~𝙰𝚖𝚋𝚎𝚛~

35 7 16
                                    

️⚠️Przekleństwa, Narkotyki i Alkochol⚠️

Obudziły mnie krzyki, znów kłótnia się szykuje, otworzyłem moje zaspane oczy i zetknąłem w stronę drzwi, zauważyłem tam moją rodzicielkę która stała i się darła na mnie.

- Dalej wstawaj gówniarzu! - wykrzyczała w moim kierunku, zignorowałem ją i przekręciłem się na drugi bok - DALEJ CZY NIE WYRAZIŁAM SIĘ JASNO?! - wydarła się jeszcze głośniej postanowiłem że się jej posłucham miałem już dość miałem dość tego wszystkiego.

Wstałem i chciałem wyjść z pokoju ale nie było mi to dane, moja matka znowu się mnie będzie czepiać cały dzień.

- hola hola a gdzie ty idziesz ?! Na dół ino popierdalaj w podskokach!! - słychać było po jej głosie że znowu była pod wpływem alkoholu, hah codzienność również jak wyszedłem z mojego pokoju, w powietrzu unosił się znany zapach narkotyków, ocho czyżby będzie druga wojna pod Grunwaldem?

Zszedłem na dół i pierwsze co to usłyszałem krzyk matki jak zaczyna się na mnie drżeć, ciągle o to samo to chyba nie była moja wina, albo była... Sam już nie wiem.

- gdyby nie ty, Amber była by tutaj!!, Jesteś z siebie zadowolony ?!! Gdybym mogła cofnąć czas to bym nie rodziła takiej kurwy jak ty!! - wykrzyczała po czym wzięła kolejny łyk przezroczystego napoju z charakterystycznym zapachem, wódka czego mogłem się spodziewać.

Stałem jak w murowany nie miałem odwagi spojrzeć jej prosto w oczy, znowu będzie mi robić kazanie, nic złego CHYBA nie zrobiłem.

- Amber żyła by gdybyś się nie najebała w cztery dupy, miałem 9 lat, jebane 9 lat i myślisz że dziewięciolatek będzie w stanie się zaopiekować nad półtora rocznym dzieckiem...- nie dane było mi powiedzieć więcej ponieważ dostałem w twarz, oczy mi się automatycznie zaszkliły, po krótkiej chwili również kobieta mnie popchnęła po czym upadłem na ziemię.

W tamtym momencie zamarłem... Ona trzymała nóż w ręce i zaczęła się zbliżać w moją stronę, mówiąc pod nosem że to wszystko to moja wina...

- c-co t-ty ro-robisz ? - zapytałem jąkając się i drżąc ze strachu

- robię to co powinnam zrobić już dawno - zaśmiała się złowieszczo.

~Pov George~

Zerwałem się z łóżka oblany łzami, jak się okazało nie jestem w pokoju sam, na krańcu łóżka siedział chłopak w masce, zapewne Wilbur go tu przysłał żeby mnie obudził.

- hej, jestem tu, spokojnie oddychaj, wdech i wydech - powiedział spokojnym głosem a zarazem przytulając mnie do siebie.

Po tym jak się uspokoiłem to nie wypuszczałem chłopaka z uścisku, potrzebowałem poczuć że ktoś jest blisko mnie.

- już wszystko dobrze? - powiedział spokojnym i zmartwionym głosem.

- t-tak, wszystko jest okej - odpowiedziałem jąkając się lekko na początku zdania.

- co się stało ? - rzekł uspokajającym głosem.

- zły sen... - odpowiedziałem na jego wcześniej zadane pytanie.

- okej, ja idę na dół do reszty a ty się uszykuj - po wypowiedzeniu zdania odczepiliśmy się od siebie, a chłopak wyszedł z pomieszczenia zostałem sam, zupełnie sam z moimi myślami i wyrzutami sumienia, czy to moja wina ? W sumie tak... Zostawiłem małą samą wtedy, ugh! To moja wina.

One Last Kiss~ | DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz