Rozdział V

4 1 0
                                    

Rozdział porusza problemy samookaleczania . Dla osób wrażliwych polecam ominięcie go. Moment zaczęcia się sceny samookaleczenia zaznaczę ***

Wiktor wrócił jakieś dziesięć minut temu, poszedł wziąć prysznic, wrócił sam bez Tomka wiedziałam że chłopaka chce nam dać troche prywatność. Siedziałam na kanapie w salonie zastanawiałam sie jak mu to powiedzieć to rozmowa nie będzie łatwa ale muszę mu powiedzieć żeby później nie wypominała mi tego całe życie.

- to o czym chciałaś pogadać. - usiadł naprzeciwko mnie włosy miał jeszcze wilgotne po prysznicu. Czułam że za chwile z tych nerwów dostanę ataku paniki ręce zaczęły mi strasznie drżeć .

- musze Ci coś powiedzieć tylko prosze Cie nie denerwuj sie i mi nie przerywaj. Boże nawet nie wiem jak to zacząć..- głos mi zadrżał

- Amelia mów co sie dzieje.? najlepiej zacznij od początku. - spojrzałam w jego oczy ale nie widziałam w nich nic żadnych emocji, nie widziałam już tej iskierki która była w nich jeszcze wczoraj. Czułam że coś się zmieniło w jego zachowaniu i spojrzenie od wczoraj tylko nie mogłam rozgryźć co takiego .

- Pamiętasz jak dwa lata  temu zaczęliśmy sie starać o dziecko i non stop coś nie wychodziło, albo jak raz sie udało i poroniłam na samym początku nie dawało mi to spokoju zapisałam sie do lekarza żeby sie przebadać. - w oczach stanęły mi łzy. - zrobiłam wszystkie badania lekarz zalecił mi kilka dodatkowych badań ostatnio odebrałam wyniki i okazało sie że to ze mną jest problem, że to ja jestem tą wybrakowaną i nigdy nie będę mogła dać Ci twojego wymarzonego dziecka jestem bezpłodna. Wiktor przepraszam.-  nawet nie wiem w którym momencie łzy zaczęły mi płynąć po policzkach, on siedział tylko naprzeciwko mnie, nawet sie na mnie nie patrzył nic nie mówił skuliłam nogi pod siebie i siedziałam czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony ale nic nie powiedział tylko wstał podszedł do barku nalał sobie whisky wypił jednym duszkiem wrócił na swoje miejsce i spojrzał sie na mnie

- musimy sie rozstać tak będzie najlepiej dla mnie i dla Ciebie ja chce mieć rodzinę której ty nie będziesz mi w stanie dać. Potrzebuje stabilizacji Melka dla mnie to koniec.- zabolało i to bardzo zabolało mimo, że chce żeby był szczęśliwi nie wyobrażam sobie życia bez niego. Myślałam, że jakoś to przegadamy poszukamy jakiegoś innego rozwiązania tego sie nie spodziewałam.

-serio Wiktor tego chcesz..

- tak tego chce wiesz że dla mnie dziecko jest priorytetem a ty mi go nie dasz a mówiłem Ci, że adopcja  nie wchodzi w gre. Przykro mi że tak to sie kończy.

- spoko rozumiem do jutro sie wyprowadzę, nie będzie mnie już tu.

- nie to ja sie wyprowadze dom jest Twój kredyt jest na Ciebie więc nie będzie żadnego problemu.

- no świetnie jeżeli tak uważasz że nie będzie problemu ale ja też nie chcę żebyś został bez niczego. Wiec auta są Twoje.- powiedziałam przez łzy.

- zabiore tylko mercedesa i bmw. Mustanga ci zostawiam bo to było twoje marzenie nie moje. A motory też ci zostawiam i tak są na ciebie możesz je sprzedać,zostawić zresztą mi już wszystko jedno co z nim zrobisz. Ide się spakować i tak nie mam tu dużo rzeczy do nie zdążyłem wszystkiego zabrać od siebie. Nie potrwa to długo. - nie spojrzał na mnie ani razu od momentu kiedy powiedział o rozstaniu. Czułam że się mną brzydzi po tym co mu powiedziałam.

