eksploracja "willi" przy ulicy Witosa 13

180 18 2
                                    

Klara

Sfinks z gracją wkroczyła do pomieszczenia, w którym staliśmy. Zmierzyła nas wszystkich wzrokiem, ale od razu podeszła do Mirka, wstała na tylne łapki, a przednimi oparła się o nogi chłopaka. Mirek podniósł ją, a ta, tak jak poprzednim razem oplotła go łapkami wokół szyi jak dziecko.

- Jaki to jest słodziak! - Marcel wydawał się być oczarowany.

Podszedł i pogłaskał ją po głowie.

- Przy odrobinie szczęścia, jeszcze dwa będą w salonie - powiedział Szczęsny i ruszył raźnym krokiem przed siebie.

Gdy weszliśmy do pokoju od razu zaczęłam się rozglądać. Nie musiałam dużo szukać, bo na kanapie leżały oba kotki, o których wspominał Mirek.

- To pewnie jest Mruczek? - padło raczej retoryczne pytanie, po którym już wszystkim odebrało mowę.

Kot był  g i g a n t y c z n y. Z ogonem to miał pewnie około metr długości. Zastanawiałam się też ile mógł ważyć, ale jak na kota to też zapewne bardzo dużo. Przekartkowałam szybko atlas kotów, który posiadałam w głowie. Co prawda nie miałam w nim zbyt wiele informacji, bo mało się interesowałam rasami kotów, ale byłam prawie pewna, że to maine coon.

- Czemu on jest taki gigantyczny? Czym ty go karmisz? - Alicja przerwała ciszę.

Zaraz potem podeszła do kanapy i przykucnęła tak, że jej twarz była na wprost kociego pyszczka. Mruczek leniwie podniósł głowę i otworzył oczy. Wpatrywał się przez chwilę w Alicję, a ona w niego, nieruchomo, jak zaczarowana.

- To jest maine coon - odrzekł Mirek zwyczajnie. - One rosną takie duże. Lubię duże koty. A ta co się do niego przytula to Sisi. Ona jest dachowcem, ale nadal bardzo ślicznym, prawda?

Sisi rzeczywiście była ładnym kotem. Miała szczupły pyszczek i zapewne smukłe ciało, ale tego nie mogłam stwierdzić bo tonęła w futrze swojego kompana. Sisi była cała biała, a gdy otworzyła oczy, okazało się, że jedno jest zielone, a drugie niebieskie.

- Wow, każdy z twoich kotów jest wyjątkowy - uznał Marcel i sam podszedł do futrzaków, żeby usiąść na kanapie i pogłaskać Mruczka - ależ on ma miękkie futerko. Klara chodź zobacz!

Rzeczywiscie futerko było bardzo miękkie.

Sisi chyba nie spodobało się towarzystwo tylu osób, bo wstała, zeskoczyła na podłogę, przeciągnęła się i poszła do kolejnego pomieszczenia, do którego prowadziły drzwi bezpośrednio z salonu.

- Poszła sobie - odezwała się smutno Alicja.

- Spoko, to jest kot. Koty są towarzyskie jak chcą. Dobra to w co gramy najpierw?

- Ja chcę z wami zagrać w monopoly. Koniecznie - uznał Marcel.

- Dobra to ty z Alicją rozłóż planszę, a ja z Klarą pójdziemy po przekąski. Sfinks, zostań tutaj - Mirek zwrócił się do kocicy, którą odstawił na fotel.

Ta spojrzała na niego bystrze i położyła się na fotelu podwijajac pod siebie łapki.

Wyszliśmy z salonu i podreptaliśmy do kuchni. Moja głowa niespokojnie chodziła to w prawo to w lewo.

Miłość, której nie szukałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz