Nad czym? - zapytała Eliza
- czy nie wrzucić swojego nazwiska do czary...
- Jak chcesz to możesz. Tylko uprzedzam... ludzie giną w tym turnieju
- No wiem, dlatego się zastanawiam...
CZYTASZ
YOU NEVER DIE~Cedric Diggory~
RomansaElizabeth na mistrzostwach świata w quiditchu (który kocha) poznaje pewnego szarookiego chłopaka...