całe w skowronkach

211 13 2
                                    

Klara

Wyjątkowo jak na poniedziałek miałam wyśmienity humor. Zresztą nie tylko ja. Alicja była równie zadowolona z takiego obrotu spraw. Nasz związek kwitł a my zachowywałyśmy się coraz bardziej jak głupie nastolatki (którymi trichę byłyśmy) z seriali disnaya. Nie dbałam o to jak wyglądam dla osób trzecich. Miałam ich w nosie.

Właściwie w tamtym czasie wszystko miałam w nosie. Miłość zaszumiała mi w głowie i przesłoniła wszystko inne jak alkohol zaburzając pole widzenia. Nawet się nie zorientowałam, że nieco opuszczam się w nauce, że spóźnimy się z Alicją na lekcje, a ludzie zaczynają o nas gadać.

Przestałam też (o boże, w którego nie wierzę, jak ja tego żałuję!) zwracać uwagę na innych ludzi. W tym na naszych przyjaciół. Nie zauważyłam, że Jacek coraz częściej przysypia na lekcji, a Mirka nie ma w szkole. Nawet nie potrafiłam dostrzec tego, że Marcel coraz śmielej chodzi po szkole w nowych ubraniach i z każdym dniem jest weselszy! Nic, ani nikt nie przykuwał mojej uwagi tak jak ona. Alicja, moja kolorowa dziewczyna.

Cały tydzień chodziłyśmy jak w amoku. Jak te wszystkie ukrywające się po kątach młode pary z starych filmów. Chciałyśmy jak najwięcej czasu spędzić ze sobą jakbyśmy nie mogły się sobą nacieszyć i na bok odrzucałyśmy racjonalne spojrzenie na sprawę.

Czasem chodziłyśmy po szkole za ręce, albo stojąc w szatni, pozornie ukryte za kurtkami, przytulałyśmy się nieco za długo. Rozum podpowiadał mi, że powinnam przestać, bo to się może źle skończyć, ale moje serce... Moje serce lubiło te landrynkowe dni pełne szczęścia, gdy dopiero zaczynałyśmy ze sobą chodzić.

W czwartek rano stałyśmy właśnie tak sobie w szatnii, bardzo blisko siebie. Rozmawiałyśmy o czymś zupełnie nieistotnym, a Alicja bawiła się moimi włosami. Było mi tak dobrze.

Aż do szatni ktoś wszedł. Bardzo szybko. Ten ktoś, wcale niespeszony naszymi umizgami, zmierzył nas tylko oceniającym spojrzeniem i zaliczył mocnego facepalma. Tym kimś był Jacek.

- Ugh - westchnął. - Dziewczyny, ja wiem - starał się być cierpliwy, - że jesteście teraz w fazie gołąbeczków i spijacie sobie z dzióbków.

Alicja tylko wywróciła oczami i oparła swoje ręce na biodrach. Nic nie powiedziła. Ja odsunęłam się od niej nieco zawstydzona.

- Ja was rozumiem, serio. Sam przez to przechodziłem. To jest taki moment, że świata nie widzi się poza ukochaną osobą, ale z bólem muszę was sprowadzić na ziemię - tłuaczył dalej cierpliwie i wolno, jakbyśmy były dziećmi. - Ludzie zaczynają gadać - dodał w końcu.

- I? - zapytała Alicja ostro, choć sekundę później mina jej zrzedła.

- Ala... - zaczął znowu, przecierając dłonią twarz. - Za tobą te plotki latają od gimnazjum i wiem, że pewnie się nimi nie przejmujesz i już się przyzwyczaiłaś, ale... Klara nigdy nie lubiła zwracać na siebie uwagę i... - znowu westchnął. - Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale obiecajcie, że będziecie na siebie uważać.

- Dobrze mamo - sarknęła Alicja a ja w tym momencie zakryłam jej usta dłonią.

- Obiecujemy - powiedziałam szybko aby zakryć złe wrażenie po buntowniczej postawie mojej dziewczyny.

- Po prostu się o was martwię - powiedział jeszcze Jacek patrząc na nas z troską. - Niektórzy ludzie potrafią się okazać wyjątkowymi chujami i lepiej uważać.

Miłość, której nie szukałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz