11. "...Harry albo się ze mną pieprzysz albo idź"

775 73 28
                                    

Gdy Harry obudził się następnego dnia, od razu usłyszał rozmowy. Westchnął cicho, bo to oznaczało, że Niall zaprosił znajomych, a on tego dnia nie miał zupełnie ochoty na jakiekolwiek kontakty z ludźmi z samego rana. Chciał tylko wypić spokojnie herbatę w salonie i zjeść śniadanie. Miał cały czas nadzieję, że za chwilę wszyscy wyjdą, jednak gdy po trzydziestu minutach leżenia, rozmowy nie ucichły wiedział, że będzie musiał się jednak zmierzyć z niechcianym towarzystwem, lubił znajomych Nialla, ale nie w momentach kiedy chciał pobyć sam. Założył na siebie dresy i koszulkę i po przeczesaniu palcami włosów wyszedł z pokoju. Od razu skierował się do kuchni, ale spodziewał się zobaczyć tam blondyna i dwóch nieznanych mężczyzn.

- O wstałeś już Harry. - uśmiechnął się lekko zakłopotany Niall. Sądził, że zanim Harry wstanie to już nikogo nie będzie.

- Tak. Myślałem, że po prostu twoi znajomi przyszli. - przyjrzał się mężczyznom, którzy teraz odwrócili się w jego stronę.

- Harry? - Zayn spojrzał na niego, od razu skojarzył, że to był chłopak, z którym zadawał się Louis.

- Znacie się? - spytał szatyn, którego Harry nie kojarzył. Jednak musiał przyznać, że był całkiem przystojny.

- Tak, to dostawca Louisa. - zaśmiał się. - A to Liam, mój chłopak. - wskazał na szatyna, który siedział obok niego. Harry szybko podał mu rękę będąc nadal lekko zakłopotanym.

- Nie wiedziałem, że znasz Nialla, wcześniej tu nie przychodziłeś. - zalał sobie torebkę herbaty gorącą wodą.

- Harry. - blondyn jęknął z zażenowania. - Idź po prostu do siebie. - podał mu kubek i wypchnął go z kuchni. Wtedy do Harry'ego dotarło jaką głupotę palnął, przecież było wiadome jak się poznali. Wrócił szybko do swojego pokoju i przebrał się w jeansy i koszulkę, nie mógł długo leżeć w łóżku, bo gdy tylko wszedł do pokoju zobaczył, że ma kolejną prośbę o zakupy, co prawda było w niej uwzględnione, że może je dostarczyć dopiero o trzynastej, ale było mu za bardzo wstyd siedzieć teraz w domu. Wypił szybko herbatę i wyszedł z pokoju.

- Niall, idę już do pracy. - powiedział głośno tak żeby każdy usłyszał i zaczął zakładać buty.

- Idziesz dzisiaj do Louisa? - spytał Zayn wychodząc z kuchni.

- Raczej nie, od jakiegoś czasu już nie dostaje od niego wiadomości. - przyznał.

- Dziwne, mówił mi że robisz mu czasami zakupy. - zmarszczył brwi.

- Pewnie Phil je robi. - wzruszył ramionami. - Do zobaczenia. - uśmiechnął się i wyszedł z domu. Dzień zapowiadał się całkiem niezły, słońce świeciło i fajnie ocieplało jego skórę i już wiedział, że to będzie miły dzień.

Spotkał dzisiaj kilku nowych i naprawdę przyjaznych ludzi, były to osoby, które dopiero co przeprowadziły się do Manchesteru i potrzebowały jego pomocy. Ostatnią klientką Harry'ego była starsza pani, którą brunet uwielbiał, zdarzało się, że przesiadywał u niej godzinę jedząc ciasteczka i pomagając w prostych czynnościach jak wstawienie naczyń ze zmywarki, kobieta miała wnuczkę, która chętnie jej pomagała, ale ze względu na szkołę nie mogła pojawiać się tam każdego dnia.
Tak było i tym razem, gdy Harry się u niej pojawił, oprócz zakupów chciała, żeby ten naprawił jej szafkę w kuchni.

- Jesteś trochę nie w sosie, Harry. - stwierdziła kobieta, gdy na twarzy bruneta nie pojawiał się szeroki uśmiech.

- Ah to nic takiego, naprawdę. - uśmiechnął się i zaczął naprawić szafkę.

- Co się dzieje, wiesz że możesz mnie traktować jak babcie i wszystko mi powiedzieć.

- Po prostu niektóre sprawy nie poszły po mojej myśli. - wzruszył ramionami i zajął się szafką, która wymagała jedynie dokręcenia kilku śrubek. - Gotowe. Coś jeszcze? - wstał otrzepując kolana.

Delivery Man ¦ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz