MARATON 1/5
*Zalecam włączyć wyżej dołączoną playlistę gdy będziecie czytać rozdział*
*Dustin pov*
Obudziłem się wieczorem gdzieś około 21 na kanapie a obok mnie moja kochana Suzie. Nie widziałem jak się ruszyć by jej nie obudzić. Nie chciałem budzić jej gdy tak słodko spała. Zaczynałem powoli wstawać, ułożyłem Suzie na kanapie podkładając jej poduszkę pod głowę.
- o ty tutaj ? - zapytałem gdy zszedłem do kuchni i ujrzałem Steva .
- tak robię Tinie Kawę bo mnie poprosiła - odpowiedział mieszając napój w kubku.
- pamiętaj bez cukru - powiedziałem na co Steve przekręcił oczami - i mało mleka - dodałem .
- słuchaj - powiedział patrząc na mnie ostro - chyba wiem jak mam jej kawę zrobić tak ? Daj spokój ze swoimi radami - dodał dolewając mleka .
- Ona wie?- zapytałem go patrząc mu w oczy.
- Niby o czym?- zapytał z kpiną w głosie.
- o zakładzie za 20 dolców z Robin - powiedziałem - stary pojebało cię - dodałem kręcąc głową.
- nie mów jej tego - zagroził mi .
- nawet kurwa nie musi - powiedziała Tina wchodząc do pomieszczenia- ty jebany dupku z nią się dziś w aucie kłóciłeś ? Z nią się założyłeś o mnie dlatego nie chciałeś żebym się z nią widziała? - zaczęła krzyczeć
- Tina to nie tak - zaczął się tłumaczyć.
- Po pierwsze to Valentina - powiedziała ostro a sądząc że wymieniła swoje pełne imię nie da mu tak prędko szansy - po drugie spierdalaj z tego domu nie pokazuj mi się na oczy, nie pokazuj w ogóle się Tutaj kiedy ja mieszkam pod tym dachem - powiedziała.
- Ale kochanie pros- nie dała mu dokończyć zdania i zwróciła się do mnie.
- pod koniec wakacji wracam do Włoch nie obchodzi mnie wasze zdanie sorka ale tak musi być nie chce żyć w kłamstwie , że znacze coś dla kogoś chociaż jest na odwrót - powiedziała ubierając buty.
- gdzie ty idziesz jest prawie 22 - krzyczałem do niej.
- Do diabła - odkrzykneła mi i wyszła.
- i masz swój zakład nie odpowiadaj na to zdanie tylko walcz o nią by odzyskać to co straciłeś Harrington bo znowu zamiast raczkować do przodu zacząłeś raczkować do tyłu - powiedziałem grożąc mu palcem - dzięki za kawę - dodałem zabierając mu napój z ręki.
Udałem się do salonu gdzie Siedziała Suzie. Widać było że się dopiero obudziła . Wyglądała uroczo.
- Czemu tak krzyczycie?- zapytała ziewając.
- Bo Harrington jest idiotą i raczkuję do tyłu - powiedziałem upijając łyk kawy.
- co ? - zapytała.
- kiedyś ci wytłumaczę - powiedziałem.
Usłyszałem ciche jęknięcie Steva i trzask drzwi.
- o zaczęło padać jak super lubię deszcz - powiedziała Suzie podchodząc do okna .
- też lubię jak pada ale teraz tina gdzieś wyszła więc jak wróci to będzie jak taka mokra kura - powiedziałem przewracając oczami na samą myśl .
*Tina pov*
Szłam opustoszałymi ulicami Hawkins, deszcz powoli zaczął otulać moje ciało mieszając się przy tym ze łzami jakie zdążyły mi spłynąć po policzkach. Jak ja mogłam być tak naiwna . Oczywiście zamiast wcześniej posłuchać co mówi mi intuicja że to za wcześnie i szybko to wolałam oddać się uczucią i nie myśleć nad wszystkim innym. Po upływie godziny wróciłam do domu zmarznięta, mokra i zrozpaczona jeszcze bardziej.
- nie chce teraz z nikim rozmawiać uszanujcie to i nie zadawajcie mi żadnych pytań proszę - powiedziałam płacząc jeszcze bardziej nie mogąc złapać dobrze oddechu.
Każdy kto siedział w salonie tylko skinął głową i mogłam pójść do siebie. W pokoju ściągnęłam z siebie Mokre ubrania i rzuciłam je odrazu do kosza na brudne ciuchy. Z całych emocji jakie dziś miałam padłam wyczerpana na łóżko odrazu zasypiając.
*Tydzień później*
*Dustin pov*
Dziś Suzie musi niestety wracaj do domu ojciec jej kazał więc nie jego woli sprzeciwiać się nie może . Tina nie odzywa się do Steva ciągle go unika, nie wychodzi w ogóle z pokoju. Stała się po części wrakiem człowieka. Czasem przychodziłem zapytać czy czegoś nie chce czy nie potrzebuje czegoś. Zawsze tylko pomrukiwała tylko, że nie. Przykro było na nią patrzeć w tym stanie.
- Hej - powiedziała Tina słabym głosem wchodząc do kuchni .
Wyglądała okropnie ale tak to jest jak nie jesz nic przez tydzień .
- chcesz coś do jedzenia?- zapytałem zmartwiony.
- nie wezmę tylko kawę - powiedziała patrząc na mnie - kochany jesteś - dodała nalewając sobie do kubka gorący napój.
- wiesz może to nie odpowiednie pytanie jak na ten czas ale dlaczego chcesz tak szybko wracać do domu miałaś szukać tu pracy i w ogóle - powiedziałem patrząc jak wzdycha cicho .
- Dla mnie tu już nie ma miejsca miałam wszystko co chciałam zawsze teraz jeden ruch i nie mam nic - powiedziała zaczynając cicho płakać.
- przepraszam nie chciałem żebyś płakała - powiedziałem przytulając ją no i rozpłakała się na dobre.
- mogę ci obiecać że się zastanowię czy wyjechać czy nie dobrze?- zapytała odrywając się ode mnie.
Skinąłem tylko głową i opuściła to pomieszanie zostawiając mnie samego.
- Hej to jak jedziemy?- zapytała wchodząc do pomieszczenia Suzie.
- Jasne zawołałam tylko mamę - powiedziałem i zacząłem ją wołać
*Steve pov*
- Jaki ja jestem idiotą, że się zgodziłem Robin - powiedziałem waląc pięścią o blat.
- To dowodzi temu, że jak wyraził się Dustin " raczkujesz do tyłu" i jesteś idiotą bo ja cię tylko podpuszczałam a ty się zgodziłeś - powiedziała robin podchodząc do lady.
- kiedyś może w końcu się nauczę raczkować do przodu- powiedziałem.
- Witamy w wypożyczalni kaset jaki film możemy zaproponować - powiedziałem i podniosłem wzrok - To ty ? - zapytałem z niedowierzaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/314735697-288-k286645.jpg)
CZYTASZ
W Zasadzie To Tina // Steve Harrington
FanfictionValentina La Russo przyjechała z Włoch do swojej cioci Henderson która mieszka w Hawkins lecz jej życie znieni się o 180° ale sama tego chciała od długiego czasu. Czy pozbiera się po nieudanych relacjach i przejściach we Włoszech? Czy nowa miłość i...