Muszę przyznać, że dawno nie czułam się tak beztrosko. Choć na początku byłam nieprzychylnie nastawiona na to wyjście do klubu to muszę przyznać racje Lenie. Nie chciałam się za mocno stroić, ale z moją przyjaciółką w tej kwestii każda próba wytłumaczenia jej swoich racji jest jak walka z wiatrakami. Bez sensu. Tak więc umalowana, ubrana w obcisłą, czerwoną sukienkę wiązaną na szyi i sięgającej mi za uda z delikatnie zakręconymi włosami, jadę pierwszy raz od czterech lat do klubu z moją przyjaciółką, która wątpię, że wróci dzisiaj do domu. Moja sukienka na szczęście zakrywa wszystkie stare tatuaże, które mogłyby zdradzić moją tożsamość gdyby jakimś cudem spotkała kogoś powiązanego z Brajanem.
Kiedy tylko Rosa położyła Laurę spać, Lena zadzwoniła po taksówkę i ruszyłyśmy do klubu. Już zapomniałam jakie to uczucie beztroski jest wspaniałe. Od czterech lat skrupulatnie ukrywam się i myślę nad każdym krokiem, który mam podjąć, aby przypadkiem się nie zdemaskować. Choć szansę na to, że Smok by się o tym dowiedział są małe to jednak wolę dmuchać na zimno. Nie zliczę ile to razy przedstawiłabym się swoim prawdziwym imieniem, choć początek był ciężki to na szczęście udało mi się przyzwyczaić do obecnej sytuacji. Jedynym powodem dla którego wstaje z łóżka i żyje życiem Lili Jimenez jest Laura. Tylko ona swoim uśmiechem daje mi radość.
Ten wieczór również jest dla mnie wyjątkowy ponieważ pierwszy raz od czterech lat wychodząc z domu nie założyłam soczewek. Ktoś może by pomyślał, że to błahostka, ale ja dzięki temu patrząc w lusterko widzę bardziej dawną siebie niż kiedykolwiek wcześniej. Jedyne co pozostaje bez zmian to moje blond włosy, ale oczy znowu są brązowe dzięki temu mam wrażenie, że jakaś namiastka starej mnie jest ze mną teraz.
Ponieważ jest piątek do klubu ,, Hell'' docieramy dopiero po pół godzinie. Jako, że ostatnie cztery lata w większości siedziałam w domu to nie znam tego miejsca wiem tylko, że według Leny jest ,,zajebisty''. Widząc długą kolejkę przed wejściem mam ochotę już zawrócić jednak Lena łapie mnie za rękę i zamiast kierować się na koniec kolejki idziemy od razu do wejścia. Zdziwiona patrzę na moją przyjaciółkę, która po chwili wita się z ochroniarzem buziakiem w policzek i ku niezadowoleniu innych mężczyzna przepuszcza nas robiąc pieczątki na nadgarstku i życząc udanej nocy.
- Czyżbym o czymś nie wiedziała?- pytam nie ukrywając zaciekawienia Lenę kiedy mijamy ochroniarza.
- Dużo rzeczy kochana nie wiesz, ale Marco akurat to mój znajomy, którego poznałam bywając w tym klubie, kiedy ty zamknięta na cztery spusty siedziałaś w domu. Nic miedzy nami oprócz dobrego seksu nie ma.- kiwam jej głową w zrozumieniu i o nic więcej nie pytam już. Mimo, że ja nie chciałam nigdzie wychodzić to nie zabraniałam tego Lenie wystraczająco była przeze mnie ograniczona kiedy przyjeżdżała do mnie. Poza tym to nie jej szukał Włoski Diabeł, więc nie musiała się aż tak ukrywać.
Kiedy wchodzimy do klubu od razu uderza we mnie głośna muzyka i migające światła. Muszę przyznać, że wnętrze klubu mi się podoba. Jest w nim duży bar z podświetlonym na biało półkami na których stoi różnego rodzaju alkohol. Wokół ścian są stoliki z krzesłami, a po środku parkiet zapełniony po brzegi bawiącymi się ludźmi. Z lewej strony jest wysoki podest z którego DJ puszcza muzykę. Obok drzwi wejściowych są duże metalowe schody prowadzące na piętro gdzie jak podejrzewam znajdują się loże VIP.
Lena ciągnie mnie za dłoń i przeciskamy się do baru. Siadamy na wolnych hokerach i zamawiamy coś do picia. Razem z Leną decydujemy się na nasze ulubione drinki ,, Sex on the beach''. Dzisiaj postanawiam sobie odłączyć się od wszystkich zmartwień i problemów. Chce się zabawić i zrelaksować.
- Za nas!- krzyczy Lena stukając w moja szklankę swoją.
- Za nas!- powtarzam i wypijam do połowy swojego drinka.
CZYTASZ
Moja prywatna pokuta
Roman d'amourDruga część ,, Mój prywatny Diabeł''. Czy siła miłość jest w stanie pomóc zapomnieć o kłamstwach i naprawić to co zepsuliśmy? Mija cztery lata od ich ostatniego spotkania. Po porwaniu Mia postanowiła uciec od ukochanego, który ją oszukał i który by...