Ostatnim, co Lucette pamiętała, była pustynia i to, jak uderzała pięściami w piach, dusząc się własnymi łzami.
Gdy znów otworzyła oczy, leżała na futonie w pustym pokoju. Gdyby nie mała, kryształowa kula selkie w rogu pomieszczenia i jej światło, tkwiłaby w całkowitych ciemnościach. Powoli podniosła się do siadu, a następnie przetarła zaspane oczy i potem rozejrzała się dookoła. Na wyższych partiach ściany na przeciwko niej, praktycznie pod samym sufitem ulokowane były dwa niewielkie okienka. Dzięki nim dowiedziała się, że nadal trwała noc.
Pomimo bólu spróbowała wstać na równe nogi. Po kilku próbach nareszcie się jej udało i chwiejąc się niczym galaretka, poczłapała w kierunku przesuwanych drzwi. Planowała odnaleźć kogoś, kto mógłby jej wyjaśnić, w jaki sposób ponownie znalazła się w domu Havanny. Zanim zdążyła je otworzyć, rozsunęły się na oścież, ukazując drobną postać gospodyni.
– Obudziłaś się! – zawołała zaskoczona, po czym wepchnęła ją z powrotem do środka i siłą usadziła na pierzynie. – Poczekaj tutaj! Przyniosę ci coś do jedzenia. Bez tego nie odzyskasz sił.
Firestone wybiegła z pokoju z prędkością światła. Gdy arcyksiężniczka znów została sama, zauważyła, że przez lekko uchylone drzwi wleciał biały ptak. Zawirował w powietrzu tuż nad jej głową, a później przysiadł obok. Błękitne oczy zwierzęcia lustrowały ją z ciekawością. Rzadko miała możliwość zobaczyć przyjaciela Juliana z tak bliska. Delikatnie uniosła dłoń, uważnie obserwując reakcję kruka albinosa. W końcu nigdy nie wiadomo czy po raz kolejny nie postanowi jej dziabnąć. Przy najmniejszym, błędnym ruchu mógł też się przestraszyć i uciec. Jej obawy jednak okazały się zbędne, gdyż to sama ptaszyna wsunęła się jej pod rękę, wręcz prosząc się o pieszczoty. Lucette bez problemu spełniła tę prośbę.
– Wydaje mi się, że czeka na podziękowania. To ona cię odnalazła – niespodziewanie odezwała się ciemnowłosa.
Postawiła przed nią tacę, na której stała ogromna miska wypełniona bulionem warzywnym. Obok niej znalazła się również porcja ryżu oraz szklanka wody. Dziewczyna na widok napoju bezzwłocznie go chwyciła i wypiła wszystko naraz. Miała przedziwne wrażenie, jakby w jej ustach nie pojawiała się ani kropla bezbarwnej cieczy od co najmniej kilku dni.
– Smacznego – skomentowała gospodyni, siadając koło niej na podłodze.
Serafinka przez dłuższą chwilę przyglądała się posiłkowi, przekładając łyżkę z jednej ręki do drugiej, zanim zdobyła się rozpocząć bolesny temat ostatnich wydarzeń.
– Havanno, ja... – kiedy tylko napotkała wzrok kobiety, nie potrafiła złożyć sensownego zdania. – Ja... – z każdym wypowiadanym słowem gula w jej gardle narastała. – Ja zgubiłam klucz... To znaczy skradziono mi go!
Reakcja jej mentorki była diametralnie inna od tego, czego się spodziewała. Sądziła, że rozpęta jej istne piekło, jeżeli odkryje prawdę, lecz Lucette usłyszała tylko przeciągłe westchnienie, a potem dostrzegła, jak potarła dłońmi swoją zmęczoną twarz. Następnie jak gdyby nigdy nic zdecydowała się zakończyć omawiany przed chwilą temat i rozpoczęła odbiegającą od niego dyskusję. Lucette natomiast wcale nie ulżyło. Czuła się tak źle sama ze sobą, że wręcz pragnęła, aby ktoś ją zrugał.
– Szukaliśmy cię całą noc. Dopiero nad ranem ptak Juliana zaprowadził nas na pustynię.
– Nad ranem? – mimowolnie jej wzrok znów poleciał w kierunku okien. – Jak długo spałam?
– Cały dzień – ta informacja uderzyła w nią mocniej niż niejedna broń. – Festiwal odbył się wczoraj w nocy. Teraz jest już noc dnia następnego.
CZYTASZ
Klucz do Chaosu | Trylogia Klucza Tom I (poprawiane)
FantasyIstnieje pewne miejsce, w którym nigdy nie zachodzi słońce. Leży tam kraj, a w nim są mieszkańcy, mający bliżej do niebios niż do ziemi. Mówi się o nim jako mlekiem i miodem płynącym, gdzie nawet i sam władca ukoronowany jest promieniami słonecznymi...