W dniu butelki, dokładniej parę godzin po spotkaniu, znalazłam profil Graysona, Jamesa i Maxa na Facebooku. Postanowiłam napisać tylko do dwóch z nich. Narazie James zbytnio mnie nie interesował, przeciętny normalny chłopak zachowujący się tak jak każdy nastolatek w jego wieku. Za to Max był nienormalny jak na swój wiek, był tylko rok starszy ode mnie a robił gorsze rzeczy niż większość ludzi po 18.. Grayson to wogóle jeszcze co innego. Przykuł dość mocno moją uwagę i chciałam się z kimkolwiek z nich zaprzyjaźnić, chłopak wyglądał miło ale też był stanowczy, zdolny bronić swojego i cieszyć się życiem z całej siły. Nie żebym była zakochana.. Poprostu wydawał się być nawet spoko typem któremu można zaufać. Napisałam więc na początek tylko do Graysona. Konwersacja toczyła się bardzo normalnie aż w pewnym momencie.. Nie widziałam tego, jeszcze spałam, ale napisał „ehh.. Pewnie już śpisz". Wyglądało to tak jakby troszeczkę się o mnie martwił...
Około trzech dni po spotkaniu pojechałam do babci i zastałam tam moje rodzeństwo cioteczne. Nie dziwiłam się, przecież była wielkanoc. Mój brat cioteczny Justin zabrał mi mój telefon i napisał do Graysona. Oczywiście w moim imieniu. Pisał w sposób którego niektórzy używają do podrywu. Dodawał serduszka i reakcję do wiadomości, i zachowywał w tym zupełnie inny styl pisania niż mój. Niestety Grayson był zmuszony myśleć że ja to napisałam bo skąd miał wiedzieć że był to Justin który był niezłym świrem?? Tak, będę tak mówić o swoim bracie, kto mi zabroni. Cóż..
Dzień późnej w środku nocy (a tak dokładniej o 23) mój telefon zaczął lekko wibrować. Na ekranie pojawił się duży napis „Grayson dzwoni do ciebie, połączenie głosowe" Nałożyłam więc szybko słuchawki i odebrałam. Nie zbyt mogłam cokolwiek mówić bo moi rodzice usłyszeliby że z kimś rozmawiam. Okazało się że dzwonił Jason z telefonu Graysona. Po głębszej konwersacji gdzie Jason gadał do mnie a ja pisałam dowiedziałam się że chłopak i Grayson to bracia cioteczni. Nagle nastolatek zaskoczył mnie pytaniem
- Podoba ci się Grayson?- zamurowało mnie- powiedz proszę, on i tak poszedł do kibla- dodał Jason a ja ściskając nerwowo poduszkę napisałam oczywiście że nie. Tak naprawdę sama nie wiedziałam co czułam w tym momencie..
- To dlaczego dodawałaś te serduszka i pisałaś w taki sposób?? Jeśli się zakochałaś to ja mu nie powiem, spokojnie- dodał.. Czułam się zakłopotana i nie wiedziałam co napisać. Za to usłyszałam kroki Graysona i to że wrócił z toalety. Chłopak przywitał się ze mną szybko a ja odpowiedziałam Jasonowi na pytania związane z tym co wypisywał mój brat.. Po wyjaśnieniu że on to napisał chłopcy stwierdzili że i tak się zakochałam i że reakcję oraz serduszka zawsze mogłam usunąć.. W sumie, prawda. Ale nie chciałam. Miałam wewnętrzną potrzebę zostawienia ich i nie mogłam pozwolić by zniknęły z tej konwersacji. Głos Jasona w jakiś dziwny sposób skłaniał mnie do napisania że się zakochałam. Czy tak zrobiłam? Nie mam pojęcia.. Rozmawialiśmy dość długi czas, poznałam harakter Graysona i gdy słyszałam jego delikatny głos moje serce lekko przyspieszało a na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, chłopak stał się dla mnie jak piec ogrzewający moje zlodowaciałe serce, jak człowiek sklejający rozbity talerz. Jego głos, obecność lub pisanie z nim sprawiało mi jakąś dziwną radość która wydawała się przyjemna. Rozmawialiśmy długo.. Nawet zbyt długo ale przyjemnie. Niski głos Jasona i troszkę wyższy Graysona przenikały moje serce. A ja zanurzona w marzeniach, uśmiechnięta, przycisnęłam twarz do poduszki szczerząc się do telefonu. Nie byłam pewna co do moich uczuć ale wiedziałam że coś czuję, tylko nie potrafiłam tego określić.. To że Jason twierdził że się zakochałam mi nie przeszkadzało. Przeszkadzalo mi co innego.
- Ale wiesz że on jest zajęty?? Ja i on jesteśmy zajęci!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Jasona.
- Spoko, przecież się w nim nie kocham- napisałam trochę niezgodnie z prawdą.
- Nancy?? Napewno się we mnie nie kochasz??- zapytał Grayson. Tak naprawdę nie wiedziałam jak odpowiedzieć więc nic nie napisałam.
- Widzisz!? Zakochała się!! Nancy nic nie odpisała!!- Jason wrzasnął te słowa tak mocno że zabolały mnie uszy. Za to dalej nie miałam zamiaru napisać czy Grason mi się podoba. Późnej rozładowałam stres i rozmowa toczyła się luźno, miło i przyjemnie. Jason pytał mnie jak mija mi dzień, jak się czuję i w międzyczasie rozmawiał o mnie z Grasonem. Darli się tak głośno że nawet przez słuchawki było ich słuchać bardzo dobrze. Spojrzałam na zegarek, nawet nie ogarnęłam jak mogliśmy rozmawiać już tak długo i jakim cudem mogła być już prawie pierwsza w nocy. Napisałam więc że muszę kończyć.
- Ok, pa Nancy!! Miłej nocy!- powiedział chłopak przyjemnym głosem. Po chwili Grason też się ze mną pożegnał a ja cała uśmiechnięta, trochę zmęczona ale szczęśliwa, uśmiechająca się jak durna i patrząca w sufit tworzyłam nocne scenariusze. Po raz pierwszy z kimś innym niż z Oscarem. Byłam z siebie dumna że tak nagle potrafiłam zapomnieć o osobie w której się kochałam. Teraz zatraciłam swe myśli w kimś innym. Moja głowa wypowiadała tylko jedno imię. Nie mogłam zasnąć myśląc o chłopcu który odmienił moje życie, nie wiedziałam co czułam do tego cudownego Graysona ale wiedziałam że coś napewno. Przez to że mój brat napisał do niego w czuły sposób miałam ochotę teraz sama tak napisać. Przez to że Maya postanowiła nas razem spotkać, sprowadzić go na butelkę miałam ochotę być tam jeszcze raz. Za to nie chciałam robić Graysonowi problemu.. Nie chciałam by wiedział że się w nim możliwe że podkochuję jeśli ma dziewczynę. Nie chcę by się dla mnie poświęcał. Chcę by żył własnym życiem. Nie chcę mieć na niego wpływu skoro on mnie nie zna. Nie chcę przeszkadzać mu w jego wspaniałym życiu, po co mu jestem. Ja za to mam wrażenie że go potrzebuję. Poprostu go pragnę. Chyba się zakochałam. Ale nie żałuję. Wiem że ta miłość może mnie zranić skoro mój ideał ma dziewczynę ale.. Mogłabym wpaść w największe ciernie cierpienia by w końcu odnaleźć chodź ślad po owocu miłości. Po małym, słodkim owocu, by go zyskać skoczyłabym w ogień bólu i przeszła przez ciernie cierpienia by uzyskać choć część miłości.. Chciałam poczuć to uczucie. W końcu odwzajemnione i nie raniące.. Chciałam poczuć miłość od Graysona..
CZYTASZ
He still says you love me
AventuraNancy jest bardzo wrażliwą osobą.. Lubi brunetów którzy są od niej starsi, niezależnie ile. Wiek się dla niej nie liczy ale ma się u niej większe szanse będąc starszym. Dla tej dziewczyny wzrost, wygląd i wiek nie jest ważny. Ona chce tylko miłości...