3

276 9 1
                                    

Z Shujim doszliśmy na dach, było około godziny 18:30. Wygodnie usiedliśmy na dachu i zaczęliśmy rozmowę.
-szkoda że Kazutory z nami nie ma- rzekłam
-No niestety musiał coś załatwić- odpowiedział wysoki brunet
-co?- zapytałam z zaciekawieniem
-Nie ważne- odpowiedział mi Hanma
-w ogóle jak w Valhalli?- zapytałam ponieważ Shuji jest szefem w Valhalli, a w ogóle mnie o niczym z tamtąd nie uświadamia nawet jeśli jesteśmy mega dobrymi przyjaciółmi.
-mówiłem Ci już y/n, nie chce cie mieszać w rzeczy związane z Valhallą- powiedział lekko uśmiechając się do mnie.
-Ja chce tylko wiedzieć, nie mieszasz mnie w to, tylko się zapytałam- odpowiedziałam
-wiem ale naprawdę nie interesuj się Valhallą bo jeszcze sobie problemów narobisz- powiedział lekko zatroskany shuji po czym wyjął papierosa i zapalniczkę
-nie pal nawet 18 lat nie masz skończone w dodatku to nie zdrowe- powiedziałam patrząc się na chłopaka
-Dobra księżniczko już się tak o mnie nie martw przeżyje- rzekł Hanma
-nie nazywaj mnie tak- powiedziałam
-dlaczego nie, zresztą tylko sobie żartuje- lekko się zaśmiał
-Dobra niech Ci będzie- skończyłam rozmowę i podeszłam do krawędzi dachu by zobaczyć lepiej widoki. Stałam na krawędzi nie całe 30 sekund, ponieważ ktoś za mną mnie od niej odpociągnął.
-Co chcesz tylko patrze- powiedziałam w jego stronę
-Nie wychylaj się tak bo spadniesz- powiedział do mnie shuji a w jego oczach można było zauważyć że się martwi o moje bezpieczeństwo.
-Nie spadnę, dużo razy już przecież byłam na dachu- odpowiedziałam wysokiemu brunetowi
-nigdy nie wiesz co się stanie, więc się odsuń- rzekł do mnie
-No dobra niech Ci będzie- powiedziałam, ponieważ wiedziałam że i tak jak będę się opierać to to nic nie da
Powoli się odsunęłam od krawędzi dachu nie rozumiejąc dlaczego Hanma się o mnie aż tak martwi, dużo razy stałam przy nim na krawędzi dachu, a nawet wraz z nim i kazutorą skakaliśmy z jednego dachu na drugi. Byłam na niego trochę obużona, ponieważ jestem osobą która sama potrafi o siebie zadbać, i nikt jej się nie musi dopierdalać o jej bezpieczeństwo. No ale z drugiej strony mogłam zrozumieć że się o mnie martwi dlatego podeszłam bliżej niego, i stwierdziłam że obrazu mogłabym się go zapytać dlaczego nie poszedł z nami od razu do opuszczonego domu tylko potem doszedł.
-dlaczego nie przyszedłeś wcześniej?- zapytałam
-Co?- odpowiedział mi po części nie rozumiejąc mojego pytania
-dlaczego nie poszedłeś od razu ze mną i kazutorą do opuszczonego domu tylko dopiero potem doszedłeś?- zapytałam  ponownie tym razem bardziej wymawiając szczegóły mojego pytania
-byłem trochę zajęty- odpowiedział mi
-niech Ci bedzię- rzekłam
-Masz ochotę może pójść w jedno miejsce- zapytał patrząc się na mnie
-zależy w jakie miejsce- odpowiedziałam
-zobaczysz- powiedział
-Nie możesz mi po prostu powiedzieć gdzie chcesz mnie zabrać?- wymówiłam patrząc się na Hanmę
-Nie mogę- powiedział po czym dodatkowo dodał- choć- dokończył Shuji i przeskoczył z dachu na którym byliśmy na kolejny obok. Od razu sobie pomyślałam "niby nie pozwala mi stać na krawędzi dachu, a teraz mnie namawia żebym z nim po dachach skakała". Czasami naprawdę nie widziałam logiki w tym co Hanma robi i mówi. Ale zrobiłam to co mi powiedział i również przeskoczyłam na drugi dach
- Za mną- powiedział złotooki i zaczął biec i skakać z dachu na dach w tylko sobie znanym kierunku a ja za nim. Była już godzina 20 o 22 musiałam być w domu, bo wiedziałam że inaczej znów dostane opierdol od rodziców, ale już tyle razy się spóźniałam i wracałam w nocy że moim zdaniem powinni się już do tego przyzwyczaić, i pozwolić mi więcej czasu spędzać poza domem. Po kilku krotnym skakaniu z dachu na dach Shuji wskoczył na drzewo tuż obok wierzowca na którym byliśmy.
-shuji co ty odpierdalasz? Ludzie tam stoją i się na nas patrzą jak na jakiś debili że skakaliśmy po budynkach, a teraz jeszcze wskakujesz na drzewo jak jakiś tarzan- skończyłam swoją wypowiedź patrząc się na niego
-chodź, i nie przejmuj się innymi ludźmi. Tak szybciej dojdziemy- powiedział do mnie po czym skoczył na gałąź niżej do tego momentu aż zszedł już prawie na dół. Niechętnie skoczyłam za nim na drzewo, ponieważ nie byłam pewna czy dobrze się złapie gałęzi i nie spadnę, na szczęście dobrze się złapałam i wylądowałam na drzewie zchodząc również na dół za brunetem. Weszliśmy w mały lasek i pomijając już całą drogę doszliśmy do miejsca nam jeziorem i opuszczonym 3 piętrowym hotelem. Weszliśmy na dach hotelu, i musze przyznać że widok z tamtąd był cudowny, nawet jeśli to jest niski tylko 3 piętrowy hotel, to widok był przepiękny. Idealnie zdążyliśmy na zachód słońca którego promienie mogliśmy dostrzec odbijające się w wodzie w jeziorze. Podeszłam do brzegu dachu w stronę jeziora, i usiadłam by dobrze się przyjrzeć zachodowi słońca. Wyglądało to naprawdę pięknie, jak nigdy. Ja siedziałam i patrzałam się na zachód a Shuji za mną stał, i czułam jego wzrok na sobie. Po chwili podszedł do mnie i usiadł obok mnie.
- z tąd zawsze najlepiej widać zachody słońca, a ponieważ już słońce zaczęło zachodzić postanowiłem że zabiorę cię w to miejsce i przy okazji Ci je pokarze byś mogła również tu czasem przychodzić, ponieważ wiem że kochasz patrzeć na zachody słońca- powiedział Shuji uważnie się mi przyglądając. Nie powiedziałam nic tylko się popatrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam, po czym Hanma położył swoją dłoń na mojej głowie, i mi potargał włosy wiedząc że tego nie lubię. Wydarłam się lekko na niego co doprowadziło go do lekkiego śmiechu widząc mnie złą na co tylko odpowiedział
- Słodko wyglądasz kiedy się złościsz.
-ugh zamknij się- wymawiając to poczułam że lekki rumieniec wszedł mi na twarz, Sama nie wiedziałam dla czego. Z Shujim znamy się parę lat, ale nigdy do niego nic nie czuła, i raczej on do mnie też nie, więc naprawdę nie rozumiałam dlaczego na mojej twarzy zagościł rumieniec. Posiedzieliśmy z nim na dachu jeszcze 2 godziny, ponieważ była tam naprawdę fajna, i skromna atmosfera. Wróciłam do domu spóźniona więc nie mogło się obejść bez kilku krzyków, tymbardziej że rodzice wyczuli ode mnie papierosy Hanmy. Po wszystkich wrzaskach które usłyszałam poszłam do swojego pokoju, na szczęście obeszło się to wszystko bez kary.

Hanma Shuji X Y/n readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz