(Sariel Hayyel)
Iva spotkałem w galerii handlowej. Oboje ostatnio nie mieliśmy czasu się spotykać – ja zajęty jestem przygotowywaniem się do pierwszej trasy koncertowej, a Iva... Zmaga się ze swoimi sprawami.
Kiepsko wyszło, że muszę go teraz zostawić, ale nie planowałem przecież tego. Z tą całą trasą koncertową też wyskoczyli tak nagle. Będziemy grać tylko na paru festiwalach, ale nie będzie mnie przez najbliższy miesiąc. Gdybym miał wybór... Zostałbym z Ivą. Jednak nie mogę. To nasza pierwsza poważna trasa, w dodatku przed debiutem naszego albumu. Nawet nie wiem, czy udałoby się znaleźć kogoś na moje miejsce w zastępstwie.
– Iva? – zapytałem delikatnie. Siedział na jednej z ławek, z opuszczoną głową. Stałem blisko, więc słyszałem jak, cicho, płakał.
Mój wilk stał się niespokojny.
Ktoś doprowadził naszą omegę do płaczu.
– O, cześć – powiedział, próbując wytrzeć łzy z twarzy.
– Co się stało? – przysiadłem się obok niego, objąłem go.
– Nic takiego – mruknął, nietrudno jest zgadnąć, że kłamie.
Coś się stało. Bez powodu, przecież by nie płakał. Złapałem jego twarz w swoją dłoń i zmusiłem, by na mnie spojrzał.
– Nie kłam, Iva, proszę cię – powiedziałem spokojnie. Drugą dłonią starłem jego łzy.
– To nic – powiedział, mojego wilka ta odpowiedź sfrustrowała. Nie chciałem pokazywać po sobie, że jego odpowiedź w pewnym stopniu mnie zirytowała.
– Iva – mój głos musiał, zabrzmieć ostrzej, niż zamierzałem, ale naprawdę uważa, że będzie mnie zbywać, kiedy przyłapałem go na gorącym uczynku?
– Mój już były szef nie wypłacił mi żadnych pieniędzy – poskarżył się, domyślając się, że nie odpuszczę tak łatwo.
I to dla niego jest nic? Oszalał?! Sam byłbym wściekły na jego miejscu, ale nigdy nie nazwałbym całej sytuacji: nic takiego.
Odsunąłem od siebie omegę i wyciągnąłem portfel, z którego wyciągnąłem wszystkie pieniądze i wręczyłem omedze, który spojrzał na mnie z niewielkim zaskoczeniem w oczach.
– Nie wygłupiaj się, Sariel – pisnął i próbował mi oddać pieniądze.
– Bierz je. Tobie bardziej się przydadzą niż mnie – trochę skłamałem. Nie jestem bogatym alfą. Nie mam kasy jak lodu. Pracę rzuciłem, kiedy tylko dostrzegłem, że mamy szansę na zaistnieniu na wielkiej scenie. Od tej pory utrzymuję się z tego, co udało nam się zarobić, czasami łapałem się jakiś dorywczych spraw. Jeśli ta trasa okaże się porażką, wrócę do domu z niczym. I będę musiał na poważnie myśleć nad znalezieniem pracy, bo jeśli teraz nie przekonamy ludzi, że jesteśmy naprawdę wartościowym zespołem to... Kto kupi naszą płytę? Drzwi do sławy zostaną na zawsze zamknięte.
Jednak Iva jest omegą, która ma swoje plany. Ambitniejsze od moich życiowych celów. A jeśli w taki sposób przyczynię się do ich zrealizowania... To będzie dobrze.
– Ale to jest dużo.
– Bierz i nie gadaj – mruknąłem. Żeby nie musieć słuchać jego protestów, wstałem z ławki.
– Może damy radę jeszcze się spotkać, zanim pojadę – powiedziałem.
– Ale Sariel... – zaczęła omega, ale nie chciałem już go słuchać.
[...]
– Aż dziwne, że zostałeś na kolacji – stwierdził Daniel, kiedy postanowiłem wyręczyć gospodarzy za posiłek i pozmywać. Cóż oddałem większość pieniędzy Ivie, a Daniel zawsze pytał, czy zjem z nimi, kiedy wpadałem w odwiedziny. A teraz, dlaczego miałbym odmówić?
CZYTASZ
The Play Of The Leaves
Short StoryIvasaar nigdy nie spodziewał się, że jego bratnią duszą jest członek jego ulubionego rockowego zespołu. Sariel, bo tak nazywa się gitarzysta Acer Folium - zespołu, którego fanem jest Iva, nigdy nie przypuszczał, że spotka swoją bratnią duszę w tak...