Hejka misie kolorowe!
Rozdział poprawiony przez fs_animri <3
Miłego dnia :3
Czarnowlosy obudził się dość wcześnie jak na niego. Ta noc nie należała do najspokojniejszych.
W jego głowie ciągle pojawiał się obraz jego napastnika. Widział jego ciemne włosy i niebieskie, zdeterminowane i kpiące oczy.
Z głośnym westchnięciem podniósł się z łóżka i przetarł twarz dłońmi, próbując się rozbudzić po marnym śnie.
Wziął z szafki jakieś luźne ubrania, wiedząc, że na komendzie i tak musi ubrać świeży mundur.
Ruszył do łazienki, gdzie po szybkim prysznicu założył świeże ubrania.
W kuchni przygotował kawę i usiadł z nią na kanpie w salonie.Jednakże dużo czasu nie minęło nim musiał wyjść. Dlatego szybko wypił łapczywie kilka łyków ciemnego napoju i zgarniając najpotrzebniejsze rzeczy, wyszedł z mieszkania, zamykając drzwi za sobą.
Po około 15 minutach był już na miejscu. Zapewne byłby szybciej, lecz musiał iść pieszo.
Na komendzie skierował się do szatni, lecz przed nim wyrosła wysoka siwowłosa postać.
Przełknął głośno ślinę i uniósł spojrzenie na mężczyznę przed nim.- Dzień dobry szefie.. - zaczął Dante.
Niebieskooki zauwzył za nim swojego oprawcę. Widział jak ten na niego spogląda, dając mu do zrozumienia by milczał o wczorajszej akcji.
- Jezu Chryste, co ci się stało w twarz Nunuś? - zapytał Sonny, przyglądając się ranom.
Niebieskooki spojrzał na policjanta obok ich szefa. Widział jak daje mu niemy znak, aby siedział cicho.
- To.. to nic takiego. Miałem mały wypadek wczoraj po pracy.. - skłamał Capela.
- Mówiłem ci żebyś był bardziej ostrożny - fuknął Right will. - Dobra, mniejsza o to, miałem zapytać, czemu papiery są nieuzupełnione?
- Um.. musiałem wczoraj wczesniej wyjść i nie zdążyłem. - mruknął czarnowłosy.
Spojrzał na Juan'a nerwowo, by pochwili spuścić wzrok.
Pablo uśmiechnął się tylko złośliwie w jego kierunku.- Nunuś, wiesz, ile to mnie obchodzi? Wcale. Papiery mają się znaleźć do jutrzejszego poranka u mnie na biurku. Najwyżej zostaniesz trochę po godzinach - odparł Sonny.
- Ale.. - zaczął Dante, lecz mu przerwano.
- Nie ma żadnego "ale". A teraz już, na patrol! - rozkazał siwowłosy.
Capela tylko westchnął i ruszył do szatni, mijając Pisicielę. Spojrzał na niego niepewnie i wszedł do pomieszczenia.
Dosyć szybko się przebrał i po zabraniu odpowiedniego sprzętu, zszedł na podziemny garaż.
Wsiadł do swojego Mustanga i ruszył na patrol, zgłaszając odpowiedni status.***
Po kilku godzinach bezczynnego jeżdżenia po mieście, w końcu zgłosił na radiu przerwę.
Dzisiejszy dzień był nudny. Złapał kilka osób za nadmierną prędkość i przjazd na czerwonym świetle.
Na mieście było spokojnie, wręcz zbyt spokojnie, jak na Los Santos.
Dlatego postanowił zjeść lunch, skoro ma chwilę westnienia.Od rana nic nie jadł, a brzuch stanowczo mu o tym przyponinał.
Ruszył więc na BurgerShota.
Lubił jedzenie stamtąd, a był dosyć blisko. Pewnie gdyby nie był policjantem, pracowałby właśnie tam.Po niecałych pięciu minutach parkował już przed budynkiem. Zamykając samochód modlił się w głębi siebie, aby nikt go nie ukradł.
Wszedł do restauracji, wzdychając zapach smażonego jedzenia.
Podszedł do lady, lecz nikogo przy niej nie było. Jednakże, słyszał głosy z zaplecza.Odgłosy kłótni i śmiechów nie ustawały.
Czarnowłosy postanowił dać znać o swojej obecności wciskając dzwonek na ladzie.Po chwili dyskusji z zaplecza, drzwi się otworzyły. Za lade wszedł zirytowany siwowłosy mężczyzna. Nie spoglądał nawet na klienta tylko spojrzał w menu.
- Witamy w BurgerShocie, co możemy podać? - zapytał złotooki znudzonym głosem, chcąc jak najszybciej skończyć.
- Um.. Cześć. Mogę prosić o jakiegoś burgera i kawę, jeśli macie? - zapytał Dante, drapiąc się po karku.
Zależało mu na życiodajnym napoju, wciąż jeszcze się nie rozbudził do końca.
- O.. Dante! Nie zauważyłem, że to ty. Sorki, ale mnie zirytowali strasznie na tym zapleczu.. - wytłumaczył swoje zachowanie.
- Nie szkodzi.. - mruknął niebieskooki.
Capela przez dłuższą chwilę patrzył na starszego. Oboje obserwowali się nawzajem, nie spuszczając wzroku ze swoich tęczówek. Wspólnie krzyżowali spojrzenia w ciszy.
Dopiero czarnowłosy opanował się i chrząknął, odwracając wzrok od siwego.
- To co z tym jedzeniem i kawą? - spytał Dante niepewnie.
- A tak, już, chwila.. - zakłopotał się złotooki i wrócił na zaplecze.
Po kilku minutach oczekiwania siwowłosy wrócił, trzymając w rękach papierowa torebkę i kubek z pracującym napojem.
Położył wszystko na tacy i lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję bardzo, ile za to? - spytał Capela.
- Na koszt firmy. A może chciałbyś się przejść do takiego fajnego parku? Zjedlibysmy razem i pogadali no wiesz.. - zaproponował Erwin, uśmiechając się.
Czarnowłosy analizował jego twarz, szukając podstępu, lecz nic nie znalazł. Mimo to, nie miał ochoty na spotkanie z nim dzisiaj. W sumie, to na spotkanie z nikim nie miał ochoty.
- Wiesz, nie za bardzo mogę. Mamy niezły zapierdol na komendzie.. - skłamał niebieskooki.
- Oh.. rozumiem. Nie szkodzi, to może innym razem. - rzekł Knuckles i się wyszerzył.
- Dziękuję jeszcze raz, to do zobaczenia.. - powiedział Capela i wyszedł z lokalu.
Siwowłosy jeszcze chwilę stał i obserwował jak mężczyzna wychodzi. Głośno westchnął, zastanawiając się nad jego zachowaniem.
Dante natomiast, gdy tylko odjechał kawałek i zatrzymał się na parkingu by zjeść, myślał nad zachowaniem złotookiego.
Nie rozumiał czemu starszy nagle zaczął się nim interesować. Obawiał się w tym jakiegoś postępu. W końcu nikt w tym mieście nie robi czegoś bezinteresownie.
Głośno westchnął i postanowił zająć się jedzeniem. Zdziwił się, gdy otwierając torbę znalazł w środku dwa burgery, frytki i muffinke. Dodatkowo zauważył też karteczkę.
"Smacznego :)
~Erwin"Dante uśmiechnął się lekko, a jego umysł mimowoli wrócił do tych złotych oczu..
CZYTASZ
im the shade of silence ~ Pastela
FanfictionW życiu jednego policjata jest wiele niedomówień i sekretów. Jego życie nie wydaje się takie idealne, jak wszyscy uważają... Ale czy ktoś to zauważy? OKŁADKA ZROBIONA PRZEZ @Ewxia2 Dziękuję bardzo <3 *** Opowiadanie stworzone w celach humorystyczny...