||18||

300 18 10
                                    

*Kiedy zabrano matkę Cardana, elf pobiegł do lecznicy. Alexandrem i Eve zajęła się Oriana, a Madok rozmawiał z Ashą*

Cardan: *Wszedł z impetem* Gdzie jest moja żona? *Zapytał spanikowany lekarza* Gdzie jest Jude.

Lekarz: Bardzo nam przykro... Staraliśmy się zrobić co mogliśmy...

Cardan: Nie...nie! Nie, pieprzysz głupoty! Jude! *Zawołał i zobaczył jej ciało*

Lekarz: Królowa żyje...ale nie jesteśmy w stanie jak narazie sprawić by odzyskała przytomność... Przykro nam.

*Schylił głowę, Cardan podbiegł do jej łóżka. Była blada i cała w pocie. Wziął chusteczkę i delikatnie otarł jej czoło i nosek*

Cardan: Przepraszam, obiecuje, cholernie obiecuje, że już nigdy się takie coś nie powtórzy. Tylko proszę, nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj rozumiesz? Bo gdy umrzesz ty, umrę i ja. Kocham cię słyszysz ? Jesteś najlepszym co mnie spotkało. Wróć. Wróć do nas Jude. *Popłakał się* Wróć...

*Leżał przy jej łóżku całą noc i kolejny dzień, kiedy sytuacja została opanowana, przyszedł do niej z owocami, jej ulubionym jedzeniem oraz gazetą, która czytała każdego ranka przy kawie*

Cardan: To dla ciebie, usiądź wygodnie *poprawił jej poduszki* wszystko w porządku?

Jude: Dziękuję Carduś...

*Uśmiechnął się *

Cardan: odpoczywaj hm? *Pocałował jej dłoń i wtulił się w jej bok*

Jude: Powinniśmy zrobić...sobie wolne.

Cardan: I zrobimy, obiecuję ci to. *Pocałował jej głowę* Ale narazie... Każdy z nas musi do siebie dojść.

Jude: Co z Alexandrem? Zachował się tak dzielnie...ja...

Cardan: Przychodzę do niego i śpiewam mu kołysanki, które ty mu śpiewałaś, mówił że tęskni, ale nie chcę byś się o niego martwiła *pogłaskał Jude* Nasz syn ma odwagę po tobie.

Jude: I głupie pomysły po tobie.

Cardan: Tu się zgodzę. Hahahah

*Zaśmiali się wesoło*

The Cruel Prince Talks ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz