Nie minęło dużo czasu, zanim Minho poczuł ponowną chęć napicia sie alkoholu. Nie lubił robić tego sam, a tak naprawdę w ogóle nie lubił tego robić i można było powiedzieć, że miał z tym duży kiedyś problem, który udało mu sie pokonać. Nie mógł już wytrzymać, nie miał chęci do niczego, praca nie sprawiała mu żadnej przyjemności. Nawet nie chciało mu sie wstawać. Liczył, że może to mu pomoże.
W piątek wieczorem wybrał sie do klubu w środku miasta. Poszedł na piechotę, do centrum nie miał daleko, ale wolał też nie ryzykować utraty prawa jazdy i rozwalonego samochodu.
Wszedł wysokimi szerokimi drzwiami do jednego z bardziej oświetlonych na ulicy budynków, spokojnie przeszedł obok ochroniarza stojącego przy bramce prowadzącej do piwnicy, zapłacił mu, a umięśniony mężczyzna tylko zlustrował go wzrokiem prawdopodobnie by ustalić jego wiek. Otworzył bramkę i przepuścił go dalej, na co Minho odpowiedział lekkim uśmiechem i kiwnięciem głowy w geście „dziękuje" w jego stronę.
Skierował sie wysokimi schodami w dół piwnicy, z której wydobywała się bardzo głośna muzyka i śmiechy ludzi znajdujących się na dole, od których aż ściany huczały. Usiadł przy długim, niezbyt szerokim barze i zamówił pierwszego drinka.
W całym pomieszczeniu, które było dość spore działo się bardzo dużo, zdążył usłyszeć kilka tłuczonych szklanek, krzyków, w każdym miejscu działo się co innego. Było tam duszno i śmierdziało wszelkimi mieszaninami alkoholi, ale nikomu nie przeszkadzało to w świetnej zabawie.
Był to klub jeden z lepszych i droższych w całym mieście. Oczywiście nie zabrakło tam też rur od podłogi do sufitu z tańczącymi na nich dziewczynami. Może i były ładne, ale nie robiły na Minho żadnego wrażenia ani nie pociągało go to jak były ubrane, czy jakie ruchy wykonywały. Mimo tego, jak sie w nie wpatrywał, to nie robił tego w ten obrzydliwy sposób, w który robili to niektórzy faceci siedzący na dużych kanapach praktycznie na przeciwko tych dziewczyn. Ktoś mu już kiedyś uświadomił, że wcale nie lubi kobiet jesli chodzi o bliższe stosunki.
Nie był pijany chociaż wypił już troche, miał dosyć mocną głowę. Na początku, gdy pojawił się w klubie przy barze siedział pewien chlopak, ale później po chwili zniknął. Minho był tam już długo gdy nagle nawinęła mu się pewna drobna postać przepychająca sie między ludźmi by dostać sie do barku. Był to ten sam chłopak, którego widział na początku wejścia. Wrócił i usiadł na jednym z wysokich krzeseł prosząc kolejno o różne drinki. Wyglądał młodo, miał troche podkrążone oczy ale wciąż wydawał sie uroczy, blond grzywka opadała na jego czoło co dodawało mu uroku. Lee poprosił o kolejnego drinka, popijając go a przy tym wpatrując sie w siedzącego krzesło dalej blondyna, który już chyba zaczynał przesadzać z ilością alkoholu. Był ewidentnie przygnębiony, tylko siedział i pił popukując palcami w szklankę lub gruby drewniany blat.
Jak on w ogóle tu wlazł? Nawet na 18 lat nie wyglada. - pomyślał sobie Minho przynruzajac oczy by bardziej wyostrzyć obraz.
Młodszy przestał pukać w szklankę, jakby czuł na sobie wzrok obserwującego go Minho i przekręcił się w jego stronę łapiąc chwilowy kontakt wzrokowy, który Lee od razu zerwał wbijając wzrok w swoją pustą szklankę, jakby była najciekawszą rzeczą, którą w życiu zobaczył.
Blondyn kilkanaście minut później podniósł się z krzesła i skierował do wyjścia z piwnicy, powoli wchodząc po schodach. Może i byłoby to dziwne i podejrzane, gdyby Minho teraz poszedł za nim ale zrobił to, z uwagi na to, że młodszemu mogło sie coś stać gdyż był pijany a jego chwiejny krok nie był zbytnio bezpieczny w tak ruchliwym i pełnym dziwnych akcji mieście. Dopił ostatniego drinka i ruszył na schody, na korytarzu nie było już chłopaka, co oznaczało, że zdążył wyjść poza budynek, w którym oboje chwile temu się znajdowali. Zaczął wiać zimny wiatr, nie za mocno, ale wiał i denerwował Minho.
Wreszcie udało mu sie dojrzeć wyszukiwanego chłopka, który opierał sie o jedną ze ścian budynku obok. Przyspieszył kroku i podszedł do niego.
- Wszystko w porządku? Odprowadzić cie może? - Powiedział Minho po szybkiej ocenie stanu chłopaka z bliska.
- N-Nie trzeba.. - Odpowiedział chłopak zmęczonym głosem.
- A mi sie wydaje że trzeba, jeszcze sobie coś zrobisz - Dodał Minho łapiąc go za ramię gdy ten prawie się przewrócił.
- Pfff nie jestem już dzieckiem ale no niech ci będzie. - Młodszy zlapal go za reke przytrzymując dzięki temu równowagę.
- Jak sie nazywasz? - Spytał go Minho.
- Jisung.. Han Jisung jestem. A ty? - Odparł.
- Lee Minho. - Jisung odpowiedział mu krótkim „mhm" i zaczął prowadzić długim chodnikiem w stronę bloku, w którym mieszkał.
- Jak już tu przyszedłeś, to wejdź i zostań na noc - Jisung wciągnął go do swojego mieszkania.
- Jakbym powiedział, że nie zostanę to nie dałbyś mi spokoju prawda? - Odpowiedział Minho chichocząc pod nosem.
- Tak, dokładnie tak. Rozbieraj sir i idziemy spac bo zaraz nie wytrzymam! - Jisung był już serio śpiący i wkurzony na to, że nie może się położyć i zasnąć.
- Nie krzycz na mnie! Idź się położyć i nie marudź, przecież i tak nie będę z tobą spał! - Odpowiedział mu szybko Minho lustrując wkurzonego blondyna wzrokiem i zdejmując z siebie wierzchnią odzież.
- Wlasnie że bedxiesz. - Jisung odrazu gdy zauważył, że Minho ma zdjęte buty i kurtkę zaciągnął go do swojej sypialni, pchnął na łóżko by się położył i sam położył się obok niego po chwili odrazu zasypiając.
- Co za wiewiór.. - Lee westchnął i chwile po Jisungu również zasnął wtulając twarz w poduszkę.
—————————————————————————
a co jakby zrobić z tego minchana
CZYTASZ
𝐵𝑙𝑜𝑜𝑑𝑦 𝑆𝑎𝑡𝑢𝑟𝑑𝑎𝑦 | 𝑀𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔, 𝑀𝑖𝑛𝑐ℎ𝑎𝑛
Fanfiction27 letni Lee Minho - z zawodu patolog poznaje dziwne i przerażajace strony swoich przyjaciół. Dowiaduje się o nich wielu nowych i takich rzeczy, o które nigdy by ich nie osądzał. W końcu przypadkiem poznaje o 5 lat młodszego od siebie Hana Jisunga...