Dzień 6

115 7 0
                                    

Leżę na łóżko, nie mam na nic ochoty. Nawet mój kot się już poddał i stoi koło drzwi z nadzieją, że go wypuszczę. Tak zrobię to, niech chociaż on będzie szczęśliwy. Włączyłam telefon. Osiemnaście nieodebranych połączeń. Piętnaście od Mike, dwa od Chloe i jedno od Camerona. Wyjebane.

"Przyszedł sms... ktoś mi znów zawraca dupę"

Mike:

Przepraszam, bardzo Cię przepraszam.

To było odruchowo, nie chciałem żeby

to tak wyszło! Proszę, daj się namówić na

spacer i rozmowę!


"Hhmmm... Co zrobić? Przecież tam się może zdarzyć wszystko"

Do Mike'a:

Dobra spotkamy się.

Na moście pod wierzbą o 12:30.


"Co ja robię?! Przecież... nieee Mike nie zrobi mi krzywdy. On mnie kocha... ale pozostaje pytanie: Czy ja go też?"

O umówionej godzinie byłam na moście i zaraz po mnie przyjechał na desce Mike.


- Długo czekasz?

- Nie. Przyszłam przed chwilką.

- Mhm.

- No chciałeś ze mną gadać więc teraz mów, bo zaraz idę do domu!

-Nie! Nie idź. Słuchaj. Na początku było tak, że chciałem Cię tylko wyrwać, z czasem kiedy stawaliśmy się przyjaciółmi zaczęło mi na Tobie zależeć. Nie mogłem znieść myśli, że będziesz miała chłopaka a ja dalej będę tylko przyjacielem! Zacząłem Cię rozkochiwać ale.. to ja się zakochałem i... i... i wtedy w kinie wyglądałaś tak pięknie... Nie mogłem się powstrzymać...


Zapadła Cisza


-Powiesz coś? - zapytał chłopak zwieszając głowę.

- Nie wiem, nie mogę na nic mądrego wpaść...


Podeszłam do Mike'a i kazałam mu mi się spojrzeć w oczy. Widziałam jak się powstrzymuje. Ja nie miałam takiego zamiaru. Spojrzałam na jego usta i dałam mu buziaka a ten przycisnął mnie do barierki mostu i wepchał język do ust.

Potem poszliśmy na miasto i od czasu do czasu chowaliśmy się pomiędzy budynkami i całowaliśmy się tak łapczywie, jakby ktoś miał nam to przerwać na zawsze.

Około godziny 21:00 odprowadził mnie do domu, przed którym pożegnaliśmy się przytuleniem.

Do godziny 00.00 siedziałam w pokoju a gdy z niego wyszłam żeby iść do łazienki było ciemno.

Tak się złożyło, że w drzwiach od łazienki była szyba. Poczułam momentalnie ból na kostce i ciepłą ciecz po niej spływającą. Przewróciłam się i zaczęłam krzyczeć. Przybiegł jako pierwszy mój brat i zobaczył przeciętą kostkę i wypływającą z rany krew jak z kranu. Zaczął wołać mamę a ja w tym samym momencie widziałam już ciemność. Zemdlałam.

__________________________

Przepraszam, że wczoraj nie było "rozdziału'' ale po prostu miałam wyjazd do TV więc możliwe, że ktoś z was mnie widział i nie zdaje sobie z tego sprawy :)

Pozdrawiam cieplutkooo!

~Neli


Dziennik innej. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz