||35||

273 18 27
                                    

*Kiedy wszyscy byli gotowi, wraz z Vivi poszli na basen*

Cardan obserwował jak jego żona bawi się z dziećmi. Na początku ubierała im kółka, a później podawała w razie czego makaroniki.

Jude*Schyla się, ponieważ Alexander upuścił czepek* Kochanie, chodź tu!

Cardan stający centralnie za nią *blush*

Cardan: Kochanie nie schylaj się tak... Sprawiasz, że ledwo co trzeźwo myślę...

Jude: Dziecko nam się zaraz utopi...a ty jak zwykle myślisz tylko o przekazywaniu swoich cudownych genów.

*Poszła z dziećmi na kolejną strefę, a Cardan szedł za nimi. Nagle zobaczył, że jacyś dwaj mężczyźni nie mogą oderwać wzroku od jej tułowia*

???: Widziałeś jej kształty?

???: Gdyby nie ten bachor...oh cholera, już bym ją brał w toaletach.

Cardan*wchodzi między nich* Co proszę?

???: zainteresowany tą mamuśką?

*Zaśmiali się oboje. Cardan uśmiechnął się i strzelił im w pysk*

???: O chuj ci chodzi!?

Cardan: To moja żona i jak jeszcze raz będziesz seksualizował jej ciało, to wydłubie te twoje obrzydliwe oczy wykałaczką.

*Wysyczał i złapał za koszule drugiego*

Cardan: Widzę, że żona zadowolona? *Spojrzał na jego obrączkę* Jesteś idealnym przykładem, dlaczego powinniśmy znormalizować aborcję.
Szkoda mi twojej matki. Nosić dziecko przez dziewięć miesięcy pod brzuchem, wychowywać do pełnoletności, by teraz ono robiło z siebie pośmiewisko.

Jude: *podeszła do nich* kochanie? Co się stało?

Cardan: Uczyłem ich tylko, jak odnosi się do kobiet. *Uśmiechnął się do niej i owinął czule dłońmi jej talię, by pokazać, że jest jego* Chodźmy kochanie
*Wyszeptał jej do ucha i poszli za dziećmi*

The Cruel Prince Talks ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz