Rozdział 4

396 31 8
                                    

To jest chyba jakiś pierdolony żart! Albo jakiś sen! Sen na jawie z którego nie mogę się wybudzić. A w tym śnie widzę na podjeździe mojego domu Lenę, a niedaleko niej stoi człowiek od którego powinnam uciekać jak najszybciej i jak najdalej.

Szczypię się w odkryte ramię mając resztkę nadziei, że to tylko sen z którego zaraz się obudzę. Niestety kiedy ponownie otwieram oczy Brajan stoi nadal obok Leny, a jego wzrok utkwiony jest w mojej osobie.

Cztery długie lata skutecznie ukrywałam się przed nim i przez jedno cholerne wyjście do klubu wszystko się posypało jak domek z kart.

Musze go jak najszybciej stąd spławić, przecież w domu jest Laura jeśli on ją zobaczy na pewno zorientuje się, że to jego córka. Przecież jest do niego cholernie podobna. Żadne próby zaprzeczenia nie będą działały.

Zajęta wymyślaniem drogi ucieczki nie zauważyłam jak Brajan zbliżył się do mnie tak, że miałam go na wyciągniecie ręki. Woń jego perfum zaatakowały moje nozdrza, powodując tym samym powrót niechcianych wspomnień. Niestety były to miłe wspomnienia. Szkoda tylko, że nie były prawdziwe.

- Kochanie tak cholernie za tobą tęskniłem. – jego oczy są przepełnione miłością i tęsknotą. Widzę to. Tylko, że wcześniej też wydawało mi się to widzieć w jego spojrzeniu, a potem okazało się to kłamstwem. Sama nie wiem czy teraz również gra.- W końcu.... wreszcie po cholernie długich, czterech latach znalazłem cię.- próbuje mnie do siebie przyciągnąć lecz na szczęście mój mózg budzi się do życia i w porę robię krok w tył. Widzę w jego oczach ból spowodowany moim odsunięciem się jednak co on myślał, że rzucę mu się w ramiona jak gdyby nigdy nic?

- Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?- pytam chłodno choć w środku moje serce wręcz wyrywa się i krzyczy żebym rzuciła się w jego ramiona.

- To moja sprawka.- patrzę z niedowierzaniem na Lenę, której słowa docierają do mnie po chwili. Mogłam się domyślić, że prędzej czy później postanowi zawiadomić Smoka o miejscu mojego zamieszkania. Jednak boli mnie to mimo wszystko.

- Domyślałam się, że prędzej czy później tak postąpisz...

- Nie Mia, źle zrozumiałaś. Nie ściągnęłam Brajana do Hiszpanii. Spotkałam go przed klubem. Rozpoznał mnie.- ciężko mi było w to uwierzyć ponieważ wygląd Leny, która przebywała w Hiszpanii znacznie różnił się od tego jak pokazywała się w domu rodzinnym. Lenka chyba zauważyła mój brak wiary w jej tłumaczenie.- Właściwie to jakim cudem mnie rozpoznałeś?- pytanie kieruje do swojego brata, który nadal stoi blisko mnie i nie spuszcza ze mnie wzroku.

- Tatuaż na kostce i pieprzyk na szyi.- odpowiada krótko. Zwracam uwagę na pieprzyk na szyi mojej przyjaciółki, który zawsze ukrywała pod warstwą makijażu kiedy była w Maladze. I teraz jest on widoczny gołym okiem tak samo jak malinka obok niego.

- Cholera widocznie ten brunet musiał mi rozmazać podkład na szyi.- mówi Lenka kręcąc głową na boki.

- Nadal nie rozumiem co tu robisz?- ponawiam pytanie kierując z powrotem wzrok na czarne jak węgiel tęczówki mężczyzny stojącego przede mną.

- Przyjechałem porozmawiać z tobą, tesoro.- odpowiada swoim głębokim głosem na którego dźwięk przez moje ciało przechodzi dreszcz.

- My nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Poza tym jest czwarta rano.

- Mylisz się kochanie mamy o czym rozmawiać poza tym nie miałem pewności czy nie pakujesz właśnie ciuchów i nie próbujesz właśnie po raz kolejny mi uciec.- uśmiechnął się cwanie w swój sposób. Mam wielką ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.

Moja prywatna pokutaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz