10 Koncert

98 9 4
                                    

Wiem nie było mnie tutaj od kilku miesięcy. Lecz teraz będę miała więcej czasu wolnego dlatego liczę n to że uda mi się więcej pisać. 

********************************************

* Damiano

Dzisiaj był wielki dzień. Właśnie dzisiaj gramy całym zespołem koncert na Arena di Verona. W planie koncertu jest wiele piosenek z naszej pierwszej płyty. Liczymy na to że spotka się to z pozytywnym odbiorem wśród publiczności z naszego kraju. Zaraz po śniadaniu w szóstkę pojechaliśmy od razu na arenę. Dzieci były dzisiaj wyjątkowo spokojne, w momencie kiedy mieliśmy próbę dźwiękową oni spokojnie siedzieli, pod okiem naszego menadżera, w pokoju dla nich przeznaczonym.  

Jest coś co muszę zrobić w najbliższym czasie, a mianowicie znalezienie dla nich opiekunki. Nie chcę zostawiać ich podczas naszej trasy pod opieką moich rodziców. Chcę być przy nich w każdym ważnym momencie ich życia. Dlatego chcę zatrudnić dla nich opiekunkę która będzie z nami podróżowała. Po prostu pragnę pogodzić między sobą swoją pasję do muzyki z byciem ojcem. Przez ostatni prawie rok mi to wychodziło, co prawda czasem lepiej czasem gorzej, ale nie chcę być takim rodzicem od święta. 

Rozmyślenia podczas których przyglądałem się swoim pociechom zostały przerwane przez blond basistkę. 

- Czas się zbierać. Koncert zaczyna się za godzinę a ludzie już zaczynają się zbierać na arenie. 

- Ok. Moja mama jest już za kulisami. Miała się zająć bąblami. 

- Tak. Mijałam ją po drodze. Powiedziała że idzie do toalety i zaraz do ciebie przyjdzie. 

- To ja nią zaczekam i za chwilę przyjdę do naszej garderoby. 

Dziewczyna wyszła, a kilka minut po niej w drzwiach pojawiła się moja rodzicielka. 

- Cześć Dami. - Tak, tak właśnie zwraca się do mnie moja matka, w zasadzie od zawsze.

- Hej mamo. Dzięki za to że się nimi zajmiesz. 

- Z tym nie ma problemu. Ja uwielbiam zajmować się swoim wnuczętami. 

- Bab, bab. - Marlena jak tylko zobaczyła babcie zaczęła do niej krzyczeć po swojemu i zaczęła machać rączką. 

- Moja mała księżniczka, Dami choć się przywitać. - Słyszałem te słowa już będąc na korytarzu.

Po przejściu dwóch korytarzy stanąłem na przeciwko drzwi prowadzących do garderoby którą dzielimy wszyscy razem. 

- I jak tam u maluchów? - Jak zawsze Thomas zapytał o moje dzieci.

- Jak wychodziłem to nie słyszałem płaczu więc może obędzie się bez rozpaczy. 

Reszta rozmów toczyła się na luźne tematy. Podszedłem w między czasie do stojaka z ubraniami i zacząłem kompletować swój strój na dzisiejszy występ. Po chwili do garderoby zajrzał nasz menadżer. 

- Macie pół godziny do wyjścia na scenę. 

- Ok powinniśmy zdążyć. 

- No mam nadzieje. Ludzie na widowni już skandują waszą nazwę, jak i wasze imiona. Cała arena jest pełna, ludzie to już nawet sami zaczęli śpiewać wasze piosenki.

- To po co my tam. - Stwierdził Ethan ledwo powstrzymując śmiech. 

- Pośpieszcie się. - Mężczyzna w średnim wieku wyszedł z pomieszczenia również z uśmiechem na twarzy.

Mimo chwilowego śmiechu postanowiliśmy przyśpieszyć swoje przygotowania. Wszyscy razem rozebraliśmy się do dolnej bielizny i zaczęliśmy zakładać na siebie nasze sceniczne stroje. Nikt z nas nie zakrywał swojego ciała, tak po prostu byliśmy przy sobie prawie nadzy. Między nami nie ma skrępowania ani nic co mógłbym tym nazwać. 

Już po dwudziestu pięciu minutach staliśmy w pomieszczeniu które było pozbawiane jednej ścianki która bezpośredni przechodziło w scenę. Byliśmy gotowi i tylko czekaliśmy aż dźwiękowcy i operatorzy światła dadzą nam znak że wszystko jest dobrze i możemy zaczynać show. Po trzech minutach dostaliśmy sygnał że możemy rozpocząć koncert. 

Kiedy tylko wyłoniliśmy się z pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy cała publiczność zaczęła krzyczeć. Naładował mnie to dodatkową energią i dodawało endorfin. 

* Godzinę później 

Koncert zbliżał się ku końcowi, czekała nas już ostatnia piosenka. Moi przyjaciele przedłużali zakończenie poprzedniego utworu dzięki czemu mogłem zrobić sobie chwilę przerwy na wzięcie łyka wody. Kiedy przełykałem zimny płyn zwróciłem uwagę na pomieszczenie w którym znajdowaliśmy się przed wyjściem na scenę. Zdziwiło mnie to że stała tam moja mama z małym Damiano który wyrywał się z jej rąk i swoje małe dłonie wyciągał w moim kierunku. Jego twarz była cała zapłakana a małe usteczka formowały się w taki sposób jak by wołał tata.  Rzuciłem okiem na moich przyjaciół, uznałem że mogę szybko podbiec w tamtym kierunku. Kiedy tylko tam podszedłem mój syn wczepił się we mnie. 

- Co się stało?

- Marlena zaraz po rozpoczęciu koncertu zasnęła, on od pół godziny zanosił się płaczem i krzyczał tata. Przyszłam tu z nim licząc że twój widok go uspokoi. 

- Hej maluchu wszystko jest dobrze. - Zwróciłem się do malca w moich ramionach. - Zaraz tata skończy śpiewać i do ciebie przyjdzie.

- Tata.

- Zostaniesz teraz z babcią a ja zaraz przyjdę. - Zwróciłem się w stronę sceny. Wiedziałem że przedłużająca się przerwa muzyczna zaczyna wzbudzać podejrzenia wśród publiczności. Spojrzałem w oczy Vic która również na mnie patrzyła ze znakami zapytania w oczach. Pokazałem głową na moje dziecko. 

- Tata nie cie. Ja s toba. 

- No dobrze. - Sięgnąłem ręką do pułki która tam była. Z jednej z szuflad wyciągnąłem słuchawki wygłuszające dla dzieci. Zostały tam po jednej z prób podczas której dzieci biegały po scenie. 

- Chcesz iść z nim na scenę?

- Nie mam wyjścia.

Po niecałej minucie wróciłem na scenę z moim małym imiennikiem. Wzbudziło to nie małe zdziwienie wśród naszych fanów. Małego wyrżnie również zaczęli interesować ludzie którzy na niego patrzyli. Zaczął po prostu machać w ich stronę. Kiwnąłem głową w stronę Thomasa przez co już po chwili można było usłyszeć melodię ostatniej piosenki. 

*****************************************************

Witam witam i o zdrówko pytam.

Ja wiem wiem długo mnie tutaj nie było, ale już mam nadzieje że wracam na stałe. 

Liczę przy tym na waszą pomoc.

Potrzebuje waszych propozycji na sytuację z którymi będzie się musiał zmierzyć Damiano jako rodzic. (Sytuację typu choroba lub szpital pojawi się już niedługo więc liczę na inne pomysły.) Liczę na waszą kreatywność.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale. 

Podrzuceni - ff MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz