V

240 10 0
                                    

Znudzona dziewczyna bawiła się końcówkami włosów, czekając już dwie godziny na spóźnionego mężczyznę. Sekretarka posłała brunetce przepraszający uśmiech, którego ta nie miała ochoty odwzajemnić

-Cześć Gaja - zaspany mężczyzna otworzył drzwi od gabinetu, siadając od razu na swoim miejscu. Dziewczyna posłała w jego stronę groźne spojrzenie, zasiadając na jednym z wolnych miejsc.

-Czekałam wieki - jej wzrok nadal spoczywał na mężczyźnie który nie raczył nawet spojrzeć w jej stronę. Jedynie rzucił w jej stronę młotek stukając coś w swoim tablecie.

-Mam cię tym walnąć? - w głosie dziewczyny dało się usłyszeć wszelką nadzieję na dokonanie danej rzeczy.

-Aż szkoda mi niszczyć twoją nadzieję- spojrzał rozbawionym wzrokiem w jej oczy - Ale zabierz się za prostowanie metalu - wskazał na blok za dziewczyną.

Freya chwyciła kawałek metalu stukając obcasem o posadzkę. W jej obcasach umieściła pluskwy które miały wydobyć wszelkie informacje i nie zostać wykryte przez wroga.

-Dzień dobry, Panie Stark - wbiegł zdyszany brunet na co oczy dziewczyny przewróciły się niezauważalnie.

-Witaj, Peterze.

-Na piętrze ponownie jest pożar - rzekł wydobywając tym samym przekleństwo z ust starszego mężczyzny.

-Hej - brunet oparł ramiona o stół spoglądając na dziewczynę przed sobą. Każdej nocy jej twarz była tym czym widział przed snem i miał nadzieję że kiedyś będzie tym czym będzie widział po obudzeniu.

-Dziś nie jest mój dzień więc radziłabym zostawić ci mnie w spokoju. Nie chcesz stanąć po mojej złej stronie - rzekła zgryźliwie czując jak podsłuch został wszczepiony.

-A jeśli chcę stanąć po tej stronie? - pytanie bruneta zaskoczyło dziewczynę która uniosła na niego wzrok po czym lekko zachichotała odkładając narzędzia pracy. Freya stanęła bardzo blisko że parę centymetrów i mogłaby posmakować jego ust.

Zbliżyła swoje usta do jego ucha - Przekonasz się - jej ręka sunęła po torsie chłopaka czując jak jego oddech przyśpiesza a on sam mimowolnie się napina - że bycie po mojej złej stronie nie uchroni cię przed moją karą - lekko ugryzła jego ucho spoglądając z niewinną miną powoli oblizując usta.

Twarz chłopaka wyrażała zaskoczenie a jego policzki były mocno zarumienione. Choć w jego oczach można było dostrzec pewną iskrę, której od dawna nie wiedziałam. Brunetka uśmiechnęła się zadziornie, wznawiając swoją pracę.

-Czy to takie trudne nastawić mikrofalówkę? - wymamrotał do siebie starszy mężczyzna gdy wrócił do gabinetu. Jego wzrok przeniósł się na chłopaka który tylko uśmiechnął się niezdarnie i zniknął tak szybko jak przyszedł.

-Co mnie ominęło? - jego wzrok powędrował na bardzo zadowoloną dziewczynę.

-O niczym nie wiem - zagryzła wargę skupiając się na swojej pracy.

                              ×××××××
Freya pożegnała się ze starszym mężczyzną, kierując swoje kroki do windy. Gdy tylko drzwi otworzyły się na oścież, dało się ujrzeć radosny wyraz na twarzy chłopaka. Brunetka przewróciła oczami żałując że Peter nic sobie nie robi z tego że wyraźnie nie była nim zainteresowana.

-Wyraźnie lubisz tą windę. Co do niej wsiadam jakimś cudem zawsze cię w niej znajduje. Nie masz szkoły czy czegoś?

-Godzinę temu skończyłem zajęcia - posłał mi szeroki uśmiech, wciskając guzik parteru - Poza tym ta winda jest o wiele piękniejsza gdy tylko do niej wchodzisz.

-Gdybym nie była leniwa, chodziłabym schodami - poprawiłam spódnicę nim wyszłam z windy - Może wtedy nie musielibyśmy na siebie wpadać.

-Jeśli tego pragniesz możemy zacząć chodzić schodami - nadal uparcie szedł obok dziewczyny. Pragnął dotknąć jej ręki by przekonać się czy jej skóra jest naprawdę taka miękka na jaką się wydaje.

-Daj Boże. Nie mam aż takiej wytrzymałości - przystanęła tak że oboje znajdowali się blisko siebie - I nie widzi mi się nieść twoich zwłok w dół - na jej twarzy zagościł prawdziwy uśmiech.

-Nie musisz nieść - rzekł wpatrując się w czekoladowe oczy dziewczyny. Pochylił się tak że jego usta znalazły się blisko ucha drobnej dziewczyny - Możesz z nim zrobić wszystko co pragniesz - odsunął się by złożyć pocałunek na policzku, Freyi. Posłał dziewczynie szeroki uśmiech, zostawiając ją skołowana na środku ulicy. Po chwili brunetka prychnęła pod nosem, kierując się w stronę swojego tymczasowego mieszkania.

                        ×××××××××××
-Wiedziałam że masz to w sobie. Choć on też nie jest zły w tych gadkach. Ma chłopak wytrwałość - rzekła na powitanie rudowłosa.

-To się nazywa tupet. Nie wytrwałość.

-Nie bądź taka, Barnes - poduszka uderzyła tył głowy, Freyi która odrzuciła ją w stronę, Avy.

-Jaka? - dźwięk spadających obcasów wypełnił chwilową ciszę między dziewczynami.

-Podoba ci się - zignorowała pytanie swojej przyjaciółki - Szczerze? Żaden chłopak nie zadał sobie trudu by cię poznać. Ten jest inny. Pragnie zwrócić twoją uwagę. Chce byś go poznała.

-Inny? Jeśli definiuje się ze słowem wkurzający, to masz moją zgodę.

-Chodziło mi o definicję uczuciowy i niepewny. Za kilka dni nas tutaj nie będzie. Nie chcę byś żałowała że nie dałaś mu szansy - owinęła swoje ramię wokół szyi przyjaciółki - Sprawdzę nasz podsłuch. Miejmy nadzieję że go nie odkryto - poklepała ramię brunetki wymijając ją.

                          ×××××××××××
Czekoladooka wyminęła swoją przyjaciółkę bez słowa, udając się w stronę wyjścia z budynku. Musiała zaczerpnąć świeżego powietrza. A Central Park wydawał się do tego odpowiednim miejscem. W końcu miała z tego parku jedno piękne wspomnienie.

Freya usiadła na jednej z pobliskich ławek by móc wpatrywać się w taflę  jeziora. Nie była jeszcze silna by móc zobaczyć swój stary, spalony dom.

Brunetka kątem oka spojrzała na zbliżającą się osobę z drugiej strony mostu chowając się za jednym z pobliskich drzew. Twarz mężczyzny była opuszczona a jego ciało wydawało się napięte, jakby dźwigał ogromny smutek tego świata. Pomimo tych straconych lat dziewczyna w dalszym ciągu umiała rozpoznać swojego ojca z daleka. Coś go trapiło a ona mogła w swojej głowie robić tylko domysły. Jego ręka zacisnęła się w pięść i wściekle wcisnął coś do swojej kieszeni, odchodząc z pomostu.

Freya odczekała kilka minut nim stanęła na tym samym moście co mężczyzna. Uklęknęła podnosząc coś czego nie widziała od dawna. Jej naszyjnik. Delikatnie założyła go na szyję, czując ponownie mały ciężar. Jedno pytanie nie dawało jej spokoju. Skąd go miał? Była przekonana że miała go na szyi, gdy szarpała się z agentami Hydry. Myślała że spłonął wraz z ich dobytkiem.

Jej ręka powędrowała do szyi unosząc głowę ku niebu. Nie mogła być sentymentalna. Jej ojciec nigdy po nią nie przyszedł, więc i ona miała prawo zostawić go za sobą. Miała przed sobą misję i zemstę. Musiała trzymać się planów i nie spieprzyć tego. Nie mogła zawieść.

Dark Illumination~ Córka Bucky'ego Barnesa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz