Alek, Zośka oraz Rudy wymienili się spojrzeniami. Nagle ich przyjazne, łagodne twarze przybrały poważny wyraz. Co powiedziałam źle? Próbowałam sobie przypomnieć treść książki i szczegóły w niej zawarte ale mój 18 letni umysł ze stresu nie mógł sobie nic przypomnieć.
- Wiesz, masz... Rudawe włosy. – wydusiłam z siebie zestresowana.
Jedyne co sobie przypomniałam to jak traktowali szpiegów lub zdrajców co zaciskało mi żołądek ze stresu. Nie chciałam umrzeć.
- Działasz w konspiracji? – Rudy nachylił się nade mną szepcząc mi do ucha. Dostawałam gęsiej skórki nie tylko ze strachu ale również dlatego że czułam jego oddech na moim karku.
- Moi rodzice działali... - zaczęłam. – Opowiadali mi o was. Chcę dołączyć.
Rudy odsunął się a Alek i Zośka uspokoili się. Ich twarz lekko złagodniała.
- Wiem także że ty to Alek a ty Zośka. – wskazywałam po kolei palcem. Miałam dowody.
Teraz twarz całej trójki do końca złagodniała i z powrotem przybrała przyjazny wyraz. Było blisko. Przypomniałam sobie o herbacie i zaczęłam ją siorbać podczas gdy harcerze naradzali się co robić.
Gdy wypiłam całą zawartość kubka, odłożyłam go na stolik nocny i spojrzałam na chłopaków. Uzgodnili co dalej.
***
Była równo 12:00, było to już oficjalne – jestem częścią Polski Podziemnej. Byłam chyba jedyną kobietą która została przyjęta do poważnych akcji zbrojnych. Na początku oczywiście musiałam się trochę poduczyć.
Po wymyśleniu i opowiedzeniu chłopakom historii o tym jak to moi rzekomi rodzice umarli z rąk hitlerowców i o tym że uciekłam z małego miasteczka by działać w konspiracji i pomścić rodziców Rudy uznał że zamieszkam u niego. Jego mama oraz tata chętnie się zgodzili. Miałam co jeść, gdzie spać oraz z kim rozmawiać. Było w porządku.
Przez kilka kolejnych dni Rudy i Alek na zmianę uczyli mnie jak posługiwać się bronią, skutecznie się obronić i jak omijać hitlerowców. Z radością stwierdzali że jestem całkiem dobra jak na świeżaka, co bardzo mnie cieszyło. Nasza czwórka została najlepszymi przyjaciółmi.
- Angie, mam dla ciebie ten fałszywy dowód. – powiedział do mnie Rudy pewnego dnia po kolacji. – Masz ochotę nosić moje nazwisko?
- Ja... przepraszam, co? – zajmowałam się wtedy planem akcji i nie byłam zupełnie skupiona na rozmowie. Jednak nie będę ukrywać że gdy przeanalizowałam zdanie odwróciłam wzrok od planu i spojrzałam na Rudego zdziwiona. Zrozumiałam to w inny sposób i poczułam motyle w brzuchu. Jego nazwisko?
- Chciałem nas wpisać jako rodzeństwo, by wytłumaczyć czemu tutaj mieszkasz. – zaśmiał się nerwowo Rudy. Chyba zrozumiał o co mi chodziło. – Dam ci też jakieś polskie imię, Joanna może być?
- Tak jak najbardziej – odpowiedziałam czując jak zalewam się rumieńcem. Schowałam się za stosami papieru i udawałam że skupiam się na planie. O czym ja myślę? Przecież to nie jest prawdziwe. Prawda?
CZYTASZ
Powrót do snów ~Kamienie na szaniec
FanfikceMyślisz ze się obudzisz? Przekonamy się. Skocz, zanurz się, zanurkuj. Poznaj smak rozkoszy a nigdy nie wyjdziesz. To twoja decyzja czy ten sen pozostanie snem.