-czyli tak ma sie zakończyć nasz związek tyle lat razem wspólne plany, a teraz przez to że nie mogę dać Ci dziecka Ty mnie zostawiasz świetnie mam nadzieje że znajdziesz lepszą na moje miejsce żegnaj.- wyszłam do ogrodu usiadłam w altanie otworzyłam wino, zapaliłam papierosa siedziałam, piłam myśli kłębiły mi sie w głowie miałam wrażenie że zaraz mi eksploduje  wiedziałam, że cukier mi zaraz skoczy przez alkohol ale miałam to totalnie gdzieś. Nie wiem ile czasu tak tu siedziałam ale zrobiło sie już ciemno w MOIM domu nie paliło sie już żadne światło więc to znak że Wiktor już sie wyprowadził.
***
Ruszyłam w kierunku domu nie zapalając świateł weszłam na góre zapaliłam światło w garderobie i podeszłam do kartonu z napisem biuro. Usiadłam obok kartonu otworzyłam go i wyciągnełam piórnik wyjełam z niego żyletkę zaczełam obracać ją w dłoniach.
- witaj przyjaciółko już dawno sie nie widziałyśmy.- przyglądałam sie metalowemu ostrzu. Ostatni raz widziałam się z nią jakieś półtorej roku temu jak miałam gorszy czas i dowiedziałam sie o nawrocie choroby. Wstałam zdjęłam dresy usiadłam z powrotem na podłodze przyłożyłam metalowe ostrze do mojej rozgrzanej skóry na udach poczułam przyjemny chłód którego już dawno nie czułam. Cały czas zanosiłam się płaczem. Przeciągnęłam ostrzem po mojej skórze parę razy w różnych miejscach na udzie zaciskają usta żeby nie wydostał się już żaden dźwięk. Po chwili pojawiła sie krew zapomniałam już jaki ból może być przyjemne i oczyszczający. Kiedyś karałam sie tak bardzo często. Ubrałam dresy wzięłam telefon wybrałam numer do Aśki i ruszyłam w stronę altanki.

***

- hej kochana co tam.?-  usłyszałam radosny głos Aśki wydawało mi sie że w tle słyszałam śmiech Fabiana.

- powiedziałam mu. on mnie zostawił Aśka on mnie kurwa zostawił.! Co ja mam teraz zrobić ja już nie mam siły mam dość - płakałam jej do słuchawki.

- aniołku gdzie jesteś zaraz u Ciebie będę - usłyszałam w odpowiedzi głos Fabiania nie myliłam sie że słyszałam go w tle. Wiedziałam że Aska jest z nim a nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział o tym.

- Fabian... nie, ja chcę pobyć sama, nie chce żadnej litości to jest moja wina, nie chce żeby ktoś wiedział co się stało... przepraszam.- rozłączyłam sie rzuciłam telefon na stół, odpaliłam kolejnego papierosa i upiłam spory łyk wina poczułam przyjemne pieczenie w gardle. Mój telefon dzwonił cały czas więc go wyłączyłam potrzebowałam pobyć sama po dłuższej chwili usłyszałam krzyki z domu i zapaliło się światło w salonie.

- Aniałku jestes tu prosze Cie porozmawiaj ze mną- usłyszałam zaniepokojony głos Fabian. W domu zapaliły sie światła najpierw na dole a po chwili też i na górze.

- Melka gdzie ty kurwa jesteś.?!- powiedziała już zła Aśka słyszałam po jej głosie że też płakała. Nie mogłam tak dłużej patrzeć jak chodzą i szukają mnie po całym domu wszystko widziałam przez przeszkloną ścianę od strony podwórka. W pewny momencie zobaczyłam ze ktoś wszedł na taras nie wiedziałam to kto ale krzyknęłam

- ALTANKA.

- boże aniołku tak sie o Ciebie martwiłem Aska nie chce mi powiedzieć co się stało. Prosze Cie porozmawiaj ze mna. - powiedział przejęty Fabian i położył swoje dłonie na udach. Syknęłam z bólu. - co się dzieje.?

- Nic po prostu oparzyłam sie papierosem w palec - wskazałam na dłoń w której trzymałam fajka. - Fabian ja rozumiem że sie martwisz ale nie dziś.  Nie mam już siły proszę.-  znów zaczęłam płakać i wtuliłam sie w niego. Wiedziałam że on mnie nie skrzywdzi że jest moja bezpieczna przystania. Fabian wziął mnie na ręce mocno przytulił do siebie i zaniósł do domu. Położył mnie na łóżku w salonie i przykrył kocem siedział obok mnie nic nie mówił tylko głaskał mnie po plecach po prostu był. Aśka położyła sie koło mnie przytuliła mnie ale też nic nie mówiłam po prostu była a tego najbardziej potrzebowałam. Fabian poszedł do kuchni przyniósł mi tabletkę i wodę. Wyciągnęłam drżącą dłoń po szklankę łyknełam tabletke i już nie pamiętam nic bo usnęłam.

One life.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz