wf to porażka

272 23 1
                                    

Klara

Poranek zaczął się bardzo głośnym piskiem wydawanym przez mój telefon. Już dostawałam ataku serca z przerażenia, gdy zorientowałam się że to mój budzik. Wybór tak ostrego i wysokiego dźwięku na pobudkę mógł się odbić na zdrowiu mojego systemu nerwowego, ale to był jedyny sposób żebym się ocuciła z samego rana. Przez całe życie towarzyszył mi pewien talent, który co prawda w niektórych sytuacjach był niezaprzeczalnym atutem, ale w innych był jak klątwa rzucona na śpiącą królewnę. Moim talentem było zasypianie wszędzie i w każdych okolicznościach. Nic nie potrafiło mi przeszkodzić w zaśnięciu, a gdy już to zrobiłam, to spałam jak kamień i trzeba było użyć ogromnych pokładów energii żeby mnie obudzić. Albo głośnych i wysokich dźwięków. Tak, one też robiły robotę, ale za jaką cenę...

Powoli, by nie obudzić reszty domowników, (choć byłam święcie przekonana, że mój brat nie śpi i wyklina mnie, i mój budzik z sąsiedniego pokoju) zeszłam do kuchni aby zjeść śniadanie. Jak zwykle rano nie miałam apetytu, ale musiałam w siebie wcisnąć chociaż kanapkę, ponieważ dwoma pierwszymi lekcjami tego dnia miał być w-f. Nienawidziłam w-fu. Krępujące przebieranie się w szatni, mordercza rozgrzewka i niezdrowa rywalizacja w dyscyplinach, w których zwycięzca nie otrzymuje nic wartościowego.

Z trudem przełknęłam ostatni kęs kanapki i udałam się do łazienki aby przygotować się do szkoły. Oczywiście nie miałam w planie stać godzinę przed lustrem i nakładać pędzelkami inną twarz na moją własną. Uznałam, że umycie zębów i twarzy oraz uczesanie włosów w zupełności wystarczą. Wciągnęłam przez głowę już nieco znoszony, szary sweter. Potem z niechęcią pozbyłam się spodni od piżamy w dinozaury i założyłam ciemne dżinsy. Perfekcyjnie. Powinnam się w tym idealnie wtopić w tło.

W pośpiechu spakowałam drugie śniadanie i wybiegłam na autobus. Mój dom był na przedmieściach, więc dostanie się do szkoły w centrum miasta wymagało ode mnie niemałej gimnastyki. Autobus poruszał się z wyjątkowo dużą prędkością. Wjeżdżał na przystanek i prawie się nie zatrzymując, otwierał drzwi. Cieszyłam się, że udało mi się zająć miejsce siedzące, gdyż kierowca najwidoczniej był szalony i próbował nas wszystkich pozabijać. Kątem oka zauważyłam, że babcia w moherowym bereciku siedząca obok mnie, wykonała znak krzyża. Gdybym była wierząca pewnie uczyniłabym to samo, bo przejażdżka tym autobusem przypominała taką błędnym rycerzem z "Harrego Pottera".

Do szkoły weszłam na trzęsących się nogach zupełnie rozbudzona. Odnotowałam w głowie, aby pod żadnym pozorem nie wsiadać do autobusu z tym kierowcą. Choćbym miała wstawać pół godziny wcześniej. To była sprawa najwyższej wagi, która mogła zadecydować o moim życiu lub śmierci a przynajmniej o zdrowiu, tak fizycznym jak i psychicznym.

Zabrałam strój z szafki i spokojnym krokiem udałam się do szatni dla dziewczyn. Czasu miałam jak diabeł gwoździ, więc nie widziałam sensu w nadmiernym pośpiechu. Wf był łączony, to znaczy, że dwie klasy miały go w tym samym czasie, dlatego nie zdziwiłam się, że nie znałam większości dziewczyn, które przebywały w tamtym momencie w szatni. Część z nich już się przebierała. Paradowały w stanikach i koronkowych majtkach w ogóle się tym nie przejmując. Od razu odwróciłam wzrok i udałam się na drugi koniec pomieszczenia. Od szczebioczących dziewczyn oddaliłam się również z tego powodu, że używały one tony dezodorantu. Byłam pewna, że ta dusząca chmura unosząca się w i tak dusznym powietrzu, jest w stanie w znaczny sposób powiększyć dziurę ozonową. Zapach był nie do wytrzymania.

Usiadłam na ławce obok zakapturzonej dziewczyny, która najwidoczniej nie miała w planie przyszykować się na wf. Wyjęłam strój, odwróciłam się do ściany i niechętnie zaczęłam się przebierać. Gdy już miałam założyć spowrotem okulary (bez których byłam ślepa jak kret, więc na moje nieszczęście musiałam je nosić także na wf-ie), usłyszałam stłumiony szloch. Odwróciłam się do zakapturzonej postaci i już chciałam coś powiedzieć, gdy za plecami dosłyszałam prychnięcie.

Miłość, której nie szukałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz