VI

220 11 1
                                    

Freya odebrała kawę z lady posyłając ekspedientce mały uśmiech. Tego właśnie potrzebowała. Duża dawka kofeiny i święty spokój. Z jej chwilowego relaksu, wyrwało ją głośne wołanie jej imienia, by po chwili ujrzeć przed swoją twarzą Peter'a.

-To na tyle z mojego relaksu - mruknęła pod nosem upijając łyk kawy.

-Cześć. Idziesz do Starka? Super. Idziemy w tą samą stronę - rzekł od razu nie dając żadnej szansy na odpowiedź.

-Nikt ci nigdy nie powiedział że jesteś irytujący? - ulotnie spojrzała na chłopaka wznawiając swój chód.

-Możesz być pierwsza. Śmiało - zachęcił ją uśmiechając się przy tym szeroko. Brunetka burknęła pod nosem ciche przekleństwo. Ten mały drań.

Freya zagryzła wargę marszcząc przy tym brwi, gdy przez resztę drogi, ani na moment nie ucichło wesołe paplanie chłopaka.

-..I wtedy cały ten sprzęt stanął w płomieniach - zakończył swoją wypowiedź spoglądając na brunetkę ukratkiem gdy oboje znaleźli się w windzie. Ponownie wznowił swoją wypowiedź, mając nadzieję że to jakoś zaskoczy dziewczynę obok niego.

Freya stukała palcami o biodro, czując jak jej irytacja zaczyna coraz bardziej rosnąć.

-..I pomyślałem że chciałabyś - wypowiedź Peter'a przerwał delikatny pocałunek od dziewczyny. Brunetka uśmiechnęła się do siebie, zostawiając za sobą skołowanego chłopaka.

                             ××××××
-Gaja - głos mężczyzny przerwał pracę dziewczyny - W niedzielę organizuję małe przyjęcie. A skoro jesteś moją stażystką, przedstawię cię innym pracownikom.

-To miłe z Pana strony - mruknęła dziewczyna wracając do pracy.

-Skoro tak już sobie rozmawiamy - rzekł na co dziewczyna warknęła w myślach. Ponownie przerwała pracę by spojrzeć oczekująco na mężczyznę - Dochodzą mnie słuchy że Peter coraz bardziej kręci się wokół windy i tego piętra. A wiesz wokół kogo kręci się najbardziej?

-Zapewne mi Pan powie - burknęła dziewczyna odwracając wzrok do swojej pracy.

-Czyli twierdzisz że pomiędzy waszą dwójką nic się nie dzieje?

-Dokładnie - zapisała cyfry na kartce

-Peter to dobry chłopak - przerwał ciszę między nami -Choć stał się irytujący. Każda rozmowa z nim na jakikolwiek temat, musi zawierać twoje imię a na jego twarzy pojawia się szczery, nie wymuszony uśmiech. Nie widziałem go tak szczęśliwego odkąd stracił, Gwen. - położył rękę na moim ramieniu ściskając go lekko po czym wrócił do swojej pracy.

Brunetka zagryzła policzek czując jak ciepło wpełza na jej policzki. Niech szlag trafi Ave i jej głupie teorie.

                         ××××××××××
Po twarzy dziewczyny przemknął zmartwiony wyraz, który szybko zamaskowała obojętnością. Co ją obchodziło że po raz pierwszy, wsiadła w samotności do windy. W końcu miała ciszę której tak bardzo pragnęła. Zaraz po wyjściu z windy rozległ się dźwięk wiadomości w torebce dziewczyny. Ta zaczęła ją przeszukiwać, nie zwracając uwagi dokąd idzie. Ciało dziewczyny uderzyło w męska sylwetkę a jego ramiona oplotły talię brunetki.

-Hej - sapnęła Freya wpatrując się w radosny uśmiech chłopaka.

-Jesteś mi winna kawę - rzekł stawiając dziewczynę na nogi.

-To ty na mnie wpadłeś - burknęła nie ruszając się ani na krok.

-Ale to ty obiecałaś że się ze mną umówisz gdy tylko cię uratuję - puścił oczko w jej stronę -A może wolisz omówić to co się stało w windzie ?

-Dobrze. Jutro o dwudziestej w Hotelu  Ways Tanver. Ostatnie piętro. Nie próbuj się spóźniać - złożyła mały pocałunek blisko ust chłopaka, oddalając się w stronę wyjścia. Jeśli miała choć raz udowodnić swojej przyjaciółce rację, to zrobi wszystko aby wyszło na jej.

                                ××××××
-Możesz mi wytłumaczyć co skłoniło cię do pójścia z nim na randkę? - podała wino swojej przyjaciółce siadając naprzeciwko niej - Jeszcze wczoraj nie chciałaś nawet o tym myśleć a dzisiaj całujesz go dwa razy.

-Nie możesz czepiać się kogoś innego?

-Daj spokój - szturchnęła nogą bok przyjaciółki. Brunetka posłała ostrzegające spojrzenie w stronę rudowłosej z którego ta nic sobie nie robiła.

-Dobrze. Po prostu chcę obalić twoją teorię związaną z Peter'em. Zobaczysz że zawsze mam rację.

Ava posłała Frey'i słaby uśmiech po czym podskoczyła z siedzenia z ogromnym uśmiechem.

-Załóżmy się. Jeśli wygrasz cholera niech stracę. Przyznam ci rację i przez miesiąc będę zgadzała się z każdym twoim zdaniem.

-Czego chcesz w zamian? - odłożyła pusty kieliszek na stolik.

-Przyznasz się że Peter choć trochę cię zaintrygował i dasz mu szansę - wzruszyła ramionami ponownie zajmując swoje miejsce.

-W takim razie zakład - chwyciła ramię dziewczyny przekręcając je prosto.

-Musimy wybrać ci sukienkę. To musi być coś co zaskoczy tego chłopaka, jak ten pocałunek w windzie. Jedynym słowem jest dobrym pocałunkiem? Chcesz o tym porozmawiać?

-Pieprz się - burknęła brunetka kierując się w stronę swojego pokoju słysząc jak jej przyjaciółka podąża za nią - Nie masz innych zmartwień jak mój brat?

-Mam - puściła w moją stronę oczko.

-To się nimi zajmij - bruknęłam kładąc się na łóżku - To nie tak że nie możesz do niego zadzwonić i to jemu zawracać głowę.

-Mogłabym - położyła się obok przyjaciółki.

-Jest niesamowitym pocałunkiem. Wiesz że jesteś wielkim bólem w mojej głowie? - obróciła głowę w stronę rudowłosej

-Od tego właśnie mnie masz. Ktoś musi utrzymywać twoje życie przy tobie - spojrzała ukratkiem na przyjaciółkę.

-Idiotka - wytknęła brunetka

-Dzieciak - burknęła rudowłosa

                    *Avengers Tower - w tym samym czasie *

-Co się stało? - zmartwiony wyraz twarzy towarzyszył blond włosemu mężczyźnie, gdy spoglądał na ich  zrujnowane piętro. Powoli podszedł do swojego chłopaka, delikatnie tak by go nie przestraszyć, położył rękę na jego ramieniu.

-Zgubiłem go, Steve. Ponownie ją zawiodłem - parsknął kopiąc szafkę obok kanapy.

-Spokojnie, Buck - wzmocnił uścisk na jego ramieniu - Naszyjnik nadal musi być w domu. Znajdziemy go.

-Uwielbiała go - wyszeptał tak cicho że gdyby nie wyostrzony słuch jego chłopaka, ten nic by nie słyszał.

-Buck - obrócił mężczyznę tak że stykali się głowami - To nie była twoja wina. Jej śmierć nie jest twoją winą.

-Byłem jej ojcem. A to samo w sobie było bardziej zabójcze niż to gdyby miała normalnego ojca - odsunął głowę od głowy mężczyzny.

-Nie ważne ile czasu spędzę na wpajaniu ci że nic z tego nie było twoją winą. Kocham cię, Buck. I myślę że twoja córka też cię kochała. W końcu miała wspaniałego ojca, takiego jak ty - chwycił ręką szyję brunetka - Chodź. Poszukajmy tego naszyjnika w tym całym bałaganie.

-Przepraszam - uśmiechnął się niewinnie całując usta jego mężczyzny. Boże uwielbiał to słowo. Jego mężczyzna. Tylko jego.

Dark Illumination~ Córka Bucky'ego Barnesa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz