Klara
Sfinks z gracją wkroczyła do pomieszczenia, w którym staliśmy. Zmierzyła nas wszystkich wzrokiem, ale od razu podeszła do Mirka, wstała na tylne łapki, a przednimi oparła się o nogi chłopaka. Mirek podniósł ją, a ta, tak jak poprzednim razem oplotła go łapkami wokół szyi jak dziecko.
- Jaki to jest słodziak! - Marcel wydawał się być oczarowany.
Podszedł i pogłaskał ją po głowie.
- Przy odrobinie szczęścia, jeszcze dwa będą w salonie - powiedział Szczęsny i ruszył raźnym krokiem przed siebie.
Gdy weszliśmy do pokoju od razu zaczęłam się rozglądać. Nie musiałam dużo szukać, bo na kanapie leżały oba kotki, o których wspominał Mirek.
- To pewnie jest Mruczek? - padło raczej retoryczne pytanie, po którym już wszystkim odebrało mowę.
Kot był g i g a n t y c z n y. Z ogonem to miał pewnie około metr długości. Zastanawiałam się też ile mógł ważyć, ale jak na kota to też zapewne bardzo dużo. Przekartkowałam szybko atlas kotów, który posiadałam w głowie. Co prawda nie miałam w nim zbyt wiele informacji, bo mało się interesowałam rasami kotów, ale byłam prawie pewna, że to maine coon.
- Czemu on jest taki gigantyczny? Czym ty go karmisz? - Alicja przerwała ciszę.
Zaraz potem podeszła do kanapy i przykucnęła tak, że jej twarz była na wprost kociego pyszczka. Mruczek leniwie podniósł głowę i otworzył oczy. Wpatrywał się przez chwilę w Alicję, a ona w niego, nieruchomo, jak zaczarowana.
- To jest maine coon - odrzekł Mirek zwyczajnie. - One rosną takie duże. Lubię duże koty. A ta co się do niego przytula to Sisi. Ona jest dachowcem, ale nadal bardzo ślicznym, prawda?
Sisi rzeczywiście była ładnym kotem. Miała szczupły pyszczek i zapewne smukłe ciało, ale tego nie mogłam stwierdzić bo tonęła w futrze swojego kompana. Sisi była cała biała, a gdy otworzyła oczy, okazało się, że jedno jest zielone, a drugie niebieskie.
- Wow, każdy z twoich kotów jest wyjątkowy - uznał Marcel i sam podszedł do futrzaków, żeby usiąść na kanapie i pogłaskać Mruczka - ależ on ma miękkie futerko. Klara chodź zobacz!
Rzeczywiscie futerko było bardzo miękkie.
Sisi chyba nie spodobało się towarzystwo tylu osób, bo wstała, zeskoczyła na podłogę, przeciągnęła się i poszła do kolejnego pomieszczenia, do którego prowadziły drzwi bezpośrednio z salonu.
- Poszła sobie - odezwała się smutno Alicja.
- Spoko, to jest kot. Koty są towarzyskie jak chcą. Dobra to w co gramy najpierw?
- Ja chcę z wami zagrać w monopoly. Koniecznie - uznał Marcel.
- Dobra to ty z Alicją rozłóż planszę, a ja z Klarą pójdziemy po przekąski. Sfinks, zostań tutaj - Mirek zwrócił się do kocicy, którą odstawił na fotel.
Ta spojrzała na niego bystrze i położyła się na fotelu podwijajac pod siebie łapki.
Wyszliśmy z salonu i podreptaliśmy do kuchni. Moja głowa niespokojnie chodziła to w prawo to w lewo.
CZYTASZ
Miłość, której nie szukałam
Roman pour AdolescentsKlara od zawsze stawiała na pierwszym miejscu naukę. Miała jasno wytyczony cel co do swojej przyszłości i nie wyobrażała sobie, że cokolwiek mogłoby zmienić jej zdanie w temacie szkoły i nauki. Tak było do momentu aż w jej życiu zaczęły pojawiać się...