27

914 112 68
                                    

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Miłego dzionka :3

Kolejny dzień nadszedł dość szybko. Wszyscy funkcjonariusze mieli się stawić o 10 na zebraniu z samym 00.

Dante o tym wiedział, lecz nie był pewien, czy chce się tam stawiać. Obawiał się reakcji policjantów, tego że mogą się z niego śmiać, bądź mu nie wierzyć.

Mało co w nocy przespał, większość czasu zamartwiał się dzisiejszym dniem.

Czarnowłosy siedział na kanapie, trzymając a rękach kubek z parującą herbatą. Patrzył się pusto przed siebie, rozmyślając nad całą tą sytuacją.

Z jego myśli wybudził go dotyk na ramieniu, Erwin usiadł obok niego, spoglądając na niego troskliwe.

- Coś cię trapi? Chodzi o Juan'a? - zapytał niepewnie złotooki.

- Nie do końca.. - wymamrotał Capela, opierając głowę o siwowłosego, który go objął.

- Co się stało skarbie? Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.. - odparł Knuckles, zaczynając gładzić włosy młodszego.

- Boje się.. Tego dzisiejszego zebrania, ogólnie rozprawy. Tego, że nikt mi nie uwierzy - mruknął niebieskooki, spuszczając głowę.

Siwowłosy cicho westchnął i złapał dłonią jego podbródek, by unieść jego spojrzenie na siebie.

- Nie musisz się tym martwić, misiu. Wszyscy na pewno staną za tobą i cię poprą. Poza tym, mamy dowody. A jeśli chodzi o zebranie, to nie musisz na nie iść. Możesz zostać w domu ze mną - powiedział złotooki, uśmiechając się lekko.

- Wiem, ale powinienem się tam pojawić. W końcu to o mnie chodzi.. - mruknął czarnowłosy.

- Nikt cię do niczego nie zmusza skarbie, jeśli nie chcesz, to nie musisz tam iść - rzekł Erwin, gładząc go czule po policzku.

- Dziękuję.. - odparł Dante i się uśmiechnął.

Złotooki odwzajemnił gest i podniósł się z kanapy, całując młodszego w czoło.

- Zrobię nam śniadanie, a ty na spokojnie to przemyśl. - powiedział siwowłosy, ruszając w kierunku kuchni.

***

Dante nerwowo krążył po szatni na komendzie, próbował się przekonać do pójścia na zebranie. Im dłużej się wzmagał, tym bardziej się stresował.

W między czasie wszyscy policjanci zebrali się na kodzie 8. Po niecałych pięciu minutach przyszedł sam szef: Sonny Rightwill. U jego boku stanął Gregory Montanha, który znał całą sytuację, a w razie przybycia Dante, miał go wspierać.

Siwowłosy jak i brunet przedłużali rozpoczęcie spotkania, lecz mimo to, Capela się nie pojawiał.

01 z westchnieniem wkroczył na mównice, sprawdzając działalność mikrofonu.

- Witam was wszystkich, no prawie wszystkich. Jak widać niektórzy się nie pojawili z kilku ważnych powodów, a inni po prostu olali to spotkanie. Chciałbym wam coś ogłosić, a mianowicie Juan Pablo Pisicela został usunięty ze stanowiska szefa policji, oraz zwolniony - zaczął niebieskooki.

Na sali było słychać szmery i szepty zdezorientowanych funkcjonariuszy. Mężczyzna dał mi znak ręką, aby zamilkli.

- Wiem, że jest to dla was dosyć kontrowersyjna wiadomość. Jednakże, nie wydarzyło się to bez powodu. Juan będzie mieć rozprawę sądową w najbliższych dniach.. - odparł Sonny.

- Dlaczego? - zapytał Power.

- Chodzi o skargi? - dodał Rift.

- Może zamiast wam wszystkim odpowiadać na pytania, Gregory przeczyta zarzuty dotyczące Pisiceli.

Montanha odchrząknął i podszedł do mikrofonu, kładąc na mównicy kartkę.

- Znęcanie się psychiczne, wielokrotne pobicie, przemoc seksualna, groźby, oraz doprowadzenie do uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza policji - wyrecytował brązowooki, po czym zagiął kartkę, odchodząc od mikrofonu.

- Co się stało? - Hank rozszerzył oczy.

- O kim jest mowa? - dopytał Owen.

- Niestety, sam poszkodowany zdecydował, że nie przybędzie na dzisiejsze spotkanie. Bardzo go to dotknęło, ale ma zapewnioną opiekę. Mam nadzieję, że postaracie się być dla niego wyrozumiali i przyjmiecie go ciepło, gdy wróci z urlopu.. - mówił Rightwill.

- Ale o kogo chodzi?! - uniósł się Over.

- Chodzi o Dante Capelę.. - mruknął Gregory niepewnie.

Na sali ponownie zawrzało poruszenie i szepty. Każdy w tej chwili próbował przetrawić nowe wiadomości.

- Co z Juan'em? - spytał Shelby.

- Aktualnie znajduje się w celi, do czasu rozprawy. Jeśli chodzi o to co zrobił, dopilnuje aby poniósł jak największą odpowiedzialność za swoje czyny - odparł siwowłosy.

- Czy są na to jakieś dowody? Czy to tylko słowo przeciw słowu? - Rift uniósł brew.

- Jeśli chodzi o trzy pierwsze zarzuty, mamy na to dowody. Co do reszty jest możliwość udowodnienia winy Pisiceli - rzekł Montanha.

- A jak się trzyma Capela? - zapytał Hank.

- Jeśli chodzi o niego to.. - mówił Right will, lecz przerwało mu wtargnięcie Mireczka do sali.

Zmachany mężczyzna stanął na środku, podpierając ręce o kolana.

- Szefie! Piscela jakimś cudem uciekł z celi, prawdopodobnie ktoś go wypuścił.. - wysapał.

- Uspokój się Mirek… Jesteś pewny? - wymamrotał Gregory.

- Byłem sprawdzić cele jak co 20 minut, tak jak szef kazał, a gdy tam wszedłem, to drzwi były otwarte.. - mruknął.

- Wszyscy w tej chwili zamknijcie komendę! Nikt ma z niej nie wyjść, ani do niej wejść! Przeszukajcie każde pomieszczenie! - warknął Sonny do policjantów - A ty Montanha zadzwoń do Capeli..

Brunet kiwnął głową, a reszta policjantów się rozeszła wykonując polecenie szefa.

Brązowooki wybrał numer czarnowłosego, lecz ten nie odbierał. Po chwili jednak postanowił zadzwonić do osoby, która miała go pilnować.

- Erwin?! Jest gdzieś obok ciebie Dante?! - zapytał od razu Gregory, pomijając przywitanie.

- Hej, nie ma go. Odwiozłem go z jakieś 20 minut temu na komendę. Chciał się stawić na zebraniu.. - mruknął siwowłosy niepewnie. - Co się stało?

- Juan uciekł z celi, przeszukujemy budynek. Poszukamy też Capeli.. - powiedział brązowooki.

- Zaraz będę, dawaj mi znać na bieżąco.. - natychmiast oznajmił złotooki i się rozłączył.

- I co? - zapytał Rightwill.

- Capela jest na komendzie. Erwin go tu przywiózł, miał być na zebraniu..

im the shade of silence ~ PastelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz