Rozdział 2

31 3 0
                                    

- wstawaj cukiereczku! - usłyszałam tuż przy uchu głos Olivera-mojego przyjaciela, a następnie jak ktoś wręcz brutalnie ściąga ze mnie moją miękką chmurkę, inaczej zwaną jako kołdrę i zrzuca mnie z łóżka.

Otworzyłam wpierw jedno oko, a później drugie, by przyzwyczaić się do jasności jaka panowała w pokoju. Spojrzałam spod przymrużonych powiek na przyjaciela, który jak gdyby nigdy nic patrzył na mnie tym swoim pięknym, niewinnym uśmiechem, który sięgał mu prawie do oczu.

- debilu, jeśli w ciągu 5 sekund nie opuścisz tego pomieszczenia to gwarantuje ci, że wykastruje cię łyżeczką - zirytowana nagłą, brutalną pobudką, warknęłam zaspanym głosem w jego stronę. Kocham go, ale w tym momencie nie pomoże mu nawet jego uśmiech.

Chłopak na moją groźbę zaśmiał się i cmoknął do mnie w powietrzu, następnie rzucił się na łóżko.

Westchnęłam a następnie podniosłam się z podłogi, poprzednio zgarniając jeszcze kołdrę. Rzuciłam ją na mojego przyjaciela i spojrzałam na zegarek, który stał na szafce nocnej przy łóżku. Było po 10. Opadłam obok Olivera, patrząc pusto w sufit.

- No to jakie plany na dzisiaj?

- Za pół godziny na przyjechać Alice, więc poczekamy na nią i pojedziemy do galerii bo muszę kupić sobie nowe spodnie - przedstawił plan zajęć chłopak - jest jeszcze jedna sprawa. Czy o 17 mogliby przyjechać mój znajomy z grupką przyjaciół? Opowiadałem ci o Connorze, pamiętasz? Ja wiem, że to miał być czas, który mieliśmy spędzić we trójkę, ale...

- przestań. Oczywiście, że mogą - przerwałam mu. Rzeczywiście wspominał mi o nim stosunkowo niedawno. Spotkał go na jednej z imprez. Wypił za dużo i kiedy miał zamiar zadzwonić po taksówkę, zauważył, że nie ma telefonu. Podszedł do jednej z przypadkowuch osób, w tamtym wypadku był to właśnie Connor i poprosił o zamówienie ubera. Jednak okazało się, że chłopak sam zawiózł mojego przyjaciela pod sam dom. Do dziś nie wiem dokładnie jakim cudem chłopcy mają ze sobą kontakt, ale nie chce wypytywać. Wystarczył mi jego uśmiech, który pojawiał się za każdym razem, kiedy o nim wspominał.

Tak. Oliver jest gejem.

- Dziękuję cukiereczku. Skoro się zgodziłaś to idź już się ubierać. A i tak przy okazji umyj zęby - nie wytrzymując już dłużej jego głupoty, chwyciłam są poduszkę i walnęłam nią w twarz mojego przyjaciela, który w tym czasie zaczął się śmiać.

Wstałam, następnie podchodząc do szafy. Po chwili zastanowienia chwyciłam za zwykłą białą koszulkę z jakimś logiem. Wybrałam jeszcze do tego baggy jeans i skierowałam się do łazienki, która znajdowała się po lewej stronie.

Spojrzałam na siebie w lustrze. Jestem raczej przeciętna. Na mojej bladej twarzy można zauważyć nieliczne piegi w okolicy nosa. Włosy są koloru brązowego, które sięgają mi za łopatkę, a oczy jasno brązowego odcieniu. Moje 169cm wzrostu to nic przy prawie 190cm Olivera.

Zaczęłam od mycia zębów. Później ubrałam się w wcześniej wybrane ubrania, a na końcu wyczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone. Cieszyłam się, że jak narazie nie mam widocznych siniaków.

Nie malowałam się ponieważ na dworzu było gorąco i w sumie nie chciało mi się tego robić. Spojrzałam na siebie jeszcze raz i po chwilowym zastanowienia skierowałam się do kuchni.

Znajdujemy się w domku jednorodzinnym zmarłej babci Olivera, który jest niedaleko jeziora. Już od najmłodszych lat spędzaliśmy tutaj we trójkę większość wakacji. Był on naszym azylem, a w szczególności moim.

Nie chciałam jeść śniadania, dlatego postanowiłam zrobić sobie i dla mojego przyjaciela herbatę. Gdy wstawiałam wodę usłyszałam otwieranie, a następnie zamykanie drzwi wejściowych.

- Halo, dzień dobry. Jest tu ktoś? - To Alice. Nasza przyjaciółka, a raczej przyjaciółka Olivera. Nie pałamy do siebie szczególną sympatią, ale jakoś się znosimy dla niego.

Dziewczyna wchodząc do kuchni spojrzała na mnie jak na intruza. Chciała już pewnie powiedzieć coś obraźliwego w moją stronę jednak przerwał jej chłopak, który z impetem wpadł na nią i zgarnął do mocnego przytulasa.

Nigdy nikomu nie powiedziałam o tych niemiłych komentarzach ze strony Alice. Nie chciałam żeby coś się popsuło między tą dwójką.

Trzeba przyznać, że dziewczyna jest śliczna. Blond włosy, ładnie zbudowana sylwetka i niebieskie oczy. Do tego pewna siebie i interesująca się modą.

Niedługo po przyjeździe blondynki  pojechaliśmy do galerii. Nie odzywałam się dużo, ale chłopak nie miał mi tego za złe. Po skończonych zakupach wylądowaliśmy w cukierni. Pozostała dwójka dużo rozmawiała i śmiała się. Jednak mi również robiło się miło, gdy chłopak nie zapomniał o mnie i co jakiś czas łapał za rękę, przytulał czy bawił się moimi pierścionkami na ręku. Niby drobne gesty, ale dodawały otuchy.

Od tamtej feralnej nocy minęły ponad 8 tygodnii,a dokładniej 57dni. Do dzisiaj co noc śni mi się tamten chłopak. Nie potrafię zapomnieć o nim i jego oczach. Posłuchałam jego rady i już nie chodzę tamtymi drogami. Nie chciałam kusić losu.

O tamtym wydarzeniu też nikomu nie powiedziałam. Nie chciałam żeby się martwili.

Gdy wróciliśmy z powrotem do domu była już prawie 17. Postanowiłam, że wezmę szybki prysznic. Chciałam się zacząć kierować do pokoju jednak powstrzymała mnie czyjaś ręka na mojej. Oliver. Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka, jednak Oliver to Oliver. Jest chyba jedyną osobą, której nie boję się dotyku.

- Kochanie, wszystko w porządku? - jego zatroskane zielone oczy patrzyły na mnie.

- Pewnie - przybrałam na twarz najszczerszy uśmiech jaki potrafiłam pokazać. Nie chciałam żeby się martwił.

Skanował mnie przez chwilę swoim wzorkiem aż jego ciało się rozluźniło. Uwierzył mi.

- No dobrze, ale gdyby coś się działo to powiedziałabyś mi o tym, prawda? - przytaknęłam  tylko głową. - Chciałem się jeszcze zapytać czy przyszła byś do nas? Nie chce abyś siedziała sama w pokoju. A poza tym reszta też chce was poznać. Co ty na to?

Zgodziłam się. Odeszłam jak najszybciej do swojego pokoju. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. Nie lubiłam kłamać, w szczególności Oliverowi. Wzięłam kilka głębokich wdechów, następnie skierowałam się do łazienki. W końcu miałam wziąć prysznic.

Oliver jest jedyną osobą, która wie co się dzieję u mnie w domu. Wie skąd biorą się u mnie siniaki. Wie, że nie lubię jak ktoś obcy mnie dotyka. Nie chce go obarczać jeszcze większą ilością moich problemów, dlatego przestałam mu mówić o niektórych sprawach. Gdyby dowiedział się o tym co stało się prawie 3 tygodnie temu, martwił by się jeszcze bardziej, a ja tego nie chce. Nie chce współczucia.

Wszystko jest dobrze.

Wzięłam bardzo gorący prysznic. Chyba chciałam w ten sposób przeprowadzić swoją własną pokutę za grzechy. Zjechałam po płytkach i usiadłam patrząc pusto przed siebie. Gorąca woda wciąż się  na mnie lała.

Ukarałam się w ten sposób za kłamstwa.

Straciłam poczucie czasu, ale czułam, że się zasiedziałam. Szybko się podniosłam i wyłączyłam wodę. Wytarłam się i ubrałam na siebie te same rzeczy co wcześniej. Włosy miałam mokre więc zaczęłam je suszyć i czesać. Spojrzałam na siebie w lustrze, oceniając jak wyglądam. Wróciłam z powrotem do pokoju i spojrzałam na zegarek. 17:18. Pięknie. Chyba się nie obrażą za moje spóźnienie.

Poprawiłam jeszcze raz włosy i wyszłam z pokoju. Słyszałam śmiechy z salonu, który był połączony z kuchnią, więc skierowałam się w tamtą stronę. Gdy pojawiłam się w salonie, pierwszy zauważył mnie chłopak z pofarbowanymi włosami na niebiesko, który właśnie coś mówił. Zamilkł a za nim po chwili i reszta. Wpatrywało się we mnie właśnie 10 par oczu, w tym dwie moich przyjaciół. Ale zwróciłam uwagę tylko na te jedne. Moje ulubione, piękne czarne tęczówki.

Skrycie czekałam na tę chwilę 57 dni. Nagle wszystko odeszło na bok. Czas się zatrzymał a ja odpłynęłam.

Bo on tam był.

~~~~~

Gdy mnie odnajdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz