🦖🐌Rozdział 8🦖🐌

77 12 16
                                    

Dziewczyna przewróciła oczami po czym odwróciła się na pięcie, byleby nie widzieć twarzy mężczyzny.

Uchiha ruszył w stronę salonu, unikając kontakty wzrokowego z swoją przyjaciółką. Był zagubiony i do końca nie wiedział, czemu różyczka się aż tak zdenerwowała.

Sakura patrzyła pod siebie błagając samą siebie, żeby przytulić się do mężczyzny w salonie i go przeprosić za bycie całkowicie bez myślną. Ostatnimi dniami żyła, jakby to wszystko nie długo mogło się skończyć.

Podłoga, była zrobiona z paneli w kolorze jasnego brązu, który bardzo wyróżniał się od reszty. Dodawał on jednak jeszcze większego klimatu w domu.

Harunu usłyszała szybkie dźwięki, które wydobywały się z bosych stóp Rin, która zbiegała po schodach.

- Znalazłam! - krzyknęła uradowana skacząc z przed ostatniego stopnia schodów. Głos dziewczyny był tak głośny, że przez ciało różowo włosej przeszły dreszcze.

Sakura źle czuła się ze sobą, nie dość, że - Sama nie wie, dlaczego - zdenerwowała się na Sasuke. To jeszcze udała się za NIEZNAJOMĄ w zimną śnieżną noc, do domu NIEZNAJOMEJ, która mogła chcieć ją porwać, zabić, albo zrobić inne dziwne rzeczy. Na szczęście okazało się, że nie wszyscy tajemniczy ludzie z ulicy są źli.

- Sakura! Mamy kaszankę na kolację, może byś została! Musisz się zgodzić, przecież nie wrócisz w taką śnieżyce do domu - zaśmiała się miło brunetka podając różowo włosej mały prezencik zapakowany w różową folijkę.

- Jeśli to nie problem.. - odpowiedziała niechętnie dziewczyna i rozebrała się z ubrań, które były przeznaczone do noszenia na dworze.

- Super! Obito daj szklankę wody mojej nowej przyjaciółce! - rozkazała ponownie Rin i znowu zniknęła za schodami.

"Przyjaciółce?" Pomyślała dziewczyna ruszając w stronę salonu. Ledwo co kogoś poznała, a już znalazła przyjaciół.

Czuła się zagubiona. Nie miała nigdy więcej, niż jedno przyjaciela. Haruno usiadła na kanapie, jak najdalej od Sasuke, po czym jej telefon zawibrował.

- Saki.. Potrzebuję Twojej pomocy - usłyszała dobrze znany jej głos. Nie odpowiedziała na zdanie, tylko wsłuchała się w ciąg dalszy monologu, jej znajomego.

- Moglibyśmy się spotkać.. Na przykład jutro? O godzinie 10²⁰, proszę Cię do BARDZO ważne - powiedział przejęty Shikamaru, jakby właśnie miał umrzeć.

- Jutro, o 10... - zaczęła zamyślona dziewczyna, po czym telefon się rozłączył.

Sakura zchowała telefon do kieszeni I spojrzała się na Sasuke, jednocześnie widząc jak on, patrzy się na nią.

Zarumieniła się i odwróciła wzrok. Nie potrafiła się gniewać na Uchihę, dłużej niż pięć godzin. Tymbardziej z tak błachego powodu.

Do pomieszczenia wprawowała Rin.

- Właściwie to ja musze już iść, przepraszam - powiedziała dziewczyna energicznie wstając i chcąc wyjść z pomieszczenia.

Wszyscy patrzyli na nią zszokowani. Właściwie to ona sama nie wiedziała co się dzieje.

Śnieg na dworze padał tak mocno, że nie było praktycznie nic widać, jednak dziewczynie to nie przeszkadzało.

Szła przed siebie nie patrząc na nic. Dopiero po chwili zorientowała się, że zostawiła tam kurtkę. Nie zamierzała się po nią wracać.

Była wyjątkowo roztargniona. A przecież, zawsze była ogarniętą dziewczyną.

Stawiała krok za krokiem dopóki nie przestała czuć stóp. Nie miała dalej siły iść, a mimo to szła.

Ukryć się pod maską | sasusaku | [ZAKOŃCZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz