6. Nie chcę mieć cię na sumieniu.

178 9 6
                                    


DANIELLE

Wchodzę do przytulnego pomieszczenia i od razu atakuje mnie mocny, wyrazisty zapach aromatycznej kawy. Mój wzrok przykuwają dwie kobiety, siedzące przy stoliku najbardziej oddalonym od wejścia do budynku. Klientki zdecydowanie pochodzą z jakiegoś azjatyckiego kraju, co wnioskuję po ich charakterystycznej urodzie. Obie jedzą przepięknie wyglądające lody w wysokich pucharkach. Śmieją się z czegoś, co jedna z nich pokazała drugiej na swoim smartfonie.

Oglądając odgrywającą się przede mną scenę, ogarnia mnie smutek i tęsknota. Tak bardzo brakuje mi mojej najlepszej przyjaciółki, Kate.
Tak bardzo chciałabym ją znów zobaczyć, przytulić i ponownie poczuć uspokajający zapach jej słodkich, lekko mdlących perfum, których codziennie używała. Była jedyną osobą, której mogłam zwierzyć się ze wszystkiego i wiedziałam, że nigdy mnie nie oceni, ani nie wyciągnie pochopnych wniosków.

Podchodzę powolnym krokiem do kasy starając się jak najbardziej odwlec rozmowę z właścicielką. Moje serce bije jak oszalałe, ręce zaczynają się niekontrolowanie trząść, aż nagle zauważam Rosę, która przygotowuje właśnie napój mężczyźnie, czekającemu przy barze.

Jest ubrany bardzo elegancko, na nosie ma czarne okulary z małym złotym znaczkiem, potwierdzającym pochodzenie z drogiej firmy. Namiętnie wystukuje wiadomość na swoim telefonie, w zawrotnym tempie przebierając palcami. Gdy Rose podaje mu gotowe zamówienie ten bez żadnego słowa podziękowania ignoruje dziewczynę i wychodzi zamaszystym krokiem, zabierając ze sobą papierowy kubek z parującą substancją.


- Cześć - mówię niepewnie, aby zwrócić na siebie uwagę znajomej, która w wirze pracy nawet mnie nie zauważyła.
- Ojej, Danielle! Jak się cieszę, że jesteś! Poczekaj tutaj, zaraz zawołam szefową. Uśmiechnij się i się nie denerwuj. Janice to cudowna osoba, nie masz się o co martwić. - brunetka wchodzi do jakiegoś pomieszczenia oznaczonego plakietką ,,tylko dla personelu", a ja, dzięki temu, mam kilka kolejnych chwil, aby rozejrzeć się po miejscu, gdzie prawdopodobnie przez następne parę miesięcy będę pracować.

Piękny kwiatowy wystrój nadaje kawiarni ciepła oraz domowej, a może powinnam powiedzieć ,,ogrodowej" atmosfery. Moją uwagę przykuwa ściana obrośnięta bluszczem. Do niektórych liści przyczepione zostały zdjęcia.

Podchodzę bliżej i zaczynam je dokładnie oglądać. Przedstawiają Rose z jakąś inną dziewczyną, która również ma na sobie beżowy fartuch z logiem firmy, która była, jak wnioskuję, poprzednią pracownicą. Na innych widzę starszą kobietę z dwoma psami, jak się domyślam, to jest właśnie moja przyszła szefowa. Nagle napotykam zdjęcie Rose i Graysona siedzących na barowym blacie i pijących gorącą czekoladę. Śmieją się z czegoś histerycznie, a dopiero po chwili udaje mi się dojść do tego co przyniosło im taki dobry humor. Na twarzy chłopaka ukształtowały się białe wąsy z bitej śmietany, która zdobiła słodki napój. Uśmiechnęłam się szeroko na ten widok i miałam wrażenie jakbym była tam z nimi. Jakbym też śmiała się z tego jak komicznie wyglądał mężczyzna.

Poczułam ciepło w sercu, ale również żal, że tyle lat straciłam przez Sebastiana.

Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że mój partner jedyne co robił, to mnie ograniczał i powodował mój strach, który uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. To przez niego byłam nieufna, nie potrafiłam wyrażać emocji i z nadmierną ostrożnością obracałam się wśród obcych ludzi.

- Witaj skarbie, to ty jesteś Danielle Johanson? - słyszę wysoki niezwykle przyjemny głos po swojej lewej stronie. Odwracam wzrok od zdjęć i widzę obok siebie niską, starszą panią z fioletowymi włosami, szerokim uśmiechem przyklejonym na twarzy i niezwykle dobrymi oczami. Lśniły w nich Iskierki ciepła oraz miłości.

Kilka rozbitych kawałków ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz