10. "Może ty kogoś zaliczysz, hm?"

641 58 7
                                    

Kilka dni później wszystko wróciło do normy, mama Phila powróciła do zdrowia, a chłopak niemal każdy dzień spędzał z Louisem cały czas przepraszając go za to, że zostawił go wtedy na drugim końcu miasta. Szatyn od tamtego momentu nie kontaktował się z Harrym, ze względu na to, że Phil był u niego każdego dnia to nie potrzebował pomocy kędzierzawego. Jednak sytuacja nie wyglądała tak dobrze u Harry'ego, chłopak każdego dnia obwiniał się za tamten wieczór czując, że zniszczył wszystko co budowało się między nim, a szatynem, nawet, jego przyjaciel Niall zaczynał się o niego martwić. To nie było tak, że brunet od razu zakochał się w Louisie, po prostu była to pierwsza osoba, która wzbudziła w nim tak pozytywne emocje. Wiedział, że nie może się załamywać, ale brak jakiegokolwiek kontaktu ze strony szatyna upewniał go w przekonaniu, że wszystko popsuł.

Starał się wrócić do swojego wcześniejszego życia bez Louisa, ale było to dla niego trudne. Przyzwyczaił się do tych osobistych wiadomości od szatyna z prośbami o zakupy i nie raz przyłapywał się na tym, że sam z siebie chciał iść do niego pytać się czy czegoś potrzebuje. Nie dało się ukryć, że ciągnęło go do chłopaka.

Niall stwierdził, że powinien znaleźć sobie kogoś na pocieszenie, dla blondyna oznaczało to dosłownie "idź do klubu, zalicz kogoś i poczujesz się lepiej". I tak, często korzystał z tej rady, ale teraz nie chodziło o zaliczenie kogoś, tylko o to, że spędzanie czasu z Louisem było miłe.

- Niall, ja naprawdę nie mam ochoty pójść z kimś do łóżka, to nic nie da. - westchnął kolejny raz tego dnia, mając powoli dość blondyna.

- Mi zawsze to pomaga.

- Tylko Ty większość swoich chwilowych zauroczeń poznajesz przez internet. I większość opiera się na seksie przez internet, więc nic dziwnego, że jednorazowy seks z kimś ci pomaga. - wywrócił oczami kładąc nogi na stoliku.

- No i widzisz, właśnie dlatego nie mam problemów. Dostaje uwagę wtedy kiedy chce i wszystko jest dobrze. - wzruszył ramionami. - Ale skoro tak bardzo przeżywasz to, to może po prostu do niego napisz? O zwykle spotkanie jako kumple?

- A nie wyjdę wtedy na desperata? W końcu teoretycznie oprócz tych zakupów nic nas nie łączyło.

- Harry do cholery jasnej! Nie zachowuj się jak dziecko. Napisz do niego i się uspokój. - było widać, że blondynowi już puściły nerwy.

- Nie, poczekam jeszcze chwilę. Ale możemy iść do klubu, rozerwiemy się trochę. Może ty kogoś zaliczysz, hm?

- O tak, to świetny pomysł, mam ochotę wypić litry Guinnessa i świetnie się zabawić. - Niall zgodził się z nim od razu. Lubił imprezować z brunetem.

Harry zaśmiał się, bo mógł się spodziewać takiej odpowiedzi od blondyna, cieszył się, że był on osobą, która nie piła często, ale zawsze była chętna jeśli tylko brunet mu to zaproponował. Stwierdził, że może to wyjście naprawdę wyjdzie mu na dobre, w końcu w klubach też można poznać wartościowych ludzi i być może pozna kogoś z kim będzie się dogadywać równie dobrze co z Louisem.

Niestety wylegiwanie się przerwał mu dzwonek telefonu, była to kolejna prośba o zakupy. Wstał dosyć niechętnie z kanapy i poinformował blondyna, że musi się zbierać. Była to dopiero jego druga wiadomość dzisiaj, a on kolejny raz nie miał ochoty nigdzie jechać, jednak miał gdzieś z tyłu głowy, że ktoś go potrzebuje i ta myśl dawała mu energii.

Reszta dnia minęła mu całkiem szybko, po południu miał jedne zajęcia na uczelni i po nich był już wolny. Wrócił do mieszkania, gdzie rozśpiewany Niall sprzątał w domu i zaśmiał się cicho, w głębi duszy współczując sąsiadom.

Delivery Man ¦ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz