Wstęp

435 10 4
                                    

Brązowowłosa rozczesywała swoje długie włosy, zerkając od czasu do czasu, by sprawdzić czy jej ojciec nie zbliża się do domu. Freya nerwowo stukała stopą o posadzkę, wiedząc że już za chwilę zobaczy się z tatą, którego nie widziała od kilku miesięcy. Przed bramą pojawiła się znajoma postać więc dziewczyna nie czekała ani chwili, tylko biegiem ruszyła na werandę, by rzucić się w ramiona mężczyzny.

-Ciebie również dobrze widzieć, księżniczko - zaśmiał się długo włosy mocno obejmując swoją córkę w ramionach.

-Tęskniłam, tato - wymamrotała czternastolatka w ramię mężczyzny.

-Jest zimno - skarcił ją ojciec gdy spojrzał na jej bose nogi. Freya uśmiechnęła się nieznacznie, wbiegając do domu, by poczuć pod palcami ciepły materiał dywanów.

-Wszystko w porządku? - wyszeptała Freya gdy jej ojciec zbliżył się do niej. Na jego twarzy panował grymas, choć dobrze próbował to ukryć przed bystrym okiem czternastolatki.

-Przepraszam, kochanie. Muszę zająć cię czymś ważnym, przez kilka tygodni. Nie mogę zostać z tobą długo, córeczko - mruknął skruszony gdy z twarzy brunetki zszedł uśmiech.

-Mieliśmy spędzić ten tydzień razem, Ojcze - dziewczyna czuła się bardzo zawiedziona. Zaplanowała tyle rzeczy, które mieli razem zrobić, by później pod koniec tygodnia, wręczyć mu papier oznajmiający że dostała się do  akademi muzycznej w ich mieście.

-Wiem, księżniczko - odparł całując córkę w czoło - Obiecuję że następnym razem, postaram się bardziej.

-Kiedy musisz wyjechać?

-Dziś wieczorem - oznajmił wiedząc że została im tylko godzina razem.

-W takim razie dokończę obiad - mruknęła brunetka kierując się w stronę kuchni. Oparła ręce o blat wzdychając cicho. To nie wina jej ojca, że miał bardzo wymagająca pracę. Pomyślałby kto że powinna się już do tego przyzwyczaić. Jej palce odnalazły odruchowo, drogę do naszyjnika, który dostała z okazji jej czternastych urodzin.

-Wrócę - mężczyzna usiadł przy blacie, spoglądając na córkę.

-Uważaj na siebie - mruknęła brunetka siadając przy boku ojca i mocno obejmując go ramionami.

-Freyo - chwycił twarz córki we własne ręce - Zawsze będę do ciebie wracał. Nie ważne co by się wydarzyło, nigdy nie będziesz sama.

Brązowowłosa uśmiechnęła się szeroko na cichą obietnicę jej ojca. W końcu jak dotąd zawsze, spełniał swoje obietnice. Dziewczyna uniosła się z krzesła, nakładając obiad na dwa talerze. W końcu nauczyła się robić ulubione danie jej taty.

-Smacznego, kochanie - wziął widelec i zaczął kręcić makaron.

-Smacznego - sama również zaczęła kręcić makaronem.

-Wyszło wspaniałe - oznajmił po skończonym obiedzie. Freya uśmiechnęła się tylko w podzięce, wkładając brudne naczynia do zmywarki.

Z zewnątrz dało się usłyszeć głośny dźwięk klaksonu, co wytrąciło brunetkę z koncentracji i tym samym upuściła talerz na podłogę. Cicho zaklęła pod nosem, zbierając resztki potłuczonego szkła. Ręka jej ojca odepchnęła jej ręce, gdy ten zaczął w ciszy sprzątać pozostałe odłamki szkła.

-Nie skaleczyłaś się? - wziął ręce czternastolatki i zaczął je uważnie oglądać.

-Nie, Tato - odparła dziewczyna zatrzymując działania mężczyzny - Czekają na ciebie - wskazała głową na zewnątrz. Bucky skinął głową, zabierając swoją przygotowaną torbę na takie okazje i wyszedł na zewnątrz, wiedząc że jego córka pójdzie jego śladami.

Bucky włożył torbę do bagażnika, odwracając się w stronę córki i szeroko otworzył ramiona, czekając aż jego córka go przytuli. Gdy tak się stało mocno objął ją ramionami, głaszcząc jej włosy, by uspokoić jej szloch.

-Zobaczymy się ponownie za kilka tygodni - oznajmił - Nie bój się, księżniczko.

-Będę za tobą tęsknić - oznajmiła dziewczyna odsuwając się od ojca - Wróć do domu. Będę tutaj czekać z twoim ulubionym daniem.

-Masz moje słowo - mężczyzna pocałował ją raz jeszcze w czoło, nim wsiadł do samochodu i odjechał.

Freya wróciła do domu, ignorując pozostałe talerze. Chciała tylko zostać sama z jej bólem. Ułożyła się w pokoju jej taty, chcąc poczuć że jakaś cząstka niego, jest obok niej. Musiała być silna. To tylko kilka tygodni.

                            ×××××××
Brązowowłosa nerwowo wyglądała przez okno, czując niepokój. Minęły dwie godziny odkąd jej ojciec, nie pojawił się o wyznaczonej przez siebie godzinie. Chwyciła swój naszyjnik nerwowo obracając go w jedną stronę. Zatrzymała się dopiero wtedy gdy czarne audi, zajechało pod jej bramę a z niego wysiadło dwóch masywnych mężczyzn.

Freya podskoczyła na solidne pukanie i trzask wyważononych drzwi. Szybko schowała się w jednej z szaf, modląc się by jej ojciec, przybył do domu.

Słyszała trzask rzeczy i przeklinanie mężczyzn, którzy rujnowali jej dom.

-Jesteś pewien że ona tutaj jest? - warknął mężczyzna do drugiego.

-Napewno - potwierdził - Zawsze czeka o wyznaczonej godzinie na jej ojca.

Brunetka cofnęła się lekko do tyłu, co spowodowało trzask jakiejś rzeczy. Cicho sapnęła gdy jej kryjówka została odkryta a ona wywleczona na zewnątrz, pomimo jej silnego oporu i krzyku. Mimo to została wrzucona do bagażnika i z piskiem opon samochód ruszył w nieznaną jej drogę.

Dark Illumination~ Córka Bucky'ego Barnesa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz