Kiedy Olo wyszedł, przeprosiłam Damiana i natychmiast pobiegłam do łazienki. Moje ciało już odmawiało posłuszeństwa. Pochyliłam się nad muszlą i zwymiotowałam skąpą kolację. Wyprostowałam się i na drżących nogach podeszłam do umywalki. Wypłukałam usta, żeby pozbyć się smaku wymiocin. Mdłości wciąż przelewały się falami wzdłuż żołądka. Oparłam ręce o umywalkę i dyszałam ciężko. Zza drzwi dobiegł zmartwiony głos Damiana.
— Lidia? Wszystko w porządku?
Odetchnęłam i otarłam twarz chusteczką.
— Tak, już wychodzę — westchnęłam słabo i otworzyłam drzwi. Wyminęłam Damiana i skierowałam kroki w stronę kuchni. Ruszył za mną.
— Co się dzieje? — zapytał, kiedy usiadłam na krześle.
— Coś mi musiało zaszkodzić... — skłamałam.
Kłamstwo za kłamstwem. Im dalej, tym więcej. Brnęłam w ten gąszcz kłamstw, pogrążając się w coraz większym mroku, nie widząc już drogi powrotnej. Zabłądziłam. Zgubiłam sama siebie w tym wszystkim.
— Co jest? Denerwujesz się tymi zeznaniami w sądzie? Spokojnie, zadadzą ci tylko kilka pytań i będziesz mogła wyjść. Nie musisz tam siedzieć przez całą rozprawę — powiedział, myśląc pewnie że mnie tym pocieszy.
— Wiem. Naprawdę nie o to chodzi. Słabo się czuję — wymamrotałam pod nosem.
— Wiesz co, mam pomysł. Przygotuję ci kąpiel, a potem położysz się spać. Jesteś przemęczona, powinnaś odpocząć.
Pokiwałam głową, ale przypomniałam sobie, że Damian mnie nie widzi, więc dodałam:
— Chyba masz rację.
Chciałam zostać sama. Nie potrafiłam patrzeć w jego zatroskaną twarz. Musiałam zebrać myśli i zastanowić się nad tym, co i komu powiedzieć najpierw.
— Tylko pójdę po rzeczy... — mruknęłam i udałam się na górę, gdzie leżała moja walizka.
Usłyszałam szum wody w łazience Damiana. Przeszłam przez jego sypialnię i stanęłam w otwartych drzwiach. Obserwowałam go, jak napuszcza wodę do wanny, co jakiś czas ręką sprawdzając temperaturę. Sunęłam wzrokiem po napiętych mięśniach jego pleców. Miałam ochotę się do niego przytulić. Być blisko. Jednak docierało do mnie, że to jest nieosiągalne. Nawet jeśli przez chwilę możliwe.
— Już wystarczy. Nie potrzeba tyle wody — powiedziałam, wyrywając się z zamyślenia.
Damian odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się.
— Zostawić cię samą?
— Tak...
— Dobrze — zgodził się, wycierając ręce w mały ręcznik.
— Rozumiem, że dla ciebie to za wcześnie.Chrząknęłam nerwowo, ściskając mocniej tobołek z piżamą, kosmetyczką i ręcznikiem. Damian podszedł do mnie. W jego oczach dostrzegłam niepokój i zmartwienie.
— Hej... Coś się wydarzyło? Mam wrażenie, że jesteś jakaś nieobecna.
— Po prostu... Wszystko dzieje się tak szybko. Nie nadążam.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i pocałował mnie lekko w usta, gładząc kciukiem mój policzek.
— Dam ci tyle czasu, ile potrzeba. Będę czekał. Może rzeczywiście wszystko dzieje się trochę za szybko. Dajmy sobie czas i przestrzeń — mruknął miękko, po czym wyszedł z łazienki, zostawiając mnie samą z wyrzutami sumienia.
CZYTASZ
Ślepy traf
RomanceSprzeczka dwójki przyjaciół doprowadza do wypadku, w którym znany pisarz Damian Hybner zostaje ranny i w konsekwencji traci wzrok. Karolowi jako sprawcy wypadku grozi pójście do więzienia, a Lidia przytłoczona wyrzutami sumienia staje w obliczu sza...