Rozdział XVIII - Zrób ten numer z torami, Mike

258 21 18
                                    




/Levi Ackermann/

    Floch Forester doprawdy był bezczelnym człowiekiem.

Na tyle bezczelnym, że słuchając i oglądając niektóre "dowody" wyszła mu na skroni żyłka świadcząca o... uspokojeniu. Panował nad sobą, musiał, taki miał charakter, nie został dziś wyprowadzony z równowagi mimo niesłychanej arogancji wymieszanej z zuchwałością. Komisarz prócz przeświadczenia o boskiej mocy sprawczej, miał w sobie sumie nutę szaleństwa, a to może w tej całej sytuacji zaniepokoiło go najbardziej. Młody gliniarz naprawdę się napracował nad tym co zdobył, zwłaszcza, że policja w tym skorumpowanym mieście ich nie ruszała, a to dzięki długoletnim układom. Wysiłki policjanta nie miały większego znaczenia. Upór jaki przejawiał Forester był godny pozazdroszczenia i definitywnie spowoduje on zadarcie z niewłaściwymi ludźmi. Nie mówił o sobie czy jego kręgu, mówił o tych mniejszych, bardziej gwałtownych i mniej panujących nad emocjami. Tymi niżej, bo z nimi z pewnością spróbuje przystąpić do tańca, który nie skończy się dobrze.

    Wróżył mu czarny worek z taką postawą.

- To oskarżenia? - zadał jakże nijakie pytanie.

Floch opowiedział mu dość ładne historie i historyjki, sugerując mu przewrotny ciąg przyczynowo-skutkowy. Zarzucił mu wprost, że jest szefem mafii, praktycznie nadal stojąc w drzwiach, głośno i wyraźnie. Słyszał po tym końcowe parsknięcie Mike'a, gdy zamykał czarne i ciężkie wrota za policjantem. Gdy policjant usiadł, gestem ręki zaproszony, na jego jakże pięknym, dębowym biurku wylądowała gruba, kremowa teczka, która zdecydowanie miała pierwszą młodość za sobą. Mimo swej objętości nie miała dużo światu do zaoferowania, a jemu już na pewno. Od, zdjęcia. Jego, kilku najbliższych pracowników, nawet znalazło się jego wczorajsze, gdy otwierał drzwi od samochodu Erenowi. Na szczęście w nieszczęściu twarz młodszego była w ruchu, przez co fotograf nie uchwycił w tej ciemności z kim się spotkał. Szczerze wątpił czy Floch miał jakiekolwiek pojęcie na temat szatyna. On do niedawna ledwo miał, a co dopiero jakiś krawężnik z przypadku.

- Informacje - zaakcentował komisarz, mocno zadowolony z siebie. 

"Sracje - pomyślał". Takie informacje to nie informacje. Nie widział tu nawet ułudy dowodu, czegoś co by chciał, czegoś przydatnego do szantażu. Nażarte tuszem kartki tylko nadszarpnęły budżet komendy, kończąc szybciej toner.

- Jesteś skończony, Ackermann, prędzej czy później cię dorwę - warczał dalej, gdy przez dłuższy moment się nie odzywał.

Co do jego skończenia - powstrzymał się przed wywróceniem oczami. Nie siedział w tym fotelu od wczoraj i nie tacy siedzieli tutaj przed nim. Gdyby miał być skończony, siedziałby już na dołku, najprędzej jednak w areszcie domowym, wykupiony za ogromną kaucją. Teraz zaś polewał sobie szkockiej whisky do kryształowej szklanki, będąc tak samo spokojnym jak zanim policjant przekroczył próg jego biura. Trudno było go przestraszyć, zawsze było na odwrót. Nie wynikało to z jakiegoś aparycyjnego modus operandi, po prostu urodził się mając takie spojrzenie.

- Oi, pan Ackermann - poprawił go.

Konsternacja na twarzy Flocha sugerowała tylko jedno. Sam stracił cierpliwość w grze, którą zaczął. Chyba za dużo kryminałów.

- Myślicie, że możecie wszystko w tym mieście? - zarzucił jasnowłosy. - Wasze czasy w tym momencie mijają bezpowrotnie, dopilnuję tego! - dodał z werwą, wstając.

Spotkanie zaczęło dobiegać końca.

Przez całą rozmowę praktycznie nie wchodził w głębszy dialog z tym całym Foresterem. Na pewno policjant był wyposażony w sprzęt do podsłuchu, chciał go ewidentnie sprowokować i może nawet zastraszyć. Sam chciał sprawę załatwić po męsku, na starych zasadach - konkretnie i natychmiastowo. Nie dzwonił po jego bandę wściekłych prawników. Szanował swój czas i innych, a gdy papugi się dowiedzą - a to zrobią, o ile już nie wiedzą dzięki obecności Mike'a - o swobodnej rozmowie w pojedynkę na pewno zostanie pouczony o nierozsądnym zachowaniu. Floch był za mały, żeby mu fiknąć. Ta nutka szaleństwa nie zwiastowała końca jego nielegalnej kariery nawet przez moment. To szaleństwo zwiastowało bycie wrzodem, nic więcej, nic mniej.

Zaopiekuj się mną [Riren, Ereri, Levi x Eren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz