49

901 33 59
                                    

Kroki kilku osób niosły się echem po korytarzu. Jedna z nich, lekko poddenerwowana, bawiła się palcami jej już lekko spoconych rąk.

Pod ścianę i ręce na widoku!

Szli wyjątkowo długo, tak jakby pomieszczenie było na drugim końcu budynku. To budowało coraz większe zwątpienie u dziewczyny.

Dalej, rusz się wywłoko, nie mamy całego dnia!

W pewnym momencie zatrzymali się pod jakimiś kratami, gdzie za pomocą karty strażnicy otwarli przejście i mogli ruszyć dalej.

Chcesz dostać jeszcze raz?!

Ostatecznie dotarli pod pewną salę. Polska podniosła wzrok i rozejrzała się po mężczyznach, a następnie utkwiła spojrzenie w drzwiach.

— Może pani wejść do środka. Proszę jednak zachować ostrożność. W razie czego strażnicy są gotowi interweniować — Słowianka zauważyła lustro weneckie. „To nie będzie anonimowa rozmowa" westchnęła cicho.

— Myślę, że nie będzie to konieczne — stwierdziła, kładąc rękę na klamce.

— On jest wyjątkowo niebezpieczny. Niech pani się mu nie da zwieść — mężczyzna ostrzegł, na co Polska w głębi duszy przewróciła oczami.

— Przeżyłam niejednego takiego. Jestem bezpieczna — mruknęła niechętnie, chcąc zakończyć rozmowę. Zaraz potem zniknęła za drzwiami.

Sala była średniej wielkości. Światło oświetlało o dziwo bardzo dobrze pomieszczenie, skupiając swe promienie głównie nad stolikiem, stojącym na samym środku.
Przy nim z jednej strony, dalej od dziewczyny, było wolne krzesło.
Naprzeciw niego było drugie, jednak na nim siedziała postać, odwrócona do niej tyłem.

Polska ledwo powstrzymała łzy szczęścia, gdy go zobaczyła. Zaraz jednak zmarszczyła brwi. Coś było nie tak.
Chłopak siedział skulony. Był pochylony do przodu, jakby z braku sił na utrzymanie prostej sylwetki. Gdyby nie fakt, że był przykuty do stołka, prawdopodobnie by już leżał na stole.

Dziewczyna ruszyła do niego szybkim krokiem.

— Niemcy...? — szepnęła nieco głośniej, stając obok niego i delikatnie kładąc rękę na jego barku. Ten czując dotyk i jej głos lekko się wzdrygnął, po czym odwrócił w jej kierunku głowę. Polska otwarła szerzej oczy i wciągnęła powietrze z cichym jękiem.

Wyglądał źle. Właściwie to mało powiedziane, że źle. Wyglądał tragicznie. Podbite oko, rozcięta brew, z której sączyła się krew, siniaki, pęknięta warga, czy wory pod przekrwionymi oczami. Miał bardzo wymęczone spojrzenie. Widać było w nim ból.

Dziewczyna cofnęła rękę i zrobiła krok w tył, zakrywając dłonią usta. Jedna łza spłynęła po jej policzku.
Chłopak się lekko poruszył i spróbował się uśmiechnąć, chcąc ją zapewnić, że nie ma tak źle, jednak ból mu to nie do końca umożliwił. Zamiast tego pojawił się na jego twarzy wykrzywiony grymas.

— Hallo... Polen... — wydusił słabym i mocno zachrypniętym głosem. Ona na to, ukrywając swoje łzy, ponownie się do niego zbliżyła i ostrożnie objęła, nie chcąc mu zrobić większej krzywdy.

— Co oni ci zrobili...? — spytała cicho. Było to nie do pomyślenia, jak można zniszczyć człowieka w tak krótkim czasie, w końcu chłopak był tutaj zaledwie kilka dni. Polska musiała przez moment czekać, zanim UE umożliwił jej tą rozmowę. Od jej „snu" minęły trzy dni.
Niemcy wtulił w nią głowę, jako iż nie mógł jej objąć.

— S-spokojnie... to nic takiego... niektórzy tylko... nie wiedzą, że ja to ja, a nie ojciec... — wysilił się na nieco pogodniejszy ton. Gdy ją wcześniej zobaczył, poczuł coś na wzór ulgi. I radości. W izolatce zdążył kilkanaście razy zwątpić w to, że kiedykolwiek wyjdzie i ją zobaczy.
Dziewczyna chciała rzucić wiązanką w stronę strażników, ale się powstrzymała, wiedząc, że najprawdopodobniej ktoś to usłyszy.

Spróbuj mi zaufać|| countryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz