8.

11.6K 285 21
                                    

Aurora pov.
Całą noc nie mogłam zmrużyć oka. W głowie odtwarzały mi się słowa bruneta. Oddał mi swoje serce w dniu moich narodzin? Co to znaczy? Denerwuje mnie swoim zachowaniem i jednocześnie pociąga, a nie powinien. Mama zawsze powtarzała, że między nienawiścią, a miłością jest bardzo cienka granica, ale nigdy nie chciałam w to wierzyć.

Właśnie streszczam wszystko Amy przez telefon. To jest moja jedyna przyjaciółka, poznałam ją na swoich 18 urodzinach. Jest córką jednego z mafiozów, z którym współpracuje mój ojciec. Brunetka jest na prawdę fajną dziewczyną i rozumie mnie jak mało kto. W końcu sama należy do tego świata tylko ją czeka o wiele inna przyszłość.

- Amy co ja mam robić?- pytam będąc  podłamana tym wszystkim.

- Auri posłuchaj, a co Ci szkodzi spróbować? Stracisz coś na tym? Nie? Też tak myśle. Zawsze możesz się wycofać, w końcu by odpuścił. Idź szykuj się na tą randkę, zrób się na bóstwo i niech zmiecie go z nóg.

- Wiesz co masz racje. Tak zrobię. Dziękuje Amy. Kocham Cię pa.

- Ja ciebie też! Pa!- rozłączam się po tych słowach. Niedawno dostałam sms od Alexandra, że będzie po mnie za dwie godziny. Amy ma racje, spróbuje i tak nie mam nic do stracenia.

Ruszam do łazienki po odprężającą kąpiel. Siedzę tak w wannie dopóki woda nie robi się chłodna, właśnie tego było mi trzeba. Zwłaszcza po dzisiejszym dniu. Odbieraliśmy dziś dług u jednego z gości, trochę mnie źle ocenił i skończył bez jednej ręki. Próbował się do mnie dobierać i gdyby Alexander się o tym dowiedział skończyłby bez życia, a nie tylko bez jednej ręki.

Wymyta podchodzę do szafy gdzie wybieram czarną satynową mini. Nie zakładam pod spod biustonosza przez cieniutkie ramiączka sukienki. Na wierzch narzucam czarną ramoneskę i do tego czarne szpilki. Włosy susze na szczotce dzięki czemu nie muszę ich prostować. Są bardzo długie, do pasa co niestety zajmuje mi dłuższą chwilę. Następnie makijaż, podkreślam swoje oczy kreskami, dorzucam błyszczyk i tusz do rzęs. Więcej nie potrzebuje bo wyglądam na prawdę bardzo ładnie. Psikam się ulubionymi perfumami i schodzę na dół. Zostało mi jeszcze jakieś pół godziny więc wchodzę do salonu i dołączam do mojej mamy, która ogląda jakiś serial.

- Cieszę się Auroro, że w końcu dałaś mu szanse. To dobry chłopak tylko sposób miał trochę nieodpowiedni.

- Mam nadzieje, że nie będę tego żałować, ale nie mam nic do stracenia.

- Bardzo się stara i widać, że też nie jest Ci obojętny. Siebie możesz oszukiwać, ale to widać skarbie.- zmarszczyłam czoło na słowa, które do mnie kieruje.- To nic złego. Ma prawo podobać Ci się mężczyzna.

Dzięki Bogu przerywa nam dzwonek do drzwi. Chwytam torebkę i od razu ruszam otworzyć. Nie chce za bardzo słuchać jej dalszej paplaniny, zwłaszcza, że ma racje.

Po otwarciu drzwi, widok jaki tam zastaje... aż mnie zamurowało. Alexander ubrany w piękny, czarny garnitur, który podkreśla jego sylwetkę i ta piękna twarz z pięknym uśmiechem. W dłoniach trzymał śliczny bukiet białych róż. Moich ulubionych, pamiętał o tym.

- Hej.- chwycił mnie za dłoń i uniósł całując jej wierzch i nie odrywając ode mnie wzroku.- Pięknie wygladasz.- mówi wręczając mi bukiet.

- Dziękuje.- nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć, odbieram bukiet i ruszam do środka żeby wstawić go od razu do wazonu. Na prawdę się postarał przez co jestem w wielkim szoku.

- Alexander!- słyszę krzyk radości, na który się odwracam. Moja matka przytula go w progu kuchni.

- Witaj Miriam. Zostalibyśmy, ale czas nas goni. Muszę pokazać Aurorze, że nawet ja mam dobrą stronę.- mówi oddając jej uścisk. Mama nie lubi jak mówi się do niej Pani i już dawno kazała mu mówić do siebie po imieniu.

Tylko OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz