Pov Olek:
-Proszę, proszę, kogo ja tu widzę? - Wymamrotałem w gapiając się na sylwetkę Wiktora opartego o budynek. Podszedłem do niego bliżej bo albo mnie nie słuchał albo ignorował. Miał na sobie kaptur i rozczochrane włosy które spadały mu na twarz. Odrazu mogłem zobaczyć że ma nowe siniaki na buzi.-Zawsze jak cię spotykam musisz mieć obitą mordę? - Zaśmiałem się pod nosem.
- Najwyraźniej tak - Odburknął niezadowolony.
Z racji że był ode mnie wyższy pociągnąłem go w dół abym mógł mu się przyjrzeć świeżym ranom tak dokładnie. Nie bardzo zrozumiał oco mi chodzi.
- Kucnji - Poprosiłem i odrazu wykonał moje polecenie.- Kto cię tak urządził? - Spytałem ale nie dostałem odpowiedzi.
- Pytałem się, kto ci to zrobił - Wskazałem palcem na jego twarz.- Nie twój zasrany interes! - Odkrzyknł. - Jego ton był nie miły i irytujący. Wyjąłem z plecaka moją apteczkę. Zacząłem ją nosić od momentu kiedy pierwszy raz spotkałem obitego Wiktora który topił się we własnej kałuży krwi w uliczce. Dokładnie w tej której teraz się znajdujemy. Zawsze musiałem przechodzić tu bo to był jedyny sposób dotarcia do mojego mieszkania. Wyjąłem wacik,wodę utlenioną i patyczek aby przemyć rany.
- Co ty robisz? - Zapytał odchylając głowę kiedy chciałem mu przyłożyć patyczka do rozciętego policzka.
- Pomagam ci, nie widać? - Odpyskowałem.- Nie chce twojej pomocy. - Miauknął a po chwili wstał. Złapałem go za róg bluzki przyciągając go w dół. Spojrzał na mnie zdenerwowany.
- Proszę usiądź. - Zażyczyłem. Długo nie czekając usiadł z powrotem na swoim miejscu, pozwolił mi opatrzyć swoje rany. Po oczyszczonych ranach przykleiłem plasterki w cytrynki. Niestety tylko takie miałem.- Poważnie? - Zapytał rozbawiony.
- Nie bardzo rozumiem? - Zapytałem z godnie z prawdą.
- Chodzi mi o wzór na plasterkach. - Wymamrotał. Chciał je zdjąć ale szybko odepchnąłem jego rękę.
- Zostaw. Słodko wyglądasz tak - Miauknąłem. Nie chciałem tego mówić ale wyszło mi po prostu z ust.- Chodziło mi o to żebyś zostawił te plasterki żeby nie w dał się brud do ran - Powiedziałem drapiąc się nerwowo po karku.
- Dziękuję. - Odpowiedział prawie szeptem. Wiedziałem że trudno mu się wypowiada takie słowa jak "dziękuję" czy "przepraszam" sam nie rozumiałem dlaczego ale nie chciałem mu zadawać pytań. Nie chciałem go wystraszyć musiał mi przecież najpierw zaufać co wątpię że kiedykolwiek to się wydarzy.Napisane 24.05.2022
CZYTASZ
ᴏɴᴇ sʜᴏᴛʏ
Romance#7 - "Skoczyłabym w ogień za tobą, a ty byś i tak powiedział, że nie prosiłeś o to - Warknęła."