Epilog

279 21 10
                                    

Obudził się w jakimś pomieszczeniu który już na samym początku poraził go bielą. W powietrzu unosił się zapach lekarstw i choroby. Zamrugał kilkakrotnie próbując się z tym oswoić. Od razu zarejestrował, że ktoś się z kimś się wykłócał. Skulił się odruchowo kładąc się na boku. Prawą rękę włożył pod poduszkę kładąc na niej głowę. Patrzył się pustym wzrokiem na kabel wbity w jego skórę który wprowadzał kroplówkę do jego organizmu. Miał ochotę go wyrwać. Miał ochotę się zabić. Jeśli będzie musiał do nich wrócić to popełni samobójstwo. Nie zamierzał po tym wszystkim tak po prostu znów zgadzać się na to życie które wiódł przed porwaniem. Nie będzie mógł wylegiwał się do późna na wygodnym łóżku. Nie będzie miał się do kogo uśmiechać, tak szczerze. No i nie zobaczy już jego. Ta myśl bolała najbardziej. Zacisnął mocno oczy aż nie poczuł, że łzy przestają lecieć. Szybko je otarł po czym znów spróbował zasnąć. Nie udało mu się to. Nagle drzwi do jego sali otworzyły się z hukiem co sprawiło, że się wzdrygnął. Stała w nich cała jego klasa starająca się dyskutować cicho. Zirytowało go to. Nie chcieli żeby usłyszał o tym o czym rozmawiają? On niegdy nie szeptał jeśli nie było takiej potrzeby, pomyślał i poczuł jak serce zaczyna mu szybciej bić. Zdradziło go ta podstępna maszyna która wraz jego organem przyspieszyła pikanie. Wszyscy jednocześnie skierowali wzrok na jego łóżko. Nie miał innego wyjścia jak udawać, że się obudził jednak... Miał to gdzieś. Wpatrywał się nadal w urządzenia obok jego łóżka ignorując podbiegających do niego ,, przyjaciół." Iida natychmiast pobiegł po pielęgniarkę lub lekarza, a reszta zaczęła wyrażać swoją radość z jego przebudzenia. Temat w końcu jednak zszedł na jego porwanie. W czasie kiedy oni zadawali pytania on mimowolnie zaczął przywoływać wspomnienia. Szybko jednak te przesłuchanie przerwała pielęgniarka oburzona ich zachowaniem. Wygoniła ich szybko, a jego zabrano na badania. Przez następną godzinę robiono mu różne pomiary i testy. Nie obchodziło go to jednak. Miał to totalnie gdzieś. Nie zwracał nawet uwagi na tak przez niego znienawidziną igłę. Kiedy skończyli z powrotem zabrano go na salę w której się ocknął. Po kilkunastu minutach do pomieszczenia weszli policjanci i znów zaczęto się o wszystko wypytywać. Katsuki znowu nie odpowiadał. Ten proces powtarz się przez następne kilka dni aż w końcu jeden posterunkowy nie wytrzymał i wybuchł.

- Mów gówniarzu albo wyciągniemy konsekwencje! - Krzyknął na co ten odruchowo skulił się jeszcze bardziej i niemalże siedział na zagłówki łóżka.

Kiedy reszta zdała sobie sprawę z tego jak nie korzystnie wpłynęło to na przesłuchanie tak jak na stan stramatyzowanego chłopaka lekarze natychmiast ich wyprosili, a funkcjonariusze zaczęli przepraszać za swojego podwładnego. Chwilę potem do blondyna przyszła psycholoszka żeby go uspokoić. I może by jej się to udało gdyby nie to, że poinformowała go o tym, że jego ,, porywacz" najwyraźniej dostanie dożywocie. Zapewniała go również, że pewnie go już nigdy nie zobaczy. Dostał ataku paniki niemal natychmiast. Wystraszony ta wizją omało nie spróbował podciąć sobie żył jednak lekarze w porę zabrali z jego zasięgu wszystkie ostre rzeczy. Nie wiedzieli co doprowadziło go do takiego stanu jednak szybko uznali, że to przez wzmiankę o jego oprawcy. Jego reakcja powtarzała się przez następne kilka dni. W końcu wypisano go ze szpitala i mógł chodzić na lekcję. Wszyscy patrzyli się na niego dziwnie. Czuł, że obgadują go za jego plecami. Czuł jak wszystkie oczy są kierowane na niego kiedy chodził tak korytarzami. Przez to często miewał ataki. W końcu nauczyciele zrozumieli, że może on się zdarzyć w każdej chwili więc założyli mu na nadgarstek jakąś opaskę która redukowała poziom stresu. Znów wszyscy patrzyli się na niego, a właściwie głównie na nią, kątek oka. Po jednym dniu wszyscy już wiedzieli po co ona jest i próbowali wyciągnąć z blondyna po co mu ona. Codziennie zamykał się w łazience i przykładał swoją nagrzaną od daru dłoń do nóg. Obiecał mu, że nigdy nie będzie tego robił, ale... To dawało tyle spokoju.

**************************************

Siedział w celi rozmyślając co u Katsukiego. Z telewizji dowiedział się, że wrócił już do szkoły, ale i, że miewał ataki paniki. Jakaś kobieta która najwyraźniej była psychologiem i przydzielono ją do niego mówiła jasno i wyraźnie. Zawsze je miewał kiedy temat schodził na niego. A konkretnie na jego aresztowanie. Kiedy mówiono o jego porwaniu i nie zwracało się na nic szczególnej uwagi zawsze był spokojny, ale kiedy mówiono zamknięciu za kratkami jego porywacza to niemal zawsze kończyło się to tak jak kończyło. Obwiniał siebie za to wszystko. Gdyby go nie porwał to nigdy by nie doprowadził go do takiego stanu. Ale pewnie inni by go doprowadzili, próbował sam siebie usprawiedliwiać. Nic go jednak nie usprawiedliwiało. Zasłużył sobie w pełni na karę dożywocia. Pozabijał tylu ludzi, że aż dziw, że dopiero teraz został schwytany. Do pomieszczenia weszli jacyś sztywności w garniturach. Nakazali mu usiąść co też nie chętnie zrobił. Zamierzał wyciągnąć z nich informacje na temat czerwonookiego. Położyli przed nim jakieś akta o zaczęli czytać.

- Jesteś oskarżony o kilkadziesiąt zabójstw. Przyznajesz się do tego? Trzeba też dodać, że wtedy dostaniesz złagodzona karę za współpracę. Chociaż pewnie to nic nie da... - Najwyższy z facetów ględził niemiłosiernie.

Wywrócił oczami słuchając dalej. Oczami wyobraźni zobaczył jakby zareagował na jego paplaninę Katsuki. Najpewniej by zaczął mówić, a ton jego głosu byłby na pograniczu głośnego mówienia i krzyku. Zwyzywałby każdego po kolei od idiotów po czym zaczął żartować z ich ubioru. Zmusił się do tego by się nie uśmiechnąć z sentymentem. Widząc to, że zaczyna powoli odpływać przystąpili od razu do rzeczy.

- Przyznajesz się do tych zabójstw? - Niemalże Warknał z odrazą. Na pewno spodziewał się zaprzeczenia z jego strony.

- Tak. - Potwierdził. - Gdzie mam podpisać?

Oparł się łokciami o blat stołu wpatrując się z satysfakcją w lekko zaskoczone miny policjantów. Szybko się jednak ocknęli.

- A przyznajesz się do porwania, bicia i gwałcenia Katsukiego Bakugo? - Zapytał ponownie tym razem jego zaskakując.

- Wy naprawdę uważacie, że to ja? Dobra, z ,, porwaniem" się zgodzę. - Zaczął mówić kreśląc w powietrzu cudzysłów przy porwaniu wytrącając tym samym ich z równowagi. - Ale do bicia i gwałcenia? Żartujecie se? Ja nie jestem takim zbokiem żeby robić takie rzeczy. Na dodatek na osobie nieletniej.

Zakończył swoją wypowiedź lekko mówiąc, wkurzony. Nigdy nie skrzywdziłby go w ten sposób. Musiał jednak przyznać, że nie jednokrotnie Katsuki przyprawiał go o chcicę. Nigdy jednak by go nie zgwałcił. Bez przesady. Chciał go uratować, a nie go torturować.

- Możemy się sami o to niego zapytać i wtedy pożegnaj się z ugodą. - Zaczął go straszyć funkcjonariusz na co wybuchł śmiechem.

- Proszę bardzo. Po za tym to jego ojciec go gwałcił, a jego matka biła. Aż dziwne, że nikt nie zwrócił uwagi na te jego rany... - Zaczął się głośno zastanawiać, a po policjantach przebiegł nie przyjemny dreszcz. - Że też bohaterów w ogóle to nie obchodziło. Co za niedopatrzenie...

- Dobra, zamknij się. - Warknał brunet na co Dabi tylko prychnął.

- Dobra zostawmy go. I tak za chwilę wszystko się wyjaśni. - I wyszli.

Czarnowłosy ściągnął brwi siadając z powrotem na krześle. Zaraz wszystko miało się wyjaśnić? Ale co? Po kilku minutach do pokoju wszedł blondyn o bladej skórze i czerwonych tęczówkach. Zanim drzwi się zamknęły dało się jeszcze wsłuchiwać w protesty jego psycholoszki i bohaterów. Spojrzeli sobie w oczy zaskoczeni. Po policzku Katsukiego spłynęła łza która zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Chłopak niemal natychmiast rzucił się w jego stronę, a drugi ignorując kajdanki którymi był przypięty do stołu próbował do niego podejść. Już sobie wyobrażał jak ta scena musiał wyglądać z perspektywy innych. Trochę jak takie zakończenie historii w książce albo w filmie romantycznym. Katsuki wtulił się w jego tors co Dabi próbował odwzajemnić z całą czułością jaką obdarzył go świat. Starali się zapomnieć o tym, że każdy ich ruch i gest jest obserwowany i spisywany.

**************************************

Oto koniec. Miło mi, że to przeczytaliście. Mam nadzieję, że nie zapsułam zakończenia. No i zapraszam was do następnej książki której prolog pojawi się już jutro. Do zobaczenia!

Gwiazdka ?

Komentarz ?

,, Szczęście." II Bakudabi IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz