Rozdział 18- trip z miłością

11 1 0
                                    

W międzyczasie dużo się działo aż nadszedł dzień wycieczki do stolicy naszego kraju. Wstałam bardzo wcześnie, wzięłam leki i ubrałam się w kraciastą koszulę, biały, przewiewny t-shirt i czarne jeansy. Dopakowałam trochę przekąsek i pobiegłam do auta które czekało na mnie przed domem. W drodze pod szkołę rozmawiałam z tatą o tym co będę zwiedzać i że mam się dobrze bawić. Uśmiechnęłam się na pożegnanie do ojca i pobiegłam do gromady ludzi czekających na autobus który jechał już bezpośrednio do centrum kraju. Grayson nie zjawiał się dość długo, martwiłam się bo pomyślałam że zaspał. Ale na szczęście chwilę później zobaczyłam z daleka sylwetkę chłopaka który pędził na rowerze ku szkole z prędkością która była imponująca. Odłożył rower na stojak, podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno. W sumie nie tylko przytulił ale chyba wiadomo o co chodzi. Niestety bądź stety moja wychowawczyni wszystko widziała. Spojrzała na mnie z iskierką radości w oczach i uśmiechnęła się zagadkowo. Sofia zapytała czy na pewno z nią nie usiądę ale niestety miałam już dawno ustalone to, że będę siedziała obok Graysona. Około piętnastu minut później przyjechał po nas autokar którym mieliśmy dojechać do celu. Usiadłam na drugim siedzeniu od przodu (to przez moją lokomocję) i położyłam jeansową kurtkę na oparciu siedzenia. Kiedy zobaczyłam że Grayson usiadł z kolegą a wcześniej przyrzekał mi że usiądzie ze mną zachciało mi się płakać.. Spojrzałam na chłopaka z łzami w oczach i nadzieją że jeszcze może usiądzie ze mną i spędzimy razem tą trzygodzinną drogę. Nagle moja wychowawczyni wyrwała mnie z zamyśleń i zapytała cicho:
- Dlaczego z nikim nie siedzisz Nancy?- uśmiechnęła się jakby smutno i troskliwie.
- Ah... Miałam siedzieć z Graysonem ale poszedł siedzieć z kolegą.- wyszeptałam zaciskając nerwowo pięści. Pani Elizabeth nic nie odpowiedziała tylko podbiegła szybko zwinnym krokiem (mimo że była na wysokich szpilkach) do miejsca gdzie usiadł mój chłopak, wskazując na mnie żywo gestykulowała i mówiła coś gniewnie aż w końcu wróciła na swoje miejsce z uśmiechem. Po chwili zobaczyłam że musiała powiedzieć coś o mnie i o mojej tymczasowej samotności bo tylko zdążyłam zamknąć oczy i tuż obok mnie, wylądował Grayson uśmiechnięty i obejmujący mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się serdecznie i pocałowałam lekko chłopaka w policzek. Wychowawczyni i tym razem zauważyła ten czuły gest i setną sekundy później wyrosła przed nami niespodziewanie.
- Podoba ci się ten chłopak?- zapytała widząc mnie wtuloną w ciepłą bluzę chłopaka. Pomachałam potwierdzająco głową i przytuliłam się do Graysona jeszcze mocniej. Miałam wtedy ochotę podarować mu cały mój świat. Pani Elizabeth uśmiechnęła się serdecznie i usiadła już ze spokojem na swoje miejsce. Czekaliśmy chwilę na spóźnionych uczniów aż w końcu autobus ruszył zostawiając powoli nasze miasto w oddali.. Pani Emilie była szkolną katechetką więc pan Matt musiał odmawiać przez mikrofon jakieś modlitwy o dobrą drogę. Katechetka stwierdziła że jego modlitwy są za krótkie i musieliśmy odmówić całą koronkę lub coś podobnego. Nie pamiętam. W końcu skończyliśmy. Nagle pani Emilie odwróciła się w naszym kierunku i spojrzała z niesmakiem na mnie zasypiającą powoli w ramionach Graysona. Chciała coś powiedzieć ale chłopak szybko ją uciszył szybkim gestem i przytulił mnie mocno. Prawie zasnęłam uśmiechnięta jak księżyc w pełni aż nagle poczułam na mojej głowie delikatny dotyk ust nastolatka- pocałował moje „włosy" i z czułością je pogładził. Wtedy moja radość zdawała się nie znać granic. Zasnęłam chyba ale dokładnie tego nie pamiętam. Zbudziłam się po paru chwilach i zobaczyłam że chłopak zrobił się śpiący. Pozwoliłam więc mu oprzeć na moim ramieniu i po chwili słodko spał (lub miał tylko zamknięte oczy) po jakichś 20 minutach zbudził się (lub otworzył oczy) i przytulił do mnie mocno. Zobaczyłam że przed nami stał wielki tunel w którym nie było nic widać i zapewne siedziało się w takiej ciemności około 30 sekund. Wjechaliśmy do tunelu a chłopak objął mnie delikatnie i pocałował. To był nasz najdłuższy pocałunek (przynajmniej do teraz), nasze języki nie chowały się przed sobą tylko łączyły delikatnie. Niestety tunel po tych 30 sekundach się skończył więc i my musieliśmy zakończyć nasz pocałunek. Oblizałam usta i złączyłam nasze nosy. Jedyne co przeszkadzało nam w tej chwili to głosy zza siedzenia za nami. Połączyliśmy nasze dłonie a ja zasnęłam zadowolona i czująca się prześwietnie. Do tej pory wspominam ten dzień jako jeden z lepszych w moim życiu bo spędziłam z moim chłopakiem około 14 godzin bez przerwy.. Zbudziłam się bo zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej by większość z nas mogła skorzystać z toalety. Ja nie chciałam więc wyszłam tylko by się przewietrzyć i zobaczyć z Sofią. Rozmawiałyśmy jakieś dziesięć minut śmiejąc się i chodząc po całej stacji jak dwa pijaki. Grayson poszedł spędzać czas ze swoim kolegami więc nie widziałam go przez ten czas. Po tym czasie wrócił gdy siedziałam już w autobusie i czekałam cierpliwie na chłopaka. Pocałował mnie lekko w czoło i dał mi paczkę oreo którą mam w pokoju może i do dziś bo niby to zwykły śmieć, zwyczajne opakowanie które powinno wylądować w śmieciach ale wiąże się z nim dzień, w którym je dostałam- cudowna historia którą będę nosić z swym sercu całe życie i napewno nie zapomnę tych wspomnień. Jechaliśmy wtuleni w siebie i czekaliśmy na dojechanie do celu.
- Kocham cię..- wyszeptał i wybiegliśmy trzymając się za ręce z autobusu.
- Ja ciebie też!- szepnęłam dość głośno szczerząc się do całego świata, będąc przy osobie którą kochałam (kocham) Zaraz mieliśmy zacząć zwiedzać zabytki, miasto, okolice pałacu prezydenckiego i łazienek królewskich ale jeszcze przed tym porozmawiałam z jego kolegami którzy popatrzyli na mnie z szacunkiem. Grayson pożegnał się ze mną bo musieliśmy się podzielić klasami.. Dla mnie niestety a dla np. Sofii najszczęście bo chciała spędzić ze mną dużo więcej czasu. I tak się jej to zbytnio nie udało ale cóż.. Czekały mnie długie godziny zwiedzania możliwe że bez obecności mojego chłopaka obok mnie. Może z?.. Cóż, tego dziś się chyba nie dowiemy.. Chciałam go pocałować ale w tym momencie nie mogłam. Podeszła do mnie Sofia, Melanie i Violet i szłyśmy w wesołym rządku obok wielkich pomników przerażającego miasta. Przede mną wyrosła sylwetka Graysona, złapał mnie mocno za rękę i jednak chciał i mógł zwiedzać ze mną długie godziny wielkie miasto..

He still says you love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz