- Ja... Tak, wyjdę za Ciebie. - była już cała zalana łzami. Dan nałożył jej pierścionek na palec, wstał i pocałował ją.
- Tak bardzo cię kocham. - powiedział ocierając łzy z jej oczu.
Pozostali natychmiast zaczęli im gratulować, dziewczyny przyglądały się pierścionkowi. W pewnym momencie do Dana podszedł Phil z grobową miną.
- Przysięgasz, że będziesz dbał o nią jak o najcenniejszy skarb?
- Tak. Ona jest dla mnie wszystkim Phil.
- To chciałem usłyszeć. Gratulacje - powiedział i wymienił z zaskoczonym Danem uścisk.
- Tak się cieszę, że znowu jestem między wami. Czas spędzony poza Duskwood pomógł mi zrozumieć, że nie wyobrażam sobie życia bez was. Pora żebyśmy wszyscy zaczęli nowy rozdział.
Radości nie było końca. Dan był dziś najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, nie szczędzili sobie z Jessy czułości. Jessy pokazywała nam zdjęcia zrobione podczas swoich wakacji, dziewczyny już planowały idealne wesele, a ja cieszyłam się że mogę być częścią tego wszystkiego. Dan zabrał Jessy do siebie, zatem ja zostałam dziś sama z Markiem.
- Widzę, że jesteś w dobrym humorze, spotkanie się udało? - zapytał spoglądając na mnie z kanapy w salonie.
- Tak, wszyscy nareszcie się pogodzili, Dan oświadczył się Jessy, a ona się zgodziła. Nie masz więc już u niej żadnych szans.
- Skąd pomysł, że jestem nią w ten sposób zainteresowany?
- Nie wiem, po prostu nie wierzę, że całkiem przypadkiem przyjeżdżasz tu z nowo poznaną dziewczyną, odwiedzić przyjaciela w tej samej, niewielkiej miejscowości.
- Czy życie nie jest właśnie splotem takich przypadków? - zapytał tajemniczo się uśmiechając.
Poszłam do siebie się przebrać i umyć, czułam na sobie jego wzrok, gdy stałam przed nim w tej sukience. Ubrałam piżamę i wróciłam do salonu. On szykował dla nas drinki. Usiedliśmy na kanapie, a on włączył film.
- Dziś moja kolej na wybór. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Oglądaliśmy kolejny horror, aż w pewnym momencie szturchnęłam go, a on oblał swoją koszulkę wodą, po którą sięgnął chwilę wcześniej.
- Przepraszam, nie chciałam! - co za wstyd, oby nie pomyślał, że zrobiłam to specjalnie.
- Nic się nie stało, wyschnie. - powiedział i zdjął koszulkę. Moim oczom znowu ukazał się jego tors i czułam jak się rumienię. - Nie chcę cię peszyć, pójdę się ubrać.
- Nie, to znaczy... Nie musisz. Myślisz, że nigdy nie widziałam mężczyzny?
- No dobrze. Więc wróćmy do filmu.
Wybrał świetny horror, w pewnym momencie jednak znowu potrzebowałam się poczuć bezpiecznie, wtuliłam się w niego, a on gładził moje włosy. Gdy film się skończył dotknął mojego ramienia, żeby sprawdzić czy nie śpię. Podniosłam głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy sobie w oczy, nie wiem jak długo. Dotknął mojego policzka dłonią i pogłaskał go. Czułam się przy nim inaczej, nie płonęłam pustym pożądaniem, nie chciałam się spieszyć, delektowałam się jego delikatnym dotykiem i wzrokiem... Z jego oczu biła miłość. Dotarło to do mnie, gdy jego usta zbliżały się do moich. Odskoczyłam jak oparzona, nie mogłam na to pozwolić.
- Mark, ja przepraszam. Nie mogę, nie chce cię zranić. Widzę jak na mnie patrzysz, ale ja nie potrafię. Jest ktoś... ktoś kogo bardzo kocham. Nie zrozumiesz tego, nie musisz. Ale ja nie jestem w stanie cię skrzywdzić i oszukiwać. Czuję się przy tobie jak przy nikim wcześniej, ale moje serce już do kogoś należy.
- Spokojnie, proszę nie uciekaj. Nie skrzywdzę cię Laura. Jesteś wyjątkową kobietą, Jessy tyle mi o tobie mówiła, że nie mogłem uwierzyć, że ktoś taki może naprawdę istnieć. Nie zrobię ci krzywdy, nie umiałbym. Facet, któremu oddałaś swoje serce musi być prawdziwym szczęściarzem.
- Nie jest... On... On prawdopodobnie nie żyje! - wykrzyczałam i uciekłam do siebie zalana łzami. Zamknęłam się w pokoju, nie chciałam żeby ktoś widział jak płaczę, nie chciałam żeby Mark tu był. Pierwszy raz to powiedziałam. Przyznałam, że Jake nie żyje, zwątpiłam. Mark próbował mnie przekonać do otwarcia drzwi, jednak odpuścił gdy obiecałam, że nic sobie nie zrobię.
Po kilku dniach nadszedł czas mojej wycieczki z Lilly. Miałyśmy okazję żeby porozmawiać o ostatnich wydarzeniach, przyznałam jej że już nie mam siły wierzyć w nieśmiertelność Jake'a, ona okazała mi pełne wsparcie. Powiedziała o tym, że Thomas zaczął odwiedzać Hannah, chyba ułożył sobie wszystko na tyle, żeby dać im kolejną szansę. Ucieszyłam się, zasługiwali na szczęście.
- Czy Adam kogoś ma? - zapytała nieśmiało gdy wracałyśmy.
- Nic mi o tym nie wiadomo, ale chyba wpadłaś mu w oko.
- Tak myślisz? To naprawdę świetny i przystojny chłopak.
- Tak myślę. Dał ci swój numer, widziałam to. I myślę, że powinnaś to wykorzystać. Kto wie...
- Zeswatasz cały świat, a co będzie z tobą? Laura, wiem że to co łączyło cię z moim bratem było niepowtarzalne. Ale on nie chciałby, żebyś całe życie po nim płakała. Zasługujesz na to, by ktoś był obok ciebie, by ktoś cię wspierał. Phil jest wolny, myślę że bylibyście uroczą parą.
- Phil jest dla mnie jak brat. Nie mogłabym się z nim związać, zbyt wiele nasłuchałam się od Jessy o jej utraconych przyjaźniach. Przyjaciółki spotykały się z Philem, a po rozstaniu znikały, bo relacja z nią stawała się dla nich niezręczna.
- Coś w tym jest. Ale jestem pewna, że czeka na ciebie jeszcze wielka miłość. Nie martw się, nie oddamy cię byle komu. - zaczęła się śmiać.
- Wiesz, w zasadzie to chciałam z kimś porozmawiać o pewnej sprawie...
- Zamieniam się w słuch.
- Phil jakiś czas temu zasugerował, że powinnam pomyśleć o działalności detektywistycznej na poważnie. Uznałam to za głupi pomysł, jednak nie daje mi to spokoju. Jest pewna prywatna sprawa, którą badam i pomogłyby mi takie dojścia. Jednak, czy bez Jake'a mam jakiekolwiek szanse?
- Laura, to jest wyśmienity pomysł! Powinnaś jak najszybciej wcielić go w życie.
- Tak myślisz? Wiesz, przeglądałam już ostatnio oferty lokali i znalazłam jeden, który idealnie nadawałby się na biuro.
- Więc dzwoń tam natychmiast, jedziemy go obejrzeć!
Po krótkiej wymienię zdań uległam u zadzwoniłam umawiając nas na spotkanie. Pojechałyśmy z Lilly obejrzeć lokal na piętrze kamienicy przy rynku. Na żywo wyglądał jeszcze lepiej. Ona się ze mną zgodziła. Poprosiłam właściciela o kilka godzin do namysłu. Odstawiłam Lilly i po drodze zajrzałam na cmentarz.
- Jake, gdybyś tu był, powiedziałbyś mi co powinnam zrobić. Tak bym chciała żebyś dał mi jakiś znak.
Gadałam chwilę do jego grobu, po czym ruszyłam w stronę domu. To co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Na podjeździe stała Hannah i wrzeszczała zapłakana do Jessy, która stała w drzwiach. Wysiadłam żeby zobaczyć co się dzieje, a brunetka wręcz rzuciła się na mnie.
- Ty suko! Jak mogłaś mnie tak oszukać! Chciałaś go mieć tylko dla siebie, tak?! Nie miałaś odwagi powiedzieć mi prawdy, musiałaś grać przede mną pogrążoną w rozpaczy cnotkę?!
Dostałam od niej w twarz, choć nie do końca rozumiałam za co. Czyżby dowiedziała się o mnie i Thomasie? Przecież nie byłby na tyle głupi, żeby wyznać jej prawdę...
CZYTASZ
Jesteś kluczem / Duskwood
FanfictionOpowieść toczy się po zakończeniu akcji gry Duskwood autorstwa Everbyte. Jak wielu innych graczy nie mogę pogodzić się z niedopowiedzeniami jakie pozostawili twórcy, dlatego chcę zaprosić Cię do poznania mojej wizji ciągu dalszego tej wciągającej hi...