skarpetka w krupniku

179 5 4
                                    




nie umialam sie pogodzic przez tydzien do czego doszlo w lazience prefektuw. bylam taka glupia! jak moglam pozwolic aby tak sie stalo. drako to cwok.

szlam do wielkiej sali. usiadlam tam gdzie zawsze i nalozylam sobie krupnika. kochalam to danie. polalam je jeszcze sosem klonowym i zaczelam palaszowac. blaisa i notta nigdzie jeszcze nie bylo. zmarszczylam zmarwiona brwi. zawsze oni byli pierwsi...

nagle ktos usiadl obok mnie. spojrzalam na ta osoba i to co ujrzalam odebralo mi mowe w gebie. siedzial tam draco malfoy. jebany draco lucjusz malfoy.

- mowilem ze nie odpuszcze. - mrugnal do mnie. wzielam oddech gdy ten polozyl swoja zimna dlon na moim nagim udzie.

- z-zostaw mnie. - jeknelam.

- nigdy kochanie. - jego reka zaczsla jechac coraz wyzej. w prwnym momencie cala zdretwialam.

- mokra dla mnie. - zadrwil. poczulam ze jestem czerwona. cjcialam plakac. drako zaczal coraz mocniej trzymac moje udo. czulam jak jego sygnety wbijaja mi sie w noge. wtem znikad pojawil sie blaise. chwycil mocno draco i wyjebal go z lawki,

- wypierdalaj od niej zboczencu. - krzyknal na niego. draco podniosl sie z ziemi i spojrzal na niego z furia.

- nie. - zasmial sie drastycznie. bylam cala sparalizowana. chcialam uciec i plakac. ktos zlamal mnie od tylu w talii. byl to nott. rzucilam mu sie na szyje i mocno przytulilam. ten zjechal rekami na moje posladki i podciagnal mnie do gory. owinelam nogi wokol jegon tulowia i mocno sie do niego przytulilam. glaskal mnie po glowie kiedy ja plakalam w jego ramie. odwrocilam sie w strone siedzacych nauczycieli. moj tata sewerus snape patrzyl prosto na mnie. widzialam lekkie zmartwienie na jego twarzy. jedyne co teraz chcialam to przytulic sie do niego.

- nie zblizaj sie do niej kurwo. - uslyszalam glos blejsa. zeszlam z notta i spojrzalam na draco. patrzyl na mnie wsciekle. teraz to jestem skonczona... draco odwrocil sie na piecie i wyszedl z wielkiej sali. za nimi od razu poszli jego goryle krab i gojl oraz jego dziwka pensi.

nie mam ochoty juz na moj krupnik...

skip time

- blejs puszczaj mnie! - krzyknelam kiedy ten zdejmowal ze mnie moja bluzke.

- oh mala ale ja cie pragne. - zasmialam sie i pozwolilam mu zdjac swoja bluzke. zaczal calowac mnie agresywnie. zdjal mi stanik. po chwili do dormitorium wszedl nott. widzac nas jedynie sie zasmial.

skip time

idac szkolnym korytarzem widzialam ze wszyscy uczniowie o czyms gadaja. jednak nie wiedzialam o czym. zastanawialam sie czyu tu chodzi o dzisiejsza akcje z draco ale to chyba nie tyo bo nikt na mnie nie patrzyl. podeszlam do grupki gdzie stalo pare slizgonow.

- o czym gadacie? - spytalam wysokiego bruneta z ostatniego roku.

- podobno hermiona granger sypia ze snapem. - co kurwa mac jebana. to nie moze byc prawda. nie moze. moj stary nie sypial by z ta dziwka i w ogole kurwa co.

- co

- no tak gadaja. - spojrzal na mnie i zjechal wzrokiem nizej na moje cycki. mialam obcisla bluzke wiec bylo widac moje krąglosci.

skip time

calowal mnie zachlannie przy scianie na jednym z korytarzy. nie bylo tam nikogo. reka blądzil pod moja bluzka. chcial rozpiac moj stanik jednak mu nie pozwolilam.

- nie teraz. musze sie dowiedziec o co chodzi z tymi plotkami na temat mojego starego i szlamy.

- ale ja cie pragne. - calowal mnie po szyi.

- kolejny. - przewrocilam oczami i wyszlam z jego uscisku. zapielam guziki bluzki ktire mi rozpial i poprawilam wlosy. - ide do taty. zlapiemy sie potem. - czyli nigdy. nudziarz. daje mu 3/10 punktow a to bardzo malo. caluje jakbty nigdy jeszczer tego nigdy nie robil.

skip time

- tato to prawda ze sypiasz z hermiona granger?

- nie

- ok

skip time

siedzialam na bloniach i jadlam suszone liscie dęba maczane w sosie slodko kwasnym. czytalam ksiazke ktora dostalam na urodziny od taty. chemia nowej ery. byla bardzo ciekawa chociaz nic z niej nie rozumialam. w oddali zobaczylam mojego tate idacego w moja strone

- corko. - zaczal.

- papo. - odpowiedzialam.

- widzialem dzisiejsza akcje w wielkiej sali. co takiego sie stalo ze zabini byl tak zdenerwowany zachowaniem malfoya?

- on... - nie moglam powiedziec mu prawdy. dobrze wiedzialam jak zareaguje. sam mowi ze musze sie z nimi przyjaznic bo niedlugo zostana smierciozercami tak samo jak ja... - wrzucil mi skarpetke do krupnika.

- oh tak dobrze wiem jak go kochasz. nie dziwie sie ze tak sie stalo. ale pamietaj musisz sie z nimi przyjaznic. - takiej odpowiedzi wlasnie sie spodziewalam.

- pamietam tatku.

- musze ci powiedziec cos waznego...

- co takiego? - bardzo sie wsyraszylam. co on chvial mi powiedziec?

- prawde o twojej matce.

na kolana | pyton king Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz