VII

11 3 0
                                    

- spakujesz mnie? - zapytał Mateusz, który właśnie leżał na łóżku z telefonem w ręku.

- a nie możesz zrobić tego sam? - zapytała dziewczyna pretensjonalnym tonem.

- no, ale jak pakujesz swoje rzeczy to możesz spakować też moje - odpowiedział nie odrywając wzroku od ekarnu.

- dobrze, przygotuj sobie rzeczy - westchnęła i wróciła do układania ubrań w dużej walizce.

- wybież tam coś - polecił nie patrząć nawet na swoją dziewczynę.

- nie Mateusz, ja nie zrobie wszystkiego. Leżysz i nic nie robisz, a ja pakuje rzeczy na wyjazd, który jest jutro, wiec może mi pomożesz? - odparła wymachując rękoma w każdą strone.

- nie chce mi się.

- słucham? - zapytala brunetka z niedowierzaniem.

- nie chce mi się. - powtórzył pewny siebie.

- tak? To jeżeli ci się nie chce to nie będziesz miał nic ma wyjazd. Radź sobie sam! - krzyknęła po czym wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.

***
-

przepraszam - szepnął chłopak obojnikąc ją od tyłu w talii. Marcysia zamknęła oczy i cicho westchnęła, po czym wróciła do robienia kanapek na jutrzejszy wyjazd.

- lepiej idź się spakój - Po chwili ciszy odpowiedziała łagodnym głosem.

- już to zrobiłem - powiedział odwracając dziewczynę twarzą do siebie. Ujął jej twarz w swoje ręce i czule pocałował jej usta. - kocham cię

- ja ciebie też - odparła z lekkim uśmiechem na twarzy.

Mimo, że była wczesna godzina, bo dopiero dochodziła pierwsza, wszyscy domownicy spali, aby być wypoczętym na jutrzejszy wyjazd. Tylko Marcysia wraz z Mateuszem siedzieli w kuchni i rozmawili.

- trzeba iść spać - zarządziła brunetka zeskakując z kuchennego blatu, na którym siedziała. Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł za nią do sypialni.

- dobranoc - szepnął Mati, gdy zasypiali przytulani do siebie.

- dobranoc - odpowiedziała Marcysia wtulając się mocniej w jego klatkę piersiową.

***

Dochodziła godzina trzecia, a dziewczyna wciąż nie mogła zasnąć. Leżała przytulona do Mateusza i myślała, dużo myślała o wszystkim. Nie był to dobry moment, lecz co robić, gdy nie możesz spac, a do pobudki i tak została ci niecała godzina? Myślała o nich. O ich związku i relaci, która ostatnio się pogorszyła. Mateusza często nie było w domu. Wychodził wcześnie rano i wracał w nocy kiedy Marcysia już spała. Teraz obydwoje mają dużo na głowie. Nagrywki, sesje i wszystko związane z internetem, a oprócz tego musieli również znaleźć czas na wszystkie sprawy prywatne, które jak na złość się komplikowały.
Od tych wszystkich przemyśleń oderwał ją budzik. Czyli czas na wstawanie. Delikatnie odkryła z siebie kołdrę tak, aby nie obudzić swojego partnera. Niechętnie wstała z miękkiego materaca i ospałym krokiem udała się w stronę łazienki. Zdjęła z siebie ubrania oraz związała włosy po czym weszła pod prysznic, z którego leciała ciepła, a wręcz gorąca woda. Po kilku minutach wyszła z kabiny i owinęła się jasnym ręcznikiem, umyła zęby oraz zadbała o pielęgnację skóry swojej twarzy. Ubrała się w luźne, szare dresy, za dużą koszulkę i bluzę zwojego chłopaka, a włosy związała w niechlujnego koka. Podeszła do swojej toaletki i zabrała wszystkie niezbędne kosmetyki do różowej kosmetyczki, którą spakowała do leżącej na środku pokoju walizki. Usiadła na łożku i miziając swojego chłopaka po plecach usiłowała go obudzić.

- Mati wstawaj - powiedziała lekko zachrypniętym i ospałym głosem. Chłopak otworzył oczy i patrząc na dziewczynę z uśmiechem powiedział:

- ślicznie wyglądasz

- dziękuję - również na jej twarzy pojawił się uśmiech. Całując go w czoło powtórzyła - wstawaj - po czym wstała z łóżka i wyszła z pokoju.

***

Marcysia stała obserwując każfy ruch swojeho ukochanego podczas, gdy on pakował walizki do samochodu. Opierała się rękoma o jeden z bagaży i nie odwracała wzroku od chłopaka. Obok nich stali Nowciax i patec, którzy wybierali się w podróż wraz z nimi jednym samochodem. Gdy Mateusz zapakował wszystkie bagaże do bagażnika on usiadł za kierownicą, Marcysia na przednim miejscu pasażera, a chłopaki zajeli tylne siedzenia. Większość drogi minęła spokojnie i bez żadnych komplilacji. Jedynym problemem byli Piotr i Kuba, którzy od czasu do czasu postanowili wypić jakiś napój wysokoprocentowy, bądź urządzić parze prywatny koncert piosenek, które właśnie leciały w radiu. Po kilku długich godzinach cała ekipa dotarła na miejsce wypoczynku. Jak to nad polskim morzemy było dosyć zimno, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Teraz każdy cieszył się chwilą odpoczynku. Weszli do jednego z czterech domków, ktore wynajmowali. Domek byl niewielki i drewniany co nadawało mu wakacyjnego klimatu.

- Patrzcie, każdy pokój ma własny kibel! - podekacytował się patecki

- tak patec, każdy pokój ma własny kibel - powtórzył wujas na co każdy wybuchł śmiechem. - także jak widać każdy domek ma kuchnie, dwie łazienki, dwie sypialnie i salon. Mamy osiemset metrów do plaży skrótem przez las. Rozpakujcie się i za godzine widze was przed domkami - oznajmił po czym wyszedł z domku.

Marcysia i Tromba udali się za Łukaszem za to weronika i karol wraz z majkiem i pauliną zostali w środku. Para podążała za najstarszym członkiem ekipy trzymajac sie za ręce. Podeszli do samochodu mateusza i wyjęli swoje walizki. Chłopak zamknął bagażnik, po czym wraz ze swoją dziewczyną udali się w stronę domu. Ciągnąc za sobą dwie duże walizki weszli do pokoju. Na środku znajdowało się ogromne, białe łóżko, a obok dwie szafki nocne, na których znajdowały się lampki. Przy ścianie po prawej stronid stała duża szafa, za to na przeciwko drzwi na nieduży balkon. Na tarasie stał drewniany stolik i dwa krzesła wykonane z tego samego materiału, a na ścianach wykonanych z białego drewna wisiało kilka małych i więszych obrazów.
///
Wiem, rozdział miał być w sobotę, ale niestety się nie wyrobiłam. Mam dosyć mocny pomysł na następne rozdziały więc wyczekujcie ♥

881 słów

Always forever Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz