Hejka misie kolorowe!
Rozdział poprawiony przez fs_animri <3
Miłego dzionka :3
Kolejny dzień nadszedł dość szybko. Wszyscy funkcjonariusze mieli się stawić o 10 na zebraniu z samym 00.
Dante o tym wiedział, lecz nie był pewien, czy chce się tam stawiać. Obawiał się reakcji policjantów, tego że mogą się z niego śmiać, bądź mu nie wierzyć.
Mało co w nocy przespał, większość czasu zamartwiał się dzisiejszym dniem.
Czarnowłosy siedział na kanapie, trzymając a rękach kubek z parującą herbatą. Patrzył się pusto przed siebie, rozmyślając nad całą tą sytuacją.
Z jego myśli wybudził go dotyk na ramieniu, Erwin usiadł obok niego, spoglądając na niego troskliwe.
- Coś cię trapi? Chodzi o Juan'a? - zapytał niepewnie złotooki.
- Nie do końca.. - wymamrotał Capela, opierając głowę o siwowłosego, który go objął.
- Co się stało skarbie? Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.. - odparł Knuckles, zaczynając gładzić włosy młodszego.
- Boje się.. Tego dzisiejszego zebrania, ogólnie rozprawy. Tego, że nikt mi nie uwierzy - mruknął niebieskooki, spuszczając głowę.
Siwowłosy cicho westchnął i złapał dłonią jego podbródek, by unieść jego spojrzenie na siebie.
- Nie musisz się tym martwić, misiu. Wszyscy na pewno staną za tobą i cię poprą. Poza tym, mamy dowody. A jeśli chodzi o zebranie, to nie musisz na nie iść. Możesz zostać w domu ze mną - powiedział złotooki, uśmiechając się lekko.
- Wiem, ale powinienem się tam pojawić. W końcu to o mnie chodzi.. - mruknął czarnowłosy.
- Nikt cię do niczego nie zmusza skarbie, jeśli nie chcesz, to nie musisz tam iść - rzekł Erwin, gładząc go czule po policzku.
- Dziękuję.. - odparł Dante i się uśmiechnął.
Złotooki odwzajemnił gest i podniósł się z kanapy, całując młodszego w czoło.
- Zrobię nam śniadanie, a ty na spokojnie to przemyśl. - powiedział siwowłosy, ruszając w kierunku kuchni.
***
Dante nerwowo krążył po szatni na komendzie, próbował się przekonać do pójścia na zebranie. Im dłużej się wzmagał, tym bardziej się stresował.
W między czasie wszyscy policjanci zebrali się na kodzie 8. Po niecałych pięciu minutach przyszedł sam szef: Sonny Rightwill. U jego boku stanął Gregory Montanha, który znał całą sytuację, a w razie przybycia Dante, miał go wspierać.
Siwowłosy jak i brunet przedłużali rozpoczęcie spotkania, lecz mimo to, Capela się nie pojawiał.
01 z westchnieniem wkroczył na mównice, sprawdzając działalność mikrofonu.
- Witam was wszystkich, no prawie wszystkich. Jak widać niektórzy się nie pojawili z kilku ważnych powodów, a inni po prostu olali to spotkanie. Chciałbym wam coś ogłosić, a mianowicie Juan Pablo Pisicela został usunięty ze stanowiska szefa policji, oraz zwolniony - zaczął niebieskooki.
Na sali było słychać szmery i szepty zdezorientowanych funkcjonariuszy. Mężczyzna dał mi znak ręką, aby zamilkli.
- Wiem, że jest to dla was dosyć kontrowersyjna wiadomość. Jednakże, nie wydarzyło się to bez powodu. Juan będzie mieć rozprawę sądową w najbliższych dniach.. - odparł Sonny.
- Dlaczego? - zapytał Power.
- Chodzi o skargi? - dodał Rift.
- Może zamiast wam wszystkim odpowiadać na pytania, Gregory przeczyta zarzuty dotyczące Pisiceli.
Montanha odchrząknął i podszedł do mikrofonu, kładąc na mównicy kartkę.
- Znęcanie się psychiczne, wielokrotne pobicie, przemoc seksualna, groźby, oraz doprowadzenie do uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza policji - wyrecytował brązowooki, po czym zagiął kartkę, odchodząc od mikrofonu.
- Co się stało? - Hank rozszerzył oczy.
- O kim jest mowa? - dopytał Owen.
- Niestety, sam poszkodowany zdecydował, że nie przybędzie na dzisiejsze spotkanie. Bardzo go to dotknęło, ale ma zapewnioną opiekę. Mam nadzieję, że postaracie się być dla niego wyrozumiali i przyjmiecie go ciepło, gdy wróci z urlopu.. - mówił Rightwill.
- Ale o kogo chodzi?! - uniósł się Over.
- Chodzi o Dante Capelę.. - mruknął Gregory niepewnie.
Na sali ponownie zawrzało poruszenie i szepty. Każdy w tej chwili próbował przetrawić nowe wiadomości.
- Co z Juan'em? - spytał Shelby.
- Aktualnie znajduje się w celi, do czasu rozprawy. Jeśli chodzi o to co zrobił, dopilnuje aby poniósł jak największą odpowiedzialność za swoje czyny - odparł siwowłosy.
- Czy są na to jakieś dowody? Czy to tylko słowo przeciw słowu? - Rift uniósł brew.
- Jeśli chodzi o trzy pierwsze zarzuty, mamy na to dowody. Co do reszty jest możliwość udowodnienia winy Pisiceli - rzekł Montanha.
- A jak się trzyma Capela? - zapytał Hank.
- Jeśli chodzi o niego to.. - mówił Right will, lecz przerwało mu wtargnięcie Mireczka do sali.
Zmachany mężczyzna stanął na środku, podpierając ręce o kolana.
- Szefie! Piscela jakimś cudem uciekł z celi, prawdopodobnie ktoś go wypuścił.. - wysapał.
- Uspokój się Mirek… Jesteś pewny? - wymamrotał Gregory.
- Byłem sprawdzić cele jak co 20 minut, tak jak szef kazał, a gdy tam wszedłem, to drzwi były otwarte.. - mruknął.
- Wszyscy w tej chwili zamknijcie komendę! Nikt ma z niej nie wyjść, ani do niej wejść! Przeszukajcie każde pomieszczenie! - warknął Sonny do policjantów - A ty Montanha zadzwoń do Capeli..
Brunet kiwnął głową, a reszta policjantów się rozeszła wykonując polecenie szefa.
Brązowooki wybrał numer czarnowłosego, lecz ten nie odbierał. Po chwili jednak postanowił zadzwonić do osoby, która miała go pilnować.
- Erwin?! Jest gdzieś obok ciebie Dante?! - zapytał od razu Gregory, pomijając przywitanie.
- Hej, nie ma go. Odwiozłem go z jakieś 20 minut temu na komendę. Chciał się stawić na zebraniu.. - mruknął siwowłosy niepewnie. - Co się stało?
- Juan uciekł z celi, przeszukujemy budynek. Poszukamy też Capeli.. - powiedział brązowooki.
- Zaraz będę, dawaj mi znać na bieżąco.. - natychmiast oznajmił złotooki i się rozłączył.
- I co? - zapytał Rightwill.
- Capela jest na komendzie. Erwin go tu przywiózł, miał być na zebraniu..
CZYTASZ
im the shade of silence ~ Pastela
FanfictionW życiu jednego policjata jest wiele niedomówień i sekretów. Jego życie nie wydaje się takie idealne, jak wszyscy uważają... Ale czy ktoś to zauważy? OKŁADKA ZROBIONA PRZEZ @Ewxia2 Dziękuję bardzo <3 *** Opowiadanie stworzone w celach humorystyczny...