Rozdział 9

235 19 3
                                    

Deku i Todoroki siedzieli na krzesłach koło siebie w jakiejś sali przesłuchań. Powiedzieli już wszystko co mogli. Nawet teorie, że Kacchan  był ofiarą przemocy domowej. Nauczyciele gdy to usłyszeli nie kryli zdziwienia i skarcili ich, że nie powiedzieli im o tym wcześniej. Po przeszukaniu mieszkania państwa faktycznie natrafiono na różne zaniedbania i podejrzane ślady. Na przykład podarte ciuchy i ślady po kajdankach. Kiedy dokładniej też przeszukano jego pokój znaleziono książki które powinien mieć w szkole na lekcjach. Sprawdzone czy był do wszystkich przygotowany. Był. Tak więc nie trzymało się to z wersją Mitsuki która zeznała, że ani nie znaleźli plecaka, ani Katsuki nie wrócił do domu. Została zaprowadzona na policję o czym media trąbiły przez następnych kilka dni oczerniając policję i bohaterów. Przecież ona również jest ofiarą! Mówili. Ona jest niewinna! Krzyczeli. Jednak po nie długim śledztwie dowiedziono, że znęcała się wraz z mężem nad synem. Dla jego klasy był to nie mały szok. Dla wszystkich oprócz Todorokiego. Od dawna widział, że coś jest na rzeczy. Tylko nie wiedział co. Teraz się okazało, że jego rodzina nie była lepsza od jego. Najwyraźniej wychowywali się w podobnych warunkach. Tylko, że Shoto nie chodził do szkoły i uczył się w domu więc nikt nie mógł wiedzieć. Za to Bakugo? Z tego co się dowiedział to od małego do niej uczęszczał i miał jedne z najlepszych ocen. Bolało go to, ale co mógł poradzić?  Za to Izuku obwiniał się za to wszystko. Od zawsze widział jak Kacchan cały czas chodzi w opatrunkach. Od zawsze wiedział jaka wymagająca i bezpośrednią jest ciocia. A mimo wszystko zawsze wierzył kiedy Katsuś mówił: ,, Wszystko okej." Nauczyciele lekko mówiąc wymusili z pomocą policji żeby odwołać klasie 1A lekcje do zakończenia sprawy i odnalezienia zaginionego. Dlatego właśnie jeden policjant siedział gorączkowo nad jakimiś papierami próbując powiązać że sobą jakieś fakty.

- Podejrzewane jest porwanie, ale przez warunki panujące u niego w domu nie można wykluczyć ucieczki. - Mamrotał sam do siebie. - Gdzie bym się ukrył gdybym uciekł? W domu kogoś zaufanego. Kim byłby ten zaufany? Kimś kogo znam od dawna... Nie. To nie ma sensu. Powinniśmy zamknąć sprawę. Nic to nie da. - Zaczął huśtać się na krześle.

Nagle przypomniał sobie, że mają zdjęcia z monitoringu. Natychmiast odpalił komputer. Zaczął przeglądać od czasu kiedy zgłoszono jego zaginięcie. Albo naprawdę dobrze się kamuflował albo nie wychodził z ukrycia. Więc musiało to być miejsce gdzie nikt by go nie nakrył. Od razu przypomniał sobie o takiej jednej budowie która wstrzymano i nie wznowiono. Nie musiał długo szukać. Widział jak blondyn wchodzi do budynku. Po kilku minutach zaskoczony dostrzegł jak jakiś mężczyzna za nim podąża. Przeszukiwał dalej. Kiedy poszukiwany opuścił budynek i drugi za nim poszedł już ich więcej w tej okolicy nie było. Przeszukiwał dalej. Powoli docierało do niego kim musiał być ten facet cały w bliznach i z czarnymi włosami. Stalkerem chłopaka. To było jedyne wyjaśnienie. Niezwykle dobrze się ukrywał przed kamerami. Można go było dostrzec tylko kontem oka. W końcu jednak udało mu się zrobić mu całkiem dobre zdjęcie niebieskookiego. Wrzucił je do bazy danych. Kiedy pojawił się wynik natychmiast zadzwonił do szefa.

**************************************

Kilka dni później

Katsuki wykrzywiał twarz w niezadowolenu, a Dabi tylko cicho się śmiał pod nosem. Chłopak na nowo ponowił prube włączenia cegły (telefonu). Na marne. W końcu w geście nie mocy i zdenerwowania rzucił nim k ścianę. Po mieszkaniu rozległ się cichy huk. Blondyn speszony i nieco wystraszony niepewnie spojrzał na starszego. On tylko się śmiał co tylko jeszcze bardziej wytrąciło z równowagi niższego.

- To ja się tu męcze, a ty się śmiejesz?! Ja ci dam! - Krzyknął po czym rzucił się na drugiego wywracając go.

Przez chwilę walczyli o to żeby nie stracić równowagi lecz tą walkę przegrali. Wylądowali razem leżąc na podłodze. Katsuki nie przestał obejmować czarnowłosego więc na nim leżał. Nic sobie z tego jednak nie robił i prawił mu kazania jak on się stara. Dabi przez chwilę rumienił się zażenowany pozycją w jakiej się znaleźli jednak szybko znów zaczął się śmiać.

- Z czego rżysz?! - Wybuchł w końcu.

- To pierwszy raz kiedy się na mnie zdenerwowałeś. - Przypomniał mu na co od razu się uspokoił.

Zaskoczony przestał go obejmować i podniósł się do pozycji siedzącej.

- To źle tak? - Zapytał znowu z miną niewiniątka.

Dabi jednak zwracał więcej uwagi na tą dwuznaczną sytuację w której się znaleźli. Chłopak bowiem siedział na jego brzuchu okrakiem, a on sam miał zgięte nogi w kolanach co drugiego nieco przyciskami do jego torsu. Katsuki też szybko zdał sobie sprawę i razem z nim oblał się rumieńcem. Natychmiast z niego zszedł i jąkając się przeprosił. Kiedy spojrzeli sobie niechcący w oczy nie wytrzymali i obaj wybuchli śmiechem tarzając się trochę po podłodze. Kiedy wreszcie przestali Bakugo wstał i poszedł po żuconą wcześniej komurkę. Kiedy wrócił usiadł koło Dabiego i z zaskoczeniem stwierdzili, że od uderzenia zaczęła działać.

- Po co ona ci właściwie jest? - Zapytał chłopak kierując w jego stronę twarz którą wcześniej lekko podniósł.

- Żebym mógł z niej dzwonić bez ryzyka, że nas namierzą. - Wyjaśnił z uśmiechem.

Robił to codziennie. I już nie musiał się zastanawiać czy powinien to zrobić. Były zwyczajnie w świecie szczere. Wpatrywał się jeszcze chwilę w twarz Katsukiego która wyglądała wręcz przerażająco uroczo w słońcu po czym zacisnął pięści.

- Katsuki... - Drugi skierował znów w jego stronę twarz którą szybko ujął w dłonie.

Przybliżył się do niego i spojrzał w oczy. Na policzkach ich obu wykwitły rumieńce.

- Dabi... - Szepnął blondyn dając tym samym zgodę.

Zaczęli zmniejszać między sobą dystans. Kiedy ich usta dzieliły już tylko milimetry usłyszeli huk z korytarza. Odskoczyli od siebie jak oparzeni.

- Wiemy, że tam jesteś. Oddaj chłopaka po dobroci to nic się nikomu nie stanie. - Informował najwyraźniej policjant.

Niebieskooki skierował szybko spojrzenie na Katsukiego. On z rozpaczą popatrzył na niego.

- Ja nie chce do nich wracać. - Szepnął z łzami w oczach.

W tym samym czasie policjancie zaczęli odliczać czas. Dabi szybko chwycił drugiego i pociągnął za sobą. Wziął go na ręce w stylu panny młodej i wyskoczył przez otwarte okno. Spalił czekających na to ludzi ze strzelbami torach im przejście. Postawił drugiego na ziemi po czym znów chwycił go za rękę i zaczęli biec. Słyszał syreny policyjne które ich goniły jednak spowalniał ich swoim ogniem. Skierował spojrzenie na Katsukiego który z całych sił starał się nie płakać. Teraz liczyło się tylko to żeby go przed nimi ochronić.

**************************************

Oto pokazuje się moja mroczną strona. Bawię się w Polsat i kończę w momencie kiedy każdy normalny człowiek dostaje ataku złości kiedy pojawiają się reklamy. To przed przed ostatnia część i przed ostatni rozdział. Mam nadzieję, że nie śpieprze końcówki.

Gwiazdka ?

Komentarz ?

,, Szczęście." II Bakudabi IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz