Rozdział 3

24 3 2
                                    

W tym momencie wszystko inne nie miało znaczenia. Straciłam poczucie czasu. Liczyły się tylko te oczy. Patrzył na mnie. Gdyby to było możliwe, wywierciłby dziurę w moim ciele. Skanował wzrokiem najpierw moja twarz a później ciało. I znów patrzył w moje oczy.

Jego były piękne, lecz tak bardzo puste.

Ja również mu się przyjrzałam. Siedział na jednym z krzeseł przy kuchennym blacie. Na jego przystojnej twarzy można było zauważyć sińce pod oczami. Mimo wszystko nadal był... Piękny. Tak jak tamtej pamiętnej nocy, znów był ubrany na czarno. Zwykła czarna koszulka, która idealnie opinała jego mięśnie i do tego jeansy. Czarny to zdecydowanie jego kolor.

- To moja przyjaciółka, May - głos Olivera przywrócił mnie do rzeczywistości. odchrząknęłam, a następnie odwróciłam wzrok od chłopaka. Rozejrzałam się po reszcie towarzystwa. Poczułam się niezręcznie, gdy tyle osób na mnie patrzyło. Zdenerwowana, zaczęłam z przyzwyczajenia bawić się jednym z pierścionków na mojej lewej ręce.

Nadal czuję jego wzrok na sobie.

- Bardzo mi miło w końcu cię poznać, May-  z kanapy wstał pewien brunet - Jestem Connor.

- mi również miło cię poznać, Conorze. - odpowiedziałam z uśmiechem.

Przyjrzałam się chłopakowi. Jego zielone oczy idealnie komponowały się z loczkami   i ostrym rysami twarzy. Był wysoki. Wydaję mi się, że nawet wyższy od Olivera. Miał na sobie szare spodnie w krate i biały golf. Mój przyjaciel jednak ma dobry gust.

Reszta również mi się przedstawiła. Chłopak z niebieskimi włosami to Harry. Obok niego siedzi jego brat bliźniak - Liam, którego włosy natomiast są koloru fioletowego. Co niesamowite chłopcy mają każdą tęczówkę innego koloru. Jeden brązową i niebieską, a drugi brązową i zieloną. Na fotelu siedzi Grace, rudowłosa dziewczyna, która ma minę jakby co najmniej zamordowano jej kota. Obok niej na podłokietniku siedzi niejaki  blond włosy Alexander. Chłopak dziewczyny. Przy kanapie, a dokładniej na dywanie siedziała pozostała dwójka. Ciemno blond David i brunet o imieniu Michael. No i on.

Nathaniel.

Wbrew pozorom spotkanie było przyjemne. Okazali się być super ludźmi. Wszyscy się dobrze bawili i śmiali z czasami naprawdę bardzo suchych żartów bliźniaków. Nawet ja kilka razy się zaśmiałam. Tylko nie on. Siedział w tym samym miejscu, popijając co jakiś czas sok pomarańczowy. Był spięty. Co jakiś czas czułam na sobie jego czarne tęczowki.

Reszta była zrelaksowana. Na stoliku znajdowały się trzy puste kartony po pizzy, którą jakiś czas temu zamówiliśmy. Nie chciałam jeść. Doskonale zdawałam sobie sprawę jak dużo jest w tym kalorii, jednak widząc błagalne spojrzenie Olivera wmusiłam w siebie jeden kawałek.

- A wiecie jaki lekarz nie może poślubić swojej pacjentki? - Harry zaczął swój kolejny suchy żart.

- Oświeć nas - odpowiedział znudzony już David.

- Weterynarz! - wybuchł głośnym śmiechem.

Nie słuchałam co reszta miała do powiedzenia. Czując, że zaraz zwymiotuję, wstałam i jak najszybciej pobiegłam do toalety. Ledwo zdążyłam podbiec i upaść na kolana przy sedesie, gdy poczułam odruch wymiotny. Łzy automatycznie pojawiły się w moich oczach, kiedy pozbywałam się resztek nieszczęsnej pizzy z mojego żołądka.

Jak za mgłą usłyszałam otwieranie się drzwi. Poczułam jak ktoś klęka za mną i przytrzymuje mi włosy. To nie był Oliver.

Kończąc wymiotować, na słabych, trzęsących się nogach spróbowałam wstać. Osoba za mną przytrzymała mnie i pomogła podejść do umywalki, wcześniej spuszczając wodę. Opłukałam zęby i usta. Spojrzałam w lustro i zamarłam.

Gdy mnie odnajdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz