Dzień 23

83 5 2
                                    

MIKEPOV:


Mike siedząc w swoim pokoju pogrążył się w smutku, żalu i płaczu. Nie mógł wytrzymać, że jego kochanej Cornelii już z nim nie ma, nie mógł się pogodzić z tym, że już jej nigdy nie zobaczy, że nigdy nie pocałuje, nigdy nie przytuli, nigdy nie spojrzy w głębie jej oczu, nigdy nie poczuje już jej perfum, nigdy nie zobaczy jak tańczy, nigdy nie będzie mógł z nią porozmawiać.


"Zachleję się! Zaćpię! Ja nie chcę żyć w świecie, w którym nie ma mojej Cornelii... Nie, Cornelia żyje, na pewno żyje! Ja do niej pojadę. Na pewno o tej godzinie leży na łóżku i śpi. Na pewno, jestem pewien! Jadę!"


Jak pomyślał, tak zrobił. Pojechał do niej. Zobaczył zapalone światło w jej domu prawdopodobnie w kuchni. Podbiegł do drzwi i zapukał szybko po czym otworzyła jemu drzwi matka Cornelii.




- Mike? - zapytała zapłakana kobieta.


- Jest Cornelia? - zapytał chłopak... po prostu z przyzwyczajenia...



Obydwoje pogrążyli się w płaczu. Matka dziewczyny zaprosiła chłopaka do środka, zrobiła mu kakao i wyciągnęła zdjęcia Cornelii.



- Hehmm... - lekko zaśmiała się kobieta - tutaj była z tatą nad morzem... szkoda, że ten nie przyszedł na jej pogrzeb... - znów zaczęła płakać a Mike'owi zachciało się do niej przytulić. Tak cholernie chciał się do niej przytulić... do jego własnego małego świata - Corneli... a jej nie było.


- Nie możemy płakać Mike... bo będzie jej ciężej odejść... jej też na pewno nie jest tak łatwo. Wierzę, że się jeszcze spotkamy gdzieś tam na górze albo na dole. - Powiedziała przez łzy matka dziewczyny.


- Wiem proszę pani. Ale to tak cholernie boli, bardzo to boli! Chcę się do niej przytulić, pocałować ją a jej nie ma... Rozumie pani?! Nie ma jej! Czuję taką niesamowitą pustkę, że mój skarb, mój kotek... go nie ma... umarła... - chłopak rozpłakał się. Nie mógł wytrzymać presji. - A teraz gdy jej nie ma tutaj, a byłem pewien, że jest jadę na cmentarz. Chcę ją zobaczyć mimo wszystko.



Mike pojechał najpierw do sklepu po alkohol a potem na cmentarz, klęknął przy jej grobie i po odmówieniu modlitwy przytulił się do zimnego jak lód pomnika...



- Jak się masz kochanie? Nie mogę bez Ciebie wytrzymać, wiesz? Chcę być przy Tobie, bo bez Ciebie życie to nie życie... rozumiesz mnie prawda? Mam nadzieję, że się tam na górze spotkamy. - I te słowa wypowiadając Mike wziął do ręki cztery butelki czystej 0,5 i zaczął pić... jedna butelka, druga, trzecia a do czwartej dołożył sobie opakowanie tabletek nasennych... Chłopak nie dożył rana... Umarł przy grobie ukochanej wypowiadając ostatnie słowa "Na zawsze razem"



XXXX


Młody mężczyzna obudził się w jakiejś "czarnej dziurze" leżąc na czymś doczepionym do pleców.


- Co to kurwa jest?! - zapytał się chłopak odwracając się i widząc czarne skrzydła. - Co jest do cholery?! - zaklął gdy zobaczył, że ma na sobie czarne jeansy i czarną koszulkę.


- Spokojnie gostek. - rzucił ktoś zza moich pleców. - umarłeś, nie jesteś ani na ziemi ani w piekle. To jest coś pomiędzy. Jesteś hmm... Demonem.


- Aha. A widziałeś tutaj może taką dziewczynę w ciemnych włosach i niewiarygodnie ślicznych oczach? - zapytał Mike z nadzieją, że spotka tu Cornelię.


- Haha, facet tutaj są takie laski, że od razu zapomnisz o tej Twojej dupie. - rzekł sucho Demon.


- To nie jest jak Ty to powiedziałeś "Moja Dupa" tylko moja księżnisia! Jasne? - powiedziawszy to Mike tak się zdenerwował, że z jego rąk zaczęły wychodzić jakieś ciemne jakby dusze i atakowały demona.


- Przepraszam. - powiedział zły chłopak w uścisku demonów.- Nie widziałem tutaj takiej dziewczyny. U nas dupy mają jeden i ten sam kolor oczu. Brązowy lub czarny nigdy nie widziałem innych... Zmieniając temat. Skąd ty masz taką moc?


- Sam nie wiem. Wkurwiłem się i poczułem siłę w rękach i w klatce piersiowej i to taką, że nie mogłem oddychać więc rozluźniłem się i poszło...


- Dziwne facet, dziwne.

Dziennik innej. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz